Zoria - Legia LIVE! Niech Kijów znów będzie szczęśliwy dla warszawian
Legia brakuje już niewiele, aby po raz kolejny zagrać w fazie grupowej Ligi Europy. Ostatnią przeszkodę na drodze warszawian do tego celu stanowi ukraińska Zoria Ługańsk.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Mecz Zoria Ługańsk - Legia Warszawa ONLINE. Gdzie oglądać w telewizji? TRANSMISJA TV NA ŻYWO
Trudno wskazać faworyta dwumeczu, ale wydaje się, że nieco łatwiejszą sytuację mają legioniści - jedno ze spotkań rozegrają bowiem u siebie, z kolei Zoria - jako gospodarz - musi występować w Kijowie, gdzie przed rokiem Legia pokonała Metalist Charków.
– To z pewnością najsilniejszy zespół spośród tych, z którymi mierzyliśmy się do tej pory. W poprzedniej rundzie wyeliminował belgijskie Charleroi. Zoria nie jest może słynnym klubem, ale to drużyna, której nie brakuje jakości – przekonywał niedawno Henning Berg i trudno było się z nim nie zgodzić. Zoria to bowiem czwarta drużyna poprzedniego sezonu ligi ukraińskiej. Ekipa, która potrafiła grać jak równy z równym z największymi siłami tamtejszego futbolu. A należy pamiętać, że rozgrywki na Ukrainie stoją na wyższym poziomie niż te w Polsce.
– To silna liga, bez wątpienia mocniejsza od polskiej. Wystarczy spojrzeć na to, jakie drużyny tam grają. Szachtar, Dynamo, Dnipro… To kluby, które są w stanie wydawać duże pieniądze, a do tego odnoszą sukcesy w europejskich pucharach – dodawał Norweg.
Zoria, choć potrafi wykręcić naprawdę dobre wyniki, diametralnie różni się od pozostałych ukraińskich drużyn, które na co dzień są poważane w Europie. Klub z Ługańska nie wydaje bowiem milionów na sprowadzanie nowych zawodników. Transfery są przeprowadzane jak najmniejszym nakładem środków i jak na razie przynosi to odpowiednie efekty. Z Zorią stale współpracuje Szachtar Donieck, który wypożycza tam swoich zawodników. W obecnym okienku do klubu z Ługańska przeniosło się czterech zawodników z Doniecka. Zorię wzmocnił także znany z gry w Wiśle Kraków Michaił Siwakow.
– Klub mnie chciał, a ja chciałem grać w dobrym zespole – wyjaśnił krótko Białorusin w rozmowie z Super Expressem. W Polsce kojarzyliśmy go jako środkowego pomocnika, jednak już od jakiegoś czasu Siwakow jest ustawiany jako stoper. – Trener Zorii powiedział po transferze, że u niego też będę stoperem, bo na tej pozycji więcej jest ze mnie pożytku dla zespołu – przyznał Białorusin w rozmowie z „SE”.
W obecnym sezonie Zoria potwierdza, że wyniki z poprzedniego sezonu nie były przypadkiem. Ukraińcy mają za sobą pięć spotkań ligowych, z czego trzy wygrali, raz podzielili się punktami i tylko raz schodzili z boiska pokonani. 10 „oczek” gwarantuje im drugą pozycję w tabeli – tuż za Dynamem Kijów, które zwycięża hurtowo. Wyniki Zorii należy jednak uznać za bardzo dobre, tym bardziej, że praktycznie cały czas gra ona na wyjeździe (jest to spowodowane sytuacją polityczną na Ukrainie). Ligowe spotkania rozgrywa w Zaporożu, natomiast na mecze w europejskich pucharach wyjeżdża do Kijowa, gdzie dzisiaj zmierzy się z Legią.
Stadion im. Wałerija Łobanowskiego warszawianom kojarzy się dobrze. W poprzednim sezonie pokonali tam Metalist Charków, który również jako gospodarz musiał grać niejako na wygnaniu.
– Zdajemy sobie sprawę, że Zoria to zupełnie inny zespół niż Metalist. Grają innym stylem, oczekujemy więc innego meczu. W czwartek przyjdzie nam się zmierzyć z dobrą drużyną, w której są świetne indywidualności – stwierdził wczoraj Berg, unikając tym samym wyszukiwania podobieństw między obiema ukraińskimi drużynami. Nie omieszkał się jednak wspomnieć, że bramkę w spotkaniu z Metalistem zdobył Ondrej Duda. Trudno stwierdzić, czy Słowak będzie w stanie trafić również dzisiaj. Rozgrywający doznał kontuzji w przegranym meczu ligowym z Piastem Gliwice, ale pojechał z resztą drużyny do Kijowa. Wczoraj trenował normalnie, aczkolwiek cały czas nie wiadomo, czy Berg wpisze go do protokołu meczowego.
O ile kwestia występu Dudy stoi pod znakiem zapytania, o tyle istnieje pewność, że przeciwko Zorii nie zagrają kontuzjowani Ivica Vrdoljak, Michał Żyro oraz Michał Masłowski. W kadrze znalazł się natomiast wracający do zdrowia Michał Pazdan, a także nowy nabytek „Wojskowych” – Ivan Trickovski.
– Jest gotowy do gry, choć nie wiem, czy wytrzyma pełne 90 minut. Nie jest bowiem w rytmie meczowym – wyjaśnił sytuację Macedończyka Berg.
Norweg liczy również, że w dzisiejszym meczu jego zawodnikom pomogą kibice, którzy powinni tłumnie stawić się na trybunach kijowskiego stadionu.
– Spodziewamy się dużego wsparcia z ich strony. Na pewno będą głośni, a ich doping pozwala nam wykrzesać z siebie maksimum – zaznaczył Berg. Mecz się jeszcze nie zaczął, więc jak na razie trudno powiedzieć, czy życzenie szkoleniowca się spełni. Wiadomo natomiast, że na stadionie może być gorąco. Już wczoraj doszło bowiem do bijatyk między polskimi oraz ukraińskimi kibicami.
Kibice Legii brali udział w bójkach w Kijowie i we Lwowie (WIDEO)