menu

Liga Mistrzów: Dla Manchesteru City Liga Mistrzów to teraz cel numer jeden

15 marca 2017, 09:03 | Bolesław Groszek

W środę poznamy ostatnich ćwierćfinalistów Ligi Mistrzów. Manchester City i Atletico Madryt dopełnią formalności, czy znów czekają nas zaskoczenia?


fot. Ryan Browne / BPI Back Page Images

Pep Guardiola nie ma już możliwości pomyłki. Gdy Manchester City tydzień temu zremisował ze Stoke 0:0, praktycznie przekreślił swoje szansę na dogonienie Chelsea i zdobycie tytułu mistrzowskiego. Ale ten sezon wcale nie musi zakończyć się źle dla Hiszpana jak i dla The Citizens. Obywatele w niedzielę awansowali do półfinału Pucharu Anglii, a dziś w Monaco mają ogromną szansę, by znaleźć się w kolejnej rundzie Ligi Mistrzów. Margines błędu jest już jednak bardzo wąski.

Pierwszy mecz City z drużyną z księstwa bez wątpienia był najciekawszym spotkaniem fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Nawet wielka remontada Barcelony nie dostarczyła aż tylu emocji, bo polegała na okładaniu leżącego, a nie na pasjonującej wymianie ciosów, jaka odbyła się na Etihad Stadium. Mimo że piłkarze Guardioli na własnym boisku stracili aż trzy gole, koniec końców są w dobrej sytuacji przed rewanżem. Najgorszym z możliwych scenariuszy może być dla nic równie szalony mecz.

Obywatele to jedna z najładniej ofensywnie grających drużyn w Premier League. Ale to też zespół, któremu często, zbyt często, zdarzają się klopsy w defensywie. A kto miałby lepiej wykorzystać taką słabość, jeśli nie najskuteczniejsze armaty w Europie, czyli napastnicy Monaco. Lider Ligue 1 musi w tym meczu zaatakować od początku, bo dwa gole to nie jest plan niemożliwy. - Czym są nasze dwa trafienia przewagi jeśli oni w meczach ligowych wbijają przeciwnikom po 5 bramek? - pyta Yaya Toure, nawołując kolegów do pełnego skupienia. Wyspiarze powinni od pierwszego gwizdka skoczyć do gardeł gospodarzom, szczególnie, że w meczu nie zagra, zawieszony za nadmiar kartek, filar defensywy Monaco i reprezentacji Polski - Kamil Glik.

Ale przewagi gospodarzy można doszukiwać się w nastawieniu. Monaco nie ma nic do stracenia, a ćwierćfinał Ligi Mistrzów byłby dla nich bardzo miłą nagrodą, w sezonie, w którym najważniejsze i bardzo bliskie jest mistrzostwo Francji. Dodatkowo młodzieńcza fantazja i głód sukcesu tej drużyny, może naprawdę zdziałać cuda. Manchesterowi również nie będzie można odmówić motywacji, jednak stres już nie raz plątał nogi najlepszym piłkarzom. Odpanięcie City już na tym etapie rozgrywek byłoby ogromnym krokiem wstecz, bo przecież rok temu The Citizens pożegnali się z Champions League dopiero w półfinale. Byłby to też najgorszy rok w karierze Guardioli, który sezon może zakończyć bez żadnego trofeum.

W drugim środowym meczu wielki come back jest raczej mało prowdopodobny. Finalista ubiegłorocznej edycji Ligi Mistrzów - Atletico Madryt w pierwszym wyjazdowym meczu wygrał z Bayerem Leverkusen aż 4:2 i praktycznie zapewnił sobie awans. Niektóre firmy bukmacherskie, nie przyjmują już nawet zakładów na awans Hiszpanów, bo kurs jest zbyt niski.

Wydarzenia ostatniego tygodnia nie pozwalają jednak zbyt wcześnie skreślić Aptekarzy. Owszem to zespół w kryzysie, który nie wygrał czterech ostatnich spotkań i zajmuje dopiero 10. miejsce w Bundeslidze, oraz jedzie też do jaskini lwa, gdzie gospodarze praktycznie wcale nie przegrywają, a już szczególnie tak dużą różnicą bramek. Ale kibice na Vicente Calderón widzieli już w tym sezonie trzybramkową porażkę swoich ulubieńców w listopadzie z Realem Madryt. Czy Bayer stać, by wzbić się na królewski poziom? Wątpliwe, ale przecież w Lidze Mistrzów nic nie jest niemożliwe.


Polecamy