Atuty i słabości Ajaksu, gdzie legioniści powinni szukać okazji? [ANALIZA]
Gdy po rundzie jesiennej w holenderskiej ekstraklasie opisywaliśmy najbliższego pucharowego przeciwnika Legii Warszawa byliśmy krytyczni i zarazem w pełni przekonani, że zespół ten nie będzie stanowił przeszkody nie do przejścia dla aktualnego mistrza Polski. Dziś, niespełna dwa miesiące później, ponownie analizujemy grę wicelidera Eredivisie. Co w międzyczasie wydarzyło się w Ajaksie? Jak drużyna z Amsterdamu wygląda po zimowej przerwie i pierwszych kolejkach rundy rewanżowej w rodzimej lidze?
Legia - Ajax [gdzie obejrzeć, statystyki, droga do 1/16 finału LE]
Jesień w wykonaniu Joden była niczym jazda rollercoasterem. Niestabilna forma, rozczarowujące wyniki i postawa zespołu w meczach ligowych, a także zaskakująco dobre spotkania w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów. Po takiej dawce emocji zima miała być dla Franka de Boera i jego podopiecznych momentem wytchnienia, chwilą na złapanie oddechu i wiatru w żagle, by wiosną w swoim stylu zdeklasować rywali i ponownie sięgnąć po mistrzowski tytuł. Taki scenariusz w Amsterdamie przerabiany był już kilkukrotnie, więc nawet najzagorzalsi fani Joden bagatelizowali przewagę PSV Eindhoven, w nadziei na skuteczną pogoń za Boeren w rundzie rewanżowej. Kolejnym celem postawionym przed zespołem było osiągnięcie możliwie najlepszego wyniku w Lidze Europy. Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów, zmagania o mniej prestiżowy puchar dają Ajaksowi szansę na zabłyśnięcie w Europie i zdobycie pierwszego od dwudziestu lat międzynarodowego trofeum. Oczekiwania były więc spore, a sam de Boer zdając sobie sprawę z tego, że jest to prawdopodobnie ostatni rok, który spędzi prowadząc 33-krotnego mistrza Holandii, również miał ochotę na efektowne zakończenie tego rozdziału swojej trenerskiej kariery.
Rzeczywistość okazała się jednak nieco mniej optymistyczna. Po powrocie z egzotycznego zgrupowania w Abu Dhabi, Godenzonen na początek wygrali z FC Groningen, jednak później nie potrafili poradzić sobie z Feyenoordem (remis), Vitesse Arnhem i AZ Alkmaar (porażki). O ile Portowcy nie są anonimową marką w Europie, to Vitesse i AZ z pewnością nie należą do grona zespołów, które mogą równać potencjałem do Ajaksu. W końcu Joden przełamali się: najpierw ogrywając Go Ahead Eagles, a ostatnio zwyciężając Twente Enschede. Czy to oznacza, że Ajax wreszcie odbudował formę? Niezupełnie. Największym problemem i zarzutem w stronę mistrza Holandii nie były bowiem same wyniki, a styl w jakim je osiągali. Drużynie brakowało pomysłu na grę i elementu zaskoczenia i zdawało się, że piłkarze wychodzą na murawę za karę. Dyspozycja podopiecznym Franka de Boera miała stopniowo rosnąć, lecz zamiast tego - malała. Po spotkaniach z Vitesse, a szczególnie z AZ Alkmaar zawodnicy zostali "nagrodzeni" gwizdami, a w mediach i wśród kibiców rozgorzała dyskusja na temat ewentualnego wcześniejszego odejścia byłego piłkarza Godenzonen i wybór nowego trenera jeszcze w trakcie trwania obecnego sezonu. Sytuację nieco uspokoiło zwycięstwo z Go Ahead Eagles, jednak należy pamiętać, że tak naprawdę jedynym "plusem", który można było zapisać na koncie Ajaksu po tym meczu był... wynik. Wygraną stołecznej ekipie zapewnił bramkarz Go Ahead, który nie trafił w piłkę w końcowych minutach spotkania, po czym ta wturlała się do jego bramki. Co ciekawsze - golkiper ten jest wypożyczony do Eagles z... Ajaksu! Po serii niepowodzeń niespodziewane ukojenie przyniósł jednak mecz z silnym Twente Enschede. Tukkers przegrali z Joden 4:2 i w sercach fanów Ajaksu znów zapaliła się iskierka nadziei. Pierwszy raz w Nowym Roku zespół wyglądał dobrze - ułożony, pewnie grający swoją piłkę i przede wszystkim chyba - skuteczny. Wciąż jednak pozostaje pytanie: czy był to jednorazowy "wyskok", czy amsterdamczycy naprawdę odzyskali świeżość? Do czasu wspomnianego meczu z Twente statystyki wicelidera Eredivisie w 2015 roku wyglądały równie słabo co gra tego zespołu. Dwa zwycięstwa, remis i dwie porażki, a do tego zaledwie cztery strzelone bramki - z czego połowę stanowią gole samobójcze. W spotkaniu z Tukkers Ajax w ciągu 90 minut zdobył tyle samo goli, co we wcześniejszych pięciu grach ligowych. Czyżby de Boer odkrył receptę na wszystkie dolegliwości męczące jego podopiecznych?
No właśnie, piłkarze. Nie od dziś wiadomo, że Ajax rokrocznie wypuszcza w świat kolejne "piłkarskie diamenty". Czy legioniści powinni obawiać się indywidualności w drużynie swojego czwartkowego rywala? Najmocniejszym punktem Ajaksu jest obecnie golkiper Joden - Jasper Cillessen. Brązowy medalista Mistrzostw Świata w Brazylii to niezwykły fachowiec, który niejednokrotnie ratował swoich klubowych kolegów. Co prawda Jasperowi zdarzają się proste błędy, zwłaszcza gdy zmuszony jest grać nogami, ale mimo wszystko w bramce jest żywą tarczą, którą niezwykle ciężko pokonać. Mistrzowie Polski mogą jednak upatrywać swojej szansy w najsłabszej formacji Ajaksu: obronie. Godenzonen, podobnie zresztą jak Legia, nie mogą liczyć na nieomylność defensorów. Niepewna linia obrony to punkt wspólny obydwu drużyn. Najsłabiej w ekipie z Holandii wygląda środek obrony, który podczas nieobecności kontuzjowanego Joela Veltmana współtworzyć będą Niklas Moisander i Mike van der Hoorn. Fin miał opuścić zespół jeszcze zimą, jednak uraz Veltmana i brak alternatyw sprawił, że Moisander pozostanie na Amsterdam ArenA jeszcze przez pół roku. Nie oznacza to jednak, że będzie on filarem defensywy. Obecny sezon nie jest najlepszym w jego wykonaniu, Moisanderowi brakuje przede wszystkim zwrotności i szybkości - cech niezwykle ważnych dla światowej klasy stoperów. Jego partner, Mike van der Hoorn, samym wspomnieniem powoduje ból głowy wśród kibiców Joden. O ile w parze Veltman-Moisander można było liczyć na Holendra naprawiającego błędy swojego partnera, to w przypadku zestawienia Fina z van der Hoornem ciężko oczekiwać wzorowej współpracy. Nieco lepiej prezentują się boki obrony, gdzie De Boer ma znacznie większe pole manewru. Jeśli w pierwszym składzie w czwartkowym meczu wybiegnie Kenny Tete, to Legia powinna skupić się na atakach tą stroną boiska, po której będzie on ustawiony. Z dwójki Tete - Viergever, ten pierwszy wypada nieco słabiej. Tete jest mniej doświadczony, rzadko pokazuje się w grze z przodu, a także jest wolniejszy i słabszy w zadaniach defensywnych od sprowadzonego przed sezonem Viergevera.
Im bliżej bramki rywala, tym lepiej wygląda Ajax. Linia pomocy to silny punkt zespołu, który gwarantuje ciekawe, niekonwencjonalne pomysły na rozgrywanie ataków, a także sporą pewność w środku pola. Do gry gotowy będzie Thulani Serero - filigranowy defensywny pomocnik, który jest tytanem pracy i mimo niepozornej postury ogromnym "walczakiem". Jego vis a vis w Legii stanowi Tomasz Jodłowiec. Para kreujących akcję środkowych pomocników to kolejny atut Joden. Sprowadzony zimą Daley Sinkgraven jest jednym z najbardziej utalentowanych piłkarzy w Holandii i jego zatrudnienie było strzałem w dziesiątkę działaczy Ajaksu. Sinkgraven szybko wkomponował się w zespół i mimo małych problemów wynikających z braku zgrania z kolegami z drużyny zdążył pokazać próbkę swoich umiejętności. Można powiedzieć, że starszym sobowtórem Sinkgravena jest jego partner - Davy Klaassen. Pomocnik reprezentacji Holandii to talent "oszlifowany". Klaasen ma ogromny wpływ na grę Ajaksu - to głównie on jest odpowiedzialny za rozgrywanie piłki i utrzymanie panowania w środku pola. Najważniejszym elementem układanki De Boera jest jednak linia ataku, a zwłaszcza skrzydła. Dynamiczni i szybcy wybrańcy holenderskiego szkoleniowca: Ricardo Kishna i Anwar El-Ghazi, zawsze wprowadzają sporo zamieszania w szeregach rywala. Trójka grająca z przodu ustawiana jest w kilku wariantach. Gdy zespół potrzebuje kreatywnego zawodnika pod bramką rywala miejsce Arkadiusza Milika zajmuje Lasse Schoene. Taką opcję De Boer wybrał na niedzielny mecz z Twente. Jeśli Polak gra od pierwszej minuty, Schoene przechodzi na skrzydło, a jeden z dwójki Kishna - El-Ghazi, siada wówczas na ławce rezerwowych.
Gdzie warto szukać "dziury w całym"? Kluczowe znaczenie w przypadku obydwu zespołów będzie miała dyspozycja skrzydłowych. Ajax w meczu z Twente pokazał jak kończą drużyny, które decydują się grać otwartą piłkę przeciwko Joden, stąd też Legia powinna raczej skupić się na defensywie i nie narzucać szybkiego tempa rozgrywania ataków. Godenzonen pozbawieni możliwości wykorzystania kreatywnego Klaassena i Sinkgravena, oraz szybkości swoich skrzydłowych w kontrataku zmuszeni zostaną do rozgrywania piłki, co miało miejsce w spotkaniach z AZ czy Vitesse. Wówczas znacznie łatwiej zmusić rywala do błędu, a trzeba pamiętać że defensywa Joden jest skłonna do pomyłek. Kolejną formą skutecznego zaskoczenia przeciwnika może być próba rozegrania ataku z wykorzystaniem szybkości napastnika. Środkowi obrońcy Ajaksu w tym elemencie gry są łatwym celem, więc długie i prostopadłe podania za linię obrony powinny się opłacić. Zdecydowanie należy natomiast odradzić atak pozycyjny, w którym polski zespół nie jest szczególnie mocny, a w starciu z linią pomocy Joden Legia może odbić się od ściany. Wojskowi w defensywie powinni jednak uważać na te same elementy, które według nas sami powinni wykorzystać. Ajax wyprowadzający szybkie kontrataki to zespół klasy światowej, a Ajax grający wolną piłkę, polegającą na długiej wymianie podań traci większą część swojej ofensywnej siły. Trzeba również zaznaczyć, że przeciwko Godenzonen nie warto szukać okazji do strzelenia bramki po dośrodkowaniach. Zespół Franka de Boera potrafi wykorzystać stałe fragmenty gry, a dobrze grający głową obrońcy, nawet pod nieobecność Veltmana, królują w powietrzu.
Jaki więc jest ten Ajax? Podtrzymamy naszą wcześniejszą tezę: równy. Joden nie poprawili znacząco swojej gry, a można nawet powiedzieć, że w przeciągu dwóch miesięcy nieco osłabli. Nie należy jednak odbierać tego jako zwiastun łatwej przeprawy dla legionistów. Warszawski klub nie stoi na straconej pozycji, ale Ajax nie jest europejskim kopciuszkiem i chociaż w ostatnich latach dwukrotnie z rzędu kończył swoją przygodę z Ligą Europy na tej rundzie, to potrafi wykorzystać własny potencjał, który ostatnio został lekko schowany przez Franka de Boera. Naszym zdaniem o zwycięstwie w dwumeczu zdecyduje przede wszystkim skupienie i koncentracja. Wygra ten, kto popełni mniej błędów.