Sylwester Czereszewski: Zasłużenie Lech został mistrzem, a Wisła spadła. Miejsce Legii też nie jest przypadkiem
Sylwester Czereszewski, były reprezentant Polski oraz napastnik m.in. Legii i Lecha, ocenia finisz sezonu PKO Ekstraklasy.
Multiliga nie zapowiada się pasjonująco, ale w końcówce sezonu emocji nie brakowało.
Można się „cieszyć” - choć nikomu nie należy życzyć spadku - że dół wytrzymał ciśnienie. Często było tak, że cztery-pięć kolejek przed końcem był przynajmniej jeden pewny spadkowicz. Fajnie więc, że mieliśmy walkę prawie do końca. Jeśli chodzi o mistrza, Lech sprawiedliwie nim został, grał skutecznie i widowiskowo.
Zacznijmy od dołu. Dostrzega pan cokolwiek pozytywnego w Wiśle Kraków?
Oglądałem jej wszystkie mecze, odkąd zespół objął Jerzy Brzęczek. Dopiero po meczu w Radomiu - gdy słuchałem pomeczowej wypowiedzi trenera - uświadomiłem sobie, że Wisła pod jego wodzą wygrała jeden mecz na 12. Oczywiście różnie te spotkania się układały, a to kontrowersyjne decyzje sędziów, a to gole tracone w końcówkach. W każdym razie punkty uciekały. Ale jeśli prowadzi się 2:0 i przegrywa 2:4, jak z Radomiakiem, to nie ma przypadku w spadku Wisły. Personalnie jest słaba i nie miała prawa się utrzymać. Jeszcze bramka i obrona wyglądają solidnie, choć i tak sporo goli stracili, ale poza tym brakuje jakości. Absolutnie wiślacy nie mogą mówić, że zabrakło im szczęścia - w ostatnim czy we wcześniejszych meczach.
Spadek będzie oczyszczeniem?
Jeszcze przed nim słyszałem zapowiedzi, że trener Jerzy Brzęczek i sponsorzy mają zostać, więc mam nadzieję, że Wisła się odbuduje i za rok wróci do ekstraklasy. To w końcu zasłużony klub dla polskiej piłki. Tyle że konieczne są zmiany w drużynie. Większość obecnych piłkarzy moim zdaniem nie gwarantuje gry o awans.
Akcje Brzęczka mocno spadły.
Spadek jest gwoździem do trumny, która tworzyła po kolejnych traconych punktach. Na papierze mogło się wydawać, że Wisła ma lepszych piłkarzy, niż Warta, Stal czy Jagiellonia, ale w rzeczywistości odniosła tylko jedno zwycięstwo. Zaznaczam, że nie byłem zwolennikiem jego zwolnienia z reprezentacji Polski, ale dziś ciężko będzie mu znaleźć pracę w ekstraklasie. Wiadomo, że jest Wisła Płock, a u nas prezesi lubią żyć historią. Skoro poszło mu parę lat temu, to dlaczego teraz ma nie być tak samo. Ale czas leci, a nasi trenerzy w większości stoją w miejscu. Dlatego opcja z pozostaniem w Krakowie i walką o powrót wydaje się najlepsza.
Lech jest mistrzem, który spełnił oczekiwania?
Był skazany na sukces. Maciej Skorża kogo chciał, to miał. Jakby drużyna nie została mistrzem, to byłaby finansowa klapa. Zdarzały się wpadki, bo liga się wyrównuje i to jest dobre, ale głównie na grę Lecha fajnie się patrzy. Do tego mocna ławka rezerwowych, którą zresztą mają też Raków i Pogoń. Daj Boże, żeby tak było dalej, to przy odrobinie szczęścia będziemy mieli kogoś w europejskich pucharach.
Co Lech musi zrobić, żeby się do nich zakwalifikować?
Spodziewam się, że jakichś wzmocnień dokona. Na pewno musi to być ktoś, kto wchodzi i gra. Ale już obecny skład jest taki, że można myśleć o Lidze Europy. Piłkarze Lecha mają jakość, dawno nie było takiego zespołu w naszej lidze.
Raków i Pogoń drugi rok z rzędu są na podium. Ugruntowały swoje pozycje?
Mam nadzieję. Za dużo było takich przypadków, że ktoś wyskakiwał w jednym sezonie, a w kolejnych pałętał się w dolnej połowie. Raków z Markiem Papszunem wygląda na ekipę, której to nie grozi. Kibicuję Pogoni, żeby dalej tak działała.
Klub ze Szczecina ma jednak ten problem, że Kosta Runjaić ma zostać trenerem Legii. Ta pod wodzą Niemca wróci do czołówki?
W obecnym składzie nie ma szans. Tym bardziej, jeśli pierwsza trójka utrzyma swój poziom. Legia musi się pozbyć większości zawodników. Właściwie oprócz Josue, Pawła Wszołka i Tomasa Pekharta każdy powinien mieć drogę wolną. Odległe miejsce to też nie jest przypadek. Absolutnie! Taką ma jakość piłkarzy. Natomiast Runjaić powinien się szanować. Wynegocjować taki kontrakt, żeby miał możliwość normalnej pracy. Jednak obawiam się, że tak nie będzie.