Pich zapewnił Śląskowi wygraną z NK Celje
Śląsk nie zawiódł i w pierwszym meczu 1. rundy eliminacji Ligi Europy pokonał NK Celje 1:0. Gola na wagę zwycięstwa wrocławian strzelił Robert Pich.
fot. Tomasz Holod/Polska Press
Sezon 2015/2016 rozpoczął się dla Śląska Wrocław wyjątkowo wcześnie. W czwartek wieczorem czwarty zespół zakończonych niespełna miesiąc temu rozgrywek Ekstraklasy rozegrał swoje pierwsze spotkanie w europejskich pucharach. Rywalem wrocławian była druga drużyna ligi słoweńskiej – NK Celje.
Mimo, że ostatnie poczynania polskich zespołów w europejskich rozgrywkach nie należały do udanych, to właśnie Śląsk wcielił się w tym spotkaniu w rolę faworyta. Porównując ilość kibiców, obiekty treningowe, stadion czy choćby budżety klubów, śmiało można powiedzieć, że wrocławianie wydają się być lepszym zespołem. Jak boisko zweryfikowało statystyczną przewagę?
Już od pierwszych minut zawodnicy z Polski starali się pokazać, iż są lepszym zespołem. To oni jako pierwsi doszli do groźnej sytuacji. Po wrzutce Petera Grajciara, sprowadzony niedawno z Korony Kielce Jacek Kiełb uderzył w światło bramki. Tym razem jednak lepszy okazał się golkiper NK Celje, Matic Kotnik. Po udanym odbiorze szybko rozpoczął kontratak gospodarzy, który skutecznie zatrzymał Mariusz Pawełek.
W kolejnych minutach wrocławianie nadal prowadzili grę. W ofensywie bardzo aktywnie pokazywał się Peter Grajciar, Jacek Kiełb czy Flavio Paixao. Tworzyli sporo chaosu na połowie rywali, a w konsekwencji zmusili golkipera rywali do kilku trudnych interwencji. Mimo widocznej przewagi na boisku, rezultat na tablicy wyników uparcie pozostawał niezmieniony. Do nieśmiałych akcji zaczęli dochodzić gospodarze. Utrudniali im to dobrze spisujący się w defensywie Mariusz Pawelec oraz Dudu Paraiba, a nieliczne strzały Nika Mrsica i Valona Ahmediego pewnie wyłapywał kapitan Śląska, Mariusz Pawełek.
Po pół godziny gry ładnie po prawej stronie boiska zachował się Flavio Paixao. Przytomnie dojrzał stojącego w polu karnym Roberta Picha, który pewnym strzałem głową z pięciu metrów pokonał bramkarza Celje. Po bramce wrocławian gra się uspokoiła. Z wicemistrzów Słowenii jakby uszło powietrze. Ponownie pozwolili polskiemu zespołowi na przejęcie inicjatywy w ataku. Starania Jacka Kiełba czy Petera Grajciara nie przyniosły już jednak żadnych efektów.
Najwyraźniej rozmowa w szatni pobudziła Słoweńców go gry, gdyż na drugą część spotkania wybiegli dużo bardziej zmotywowani niż na początku. Dokonując zaledwie jednej zmiany, trener NK Celje Simon Rozman sprawił, że jego podopieczni ruszyli do ataku. Widać, że za punkt honoru postawili sobie jak najszybszą zmianę wyniku. Ze szczególnie dobrej strony pokazał się przybyły w przerwie na murawę Nigeryjczyk Sunny Omoregie. Nie przejmując się defensorami Śląska, przedzierał się w pole karne, gdzie wraz z Danijele Miskicem próbował zagrozić bramce Mariusza Pawełka.
Mimo wielu prób wyjścia na połowę rywali, wrocławianie następne minuty gry spędzili jedynie broniąc się. Do sytuacji strzelecki dochodził między innymi Mihovil Klapan i Tilen Klemencić. Coraz większe kłopoty w defensywie, wyraźnie nadszarpnęły nerwy gości. W 64. minucie Peter Grajciar niepotrzebnym zagraniem zapracował sobie na żółty kartonik. Widząc rosnąca złość piłkarza, trener Pawłowski zdecydował się na pierwszą zmianę. Na boisku pojawił się Mateusz Machaj.
Nie zmieniło to obrazu spotkania. NK Celje z kolejnymi minutami coraz wyraźniej zaznaczali swoją przewagę na boisku. Przed najlepszą sytuacją na wyrównanie, gospodarze stanęli w 76. minucie. Rezerwowy Karlo Tezak znalazł się sam na sam z Mariuszem Pawełkiem. Ryzykowna interwencja golkipera Śląska i tym razem przyniosła jednak pożądany efekt.
Tak bliska wizja stracenia bramki wyraźnie pobudziła wrocławian do gry. Zaledwie chwilę później z szybką kontrą po stałym fragmencie gry wybiegli zawodnicy Śląska. Do strzału doszedł Flavio Paixao, jednak nie zdołał skierować piłki w światło bramki. To niepowodzenie nie zniechęciło gości. W końcówce wyraźnie powrócili do walki. Przed szansami na podwyższenie wyniku stanęli jeszcze Dudu Paraiba, Jacek Kiełb czy Tomasz Hołota. Żaden z nich nie zdołał jednak osiągnąć celu i debiutancki mecz w europejskich pucharach 2015/2016 zakończył się skromnym zwycięstwem Śląska 1:0.