menu

Kosecki dla Ekstraklasa.net: Zawsze wierzyłem w siebie

9 sierpnia 2012, 22:48 | Sebastian Kuśpik

- Jestem niezadowolony z sytuacji, w której mogłem podać, a zdecydowałem się na strzał. Odcięło mi troszeczkę tlen - powiedział po spotkaniu z SV Ried w rozmowie z Ekstraklasa.net, skrzydłowy warszawskiej Legii, Jakub Kosecki.

Niepotrzebna była chyba ta nerwowa końcówka.
Nerwy były rzeczywiście niepotrzebne. Straciliśmy jednego zawodnika, przez co musieliśmy się bronić. Straciliśmy niestety bramkę, ale później, grając przecież w „10”, mogliśmy swoje strzelić. Jestem niezadowolony z sytuacji, w której mogłem podać, a zdecydowałem się na strzał. Odcięło mi troszeczkę tlen. Myślałem, że strzelę, ale nie wyszło. Dostało mi się trochę po tyłku, ale ogólnie koledzy mówili, żebym się nie przejmował. Awansowaliśmy i jestem z tego bardzo zadowolony.

Dobrą okazję miałeś jeszcze w pierwszej połowie, ale niedokładnie podałeś w akcji 2 na 1, co po prostu musi kończyć się bramką.
Nie podniosłem głowy, myślałem, że nikogo tam nie ma i zagrywałem tak, by napastnik musiał tylko dostawić nogę. W drugiej połowie natomiast zabrakło skuteczności, ale w dużej mierze wynikało to z braku sił w końcówce meczu. Cieszę się z awansu, a swojej gry wolałbym nie oceniać.

Strzelacie ostatnio bardzo dużo bramek: 5 z Metalurgsem, 4 z Okocimskim, dziś z kolei 3, a mimo to dużym waszym problemem jest nadal skuteczność.
No tak, nie wykorzystujemy wielu sytuacji. Gdybyśmy strzelali wszystko, to dzisiejszy mecz skończyłby się zdecydowanie wyższym wynikiem. Trzeba pracować nad tym elementem gry.

Sędzia z Izraela swoimi decyzjami sprawił, że w pewnym momencie na boisku zrobiło się dość nerwowo.
No tak, zrobiło się nieciekawie. Sędzia zaczął gwizdać sytuacje, których gwizdać chyba nie powinien i wprowadził nerwową atmosferę, ale na szczęście skupiliśmy się na sobie. Choć graliśmy jednego zawodnika mniej, mogliśmy zdobyć dwie-trzy bramki więcej, także jest dobrze.

Na trybunach nie było dzisiaj zbyt wielu widzów, bo jednak 15-16 tysięcy to, jak na Legię, nie jest zbyt powalająca ilość, ale mimo to atmosfera była bardzo dobra. Doping fanów niósł Was w trudnych momentach?
Kibice byli dziś fantastyczni. Cieszę się bardzo, że „Żyleta” robi swoje i jestem przekonany, że niejednemu zawodnikowi się przyśni atmosfera z Łazienkowskiej. Fajnie, że udało się dzisiaj wygrać dla tych kibiców, bo bardzo nam w tym pomogli i mogliśmy się później razem z tego cieszyć.

Wyeliminowanie Austriaków było Waszym obowiązkiem, bo SV Ried nie jest drużyną, która powinna Wam stwarzać problemy, ale teraz przed Wami zdecydowanie trudniejsi przeciwnicy.
Silniejsi, ale my też jesteśmy silni. Nikogo się nie obawiamy i czekamy na losowanie.

Trener Urban na konferencji prasowej przyznał, że powinniśmy Ci dać trochę czasu, bo brakuje Ci jeszcze doświadczenia w kluczowych momentach meczu. Jak Ty to widzisz?
Zgadzam się z trenerem, bo troszeczkę doświadczenia mi jeszcze brakuje, bo zbyt dużo nie grałem. Dziękuję trenerowi, że daje mi szansę, bo ja zawsze dam z siebie wszystko i udowodnię kibicom i trenerowi, że miejsce w składzie mi się należy. Wiem, że powinien był podać na pustą bramkę i pewnie byłoby 4:1, ale zamiast tego nieudolnie strzeliłem. Szkoda, ale taki jest sport, następnym razem musi być lepiej.

Pewność siebie jest Twoją mocną stroną? Ostatnio powiedziałeś, że zawsze w siebie wierzyłeś, ale brakowało minut na boisku, żeby to udowodnić.
Wierzyłem w siebie, w to, że jestem dobrym zawodnikiem i starałem się to zawsze udowadniać na treningach. Zawsze wierzyłem, że stać mnie na to, by być dobrym zawodnikiem – przede mną otwarte drzwi. Na każdym treningu i meczu daję z siebie wszystko i muszę udowadniać dalej, że miejsce w składzie mi się należy.


Rozmawiał w Warszawie Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net