Szkoła cierpliwości. Sebastian Walukiewicz czeka na debiut, Jakub Piotrowski zaczął grać
Sebastian Walukiewicz jeszcze nie zadebiutował w Cagliari Calcio. Jakub Piotrowski wystąpił od początku w trzech ostatnich meczach KRC Genk.
fot. Cagliari Calcio Twitter
Cagliari Calcio pochwaliło się transferem Sebastiana Walukiewicza w styczniu. Klub z Sardynii zaoferował młodemu obrońcy kontrakt na 4,5 roku, a Pogoni Szczecin zapłacił cztery miliony euro. To rekord transferowy Portowców i pokaźny zastrzyk finansowy dla ich budżetu. W rundzie wiosennej Walukiewicz był jeszcze w zespole Kosty Runjaicia na zasadzie wypożyczenia z Cagliari, a po mistrzostwach świata do lat 20 dołączył do nowego zespołu. Latem zaczął walczyć o swoje miejsce w drużynie prowadzonej przez Rolando Marana.
Po podpisaniu kontraktu Włosi zaczęli uważnie obserwować piłkarskie życie obrońcy. Dziennikarze relacjonowali każdy mecz Walukiewicza w Pogoni i w młodzieżowej reprezentacji Polski, choć Cagliari Calcio daleko jest pod względem medialności do gigantów calcio. Trenerzy z Sardynii odwiedzali Szczecin i zaczęli już wiosną wprowadzać Walukiewicza w taktyczne zasady. Piłkarz miał też kilka miesięcy na naukę języka włoskiego tak żeby po zamieszkaniu na Sardynii nie mieć problemów z porozumieniem się.
- Wybrałem ligę włoską, ponieważ wiem, że to dobra szkoła dla obrońców i mogę nauczyć się w niej wielu rzeczy. Nie mam w niej jednego konkretnego wzoru do naśladowania, ale na przykład Leonardo Bonucci i Giorgio Chiellini to obrońcy, których naprawdę lubię oglądać - mówi Walukiewicz.
Piłkarze Cagliari Calcio trenowali w okresie przygotowań w swojej bazie, ale sporo czasu spędzili też w kontynentalnej części Włoch na zgrupowaniach górskich. Walukiewicz swój nieoficjalny debiut zaliczył w wygranej 15:1 grze kontrolnej z reprezentacją Trydentu. Później drużyna z Sardynii rozegrała jeszcze osiem sparingów. Między innymi z Freiburgiem, Leeds United i Fenerbahce Stambuł. Wzmocniona Radją Nainggolanem, Nahitanem Nandezem czy Marko Rogiem drużyna bywa typowana na czarnego konia w wyścigu do europejskich pucharów, mimo to taki awans byłby niespodzianką. Już samo zerwanie z łatką średniaka, bywającego niebezpiecznym tylko na własnym stadionie, byłoby sukcesem Cagliari. Właściciel klubu Tommaso Giulini przeznaczył pieniądze ze sprzedaży największej gwiazdy Nicolo Barelli na transfery do zespołu, które rozbudziły nadzieje przed 100. rocznicą powstania klubu.
Za Cagliari Calcio trzy mecze o stawkę. Wszystkie na własnym stadionie, jeden udany, dwa nie. Drużyna awansowała w Pucharze Włoch dzięki zwycięstwu 2:1 z Chievo Werona, a przegrała 0:1 z Brescią Calcio i 1:2 z Interem Mediolan w lidze. Sebastian Walukiewicz raz znalazł się na ławce rezerwowych, poza tym był poza kadrą. Nie jest to start marzeń, ale trudno o dalekie wnioski. Polak dopiero rozpoczął podbój calcio.
Szkoleniowiec komplementował byłego piłkarza Pogoni, kiedy ten pojawił się na treningach. Porównał go do Milana Skriniara. Starszy o pięć lat i wyższy o centymetr Słowak gra w Interze. Do Włoch przeniósł się prosto z ojczyzny w 2016 roku i po jednym sezonie w Sampdorii został sprzedany do mocarza z Mediolanu. Tak szybki i spektakularny, kolejny krok w karierze Walukiewicza wydaje się teraz mało realny, ale przecież także po transferze Krzysztofa Piątka do Genoi nie było oczywiste, że po jednej rundzie trafi do zespołu kalibru Milanu.
- Dużo rozmawiałem z trenerem i wiem, czego się ode mnie oczekuje. Daje mi wiele rad od byłego obrońcy i doceniam je. We Włoszech są inne metody treningu, inny sposób grania, ale staram się szybko dostosować. Dobry obrońca musi czytać grę i budować pewność siebie w zespole od tyłu - opowiada Walukiewicz.
Polak spotkał się z włoskimi dziennikarzami w lipcu. Był przez nich przepytywany przez pół godziny. Początkowo dostał w Cagliari koszulkę z numerem cztery. Przekazał ją nowej-starej gwieździe klubu Nainggolanowi. Sam dostał "19". Włosi opisują Walukiewicza jako dobrze zbudowanego specjalistę od gry w powietrzu i rozgrywania piłki.
- Dzięki doświadczeniom w Cagliari chcę poprawić swoje umiejętności i stawać się z każdym treningiem silniejszym piłkarzem. Mam nadzieję, że dużo nauczę się od moich kolegów z drużyny. Już przed przyjazdem do klubu próbowałem obejrzeć jak najwięcej meczów Cagliari. Z Polakami grającymi we Włoszech nie mam dużego kontaktu, to dlatego że jestem młody, ale kiedyś dzwonił do mnie Krzysztof Piątek i namawiał na transfer do Genoi - wspomina Walukiewicz.
Jesienią szczecinianie odwiedzą swojego byłego zawodnika. Pogoń zagra mecz towarzyski na stadionie Cagliari Calcio 11 października o godzinie 20.30. Kosta Runjaić i jego podopieczni spędzą na Sardynii trzy dni w czasie przerwy reprezentacyjnej.
Latem z Pogoni odeszli do zagranicznych klubów jeszcze trzej piłkarze. Jak dotąd Jin Izumisawa rozegrał tylko 16 minut w Yokohama Marinos. Na pocieszenie dla Japończyka był to sparing z markowym Manchesterem City. Oficjalne debiuty mają za sobą Radosław Majewski w australijskim Western Sydney Wanderers oraz Spas Delew w bułgarskiej Ardzie Kyrdżali. W poprzednim tygodniu strzelili nawet po golu.
Już od ponad roku w Pogoni nie ma Jakuba Piotrowskiego, w którego piłkarskim życiu nastąpił przełom. Czy duży, czy mały, tego jeszcze nie wiadomo, ale sygnały są optymistyczne. Pomocnik rozpoczął trzy ostatnie mecze KRC Genk w podstawowym składzie. Najlepszy klub Belgii przygotowuje się do występów w Lidze Mistrzów i niewykluczone, że w elitarnych rozgrywkach pokaże się również Piotrowski, który na razie poznał tylko smak Ligi Europy.
- Chcę przenieść swoją formę z treningów na mecze. Mogę to osiągnąć tylko poprzez zdobywanie minut na boisku. Nie mam problemu z tym, że musiałem czekać na swoją szansę. Gdybym chciał być pewny swojego miejsca w składzie, nigdy nie wybrałbym topowego klubu - cytuje pomocnika "Hat Belang Van Limburg".
Piotrowski tak jak Walukiewicz musiał uzbroić się w cierpliwość po swoim pierwszym w karierze transferze do klubu poza ojczyzną. Młodzi piłkarze z Polski są rozchwytywani, ich zakup nie jest dużym wydatkiem dla zachodnich drużyn, a w nich czeka duża konkurencja. Kuba w pierwszym sezonie w Belgii grał sporadycznie, co kosztowało go między innymi miejsce w jedenastce młodzieżowej reprezentacji Polski. W lipcu Genk sprzedał do Atalanty jednego z liderów Rusłana Malinowskiego. To ofensywny piłkarz, o innym profilu niż Piotrowski, ale uwolnił miejsce w środku pola. Skorzystał na razie Polak.
Sukces Walukiewicza i Piotrowskiego jest potrzebny w pierwszej kolejności głównym zainteresowanym, ich klubom, a w niedalekiej perspektywie być może też reprezentacji Polski. Na swojego ambasadora w zagranicznym zespole czeka Pogoń. Historia sukcesu wychowanka buduje markę akademii.