Lokeren - Legia LIVE!
Awans do kolejnej fazy rozgrywek Legia ma już zapewniony, teraz została walka o pierwsze miejsca w grupie. Osiągnięcie tego celu pozwoliłoby na wylosowanie teoretycznie słabszego rywala w pierwszej rundzie fazy pucharowej.
fot. Sylwester Wojtas
W tym sezonie Ligi Europy podopieczni Henninga Berga nie grają widowiskowo, ale bardzo skutecznie. Cztery mecze, pięć strzelonych goli, jeden stracony i przede wszystkim, 12 zdobytych punktów – taki bilans musi robić wrażenie. Legia po strzelonym golu nie rusza z furią na rywala, aby go dobić, ale potrafi skutecznie bronić tego, co sama wywalczyła. W trzech pierwszych meczach jako pierwsza strzelała bramkę i nie dała sobie wydrzeć choćby punktu. Co ważne, pokazała również, że potrafi odrabiać straty. W ostatnim meczu z Metalistem jako pierwsza straciła gola, ale następnie odpowiedziała dwoma własnymi i wygrała to spotkanie.
Lokeren wiedzie się w tej edycji Ligi Europy dużo gorzej. Belgijska drużyna zaczęła całkiem nieźle, bo wyeliminowania w kwalifikacjach angielskiego Hull, lecz później nie było już tak różowo. Po porażce w pierwszej kolejce z Legią i pokonaniu dostarczyciela punktów, czyli Metalista, przyszły przegrana oraz remis z Trabzonsporem. Dzisiaj klub, w którym swego czasu grał Włodzimierz Lubański, żeby awansować musi ograć warszawski zespół i liczyć na stratę punktów przez Turków w pojedynku z Metalistem.
Nieco nadziei w serca belgijskiej ekipy wlewa z pewnością fakt, że nie przegrała ona w pięciu ostatnich granych przez siebie meczach. Zanotowała wtedy trzy remisy (0:0 z Westerlo, po 1:1 z Trabzonsporem i Anderlechtem) i dwie wygrane (3:0 z Waasland-Beveren i 5:2 z Sportingiem Charleroi). Legia zanotowała cztery zwycięstwa (3:1 z Pogonią, 2:1 z Ruchem, 2:1 z Metalistem i 3:0 z Bełchatowem) i jedną porażkę (1:2 z Pogonią).
Zwłaszcza ta ostatnia wygrana nad GKS-em w Bełchatowie robi spore wrażenie. Beniaminek naszej Ekstraklasy jest drużyną, która w tym sezonie dość rzadko traci bramkę, a tym razem straciła ją aż trzykrotnie. Legia pojechała więc do Belgii w bardzo dobrych nastrojach, a to również jest ważne. Trzeba również dodać, że w tamtym spotkaniu zagrać nie mógł zawieszony Tomasz Jodłowiec, który dzisiaj prawdopodobnie zajmie miejsce w wyjściowej jedenastce.
W meczu z Bełchatowem zagrał najmocniejszy dostępny dla trenera Berga skład, ale między jednym a drugim meczem piłkarze warszawskiego zespołu mieli prawie tydzień odpoczynku, więc o ewentualnym zmęczeniu nie może być mowy. Wciąż jednak zagrać nie będzie mógł kontuzjowany Miroslav Radović, choć Legia pokazała już, że bez swojego lidera również potrafi wygrywać ważne spotkania.
Legia prowadzi w grupie swojej grupy, ale norweski trener mistrzów Polski bardzo docenia swojego dzisiejszego rywala. - Takie spotkania z silnymi europejskimi zespołami to dla nas szansa rozwoju i podnoszenia poziomu gry. To bardzo dobry klub, u siebie nie przegrał w europejskich pucharach, zajmuje trzecie miejsce w lidze, wygrali z Metalistem i zremisowali z Trabzonsporem. W ogóle belgijski futbol jest coraz lepszy. O wartości Lokeren świadczy nasz mecz z nimi. Wygraliśmy, ale nie zagraliśmy najlepiej – powiedział przed tym meczem Berg.
Ewentualna wygrana dałaby Legii pewne pierwsze miejsce na zakończenie fazy grupowej i oczywiście cenne punkty do rankingu UEFA. Jest więc o co dzisiaj grać i za co ściskać kciuki. Początek spotkania o godzinie 19. Jako arbiter główny poprowadzi je Michael Koukoulakis z Grecji.