menu

Rafał Musioł: Wizjonerzy w Ekstraklasie [KOMENTARZ]

13 grudnia 2019, 09:54 | Rafał Musioł

- Aż dziw bierze, że klubowi działacze nie rekomendują całkowitego zamknięcia Ekstraklasy przynajmniej na kilka lat- pisze Rafał Musioł, zastępca szefa działu sportowego.


fot.

Trzeba przyznać, że zrzeszone w Spółce Ekstraklasa kluby mają spójną wizję przyszłości. Jej wyrazem stał się apel o zmniejszenie liczby miejsc oznaczających degradację - z trzech do dwóch. Takie postawienie sprawy musi budzić szacunek. Można było przecież ligę w ogóle zamknąć na kilka lat, a jednak zwyciężyła odwa-ga i chęć sportowej rywalizacji.

Na wszelki wypadek zaznaczę: ten wstęp ma charakter ironiczny. Prawdą jest natomiast to, że deklaracja Rady Nadzorczej, jaka powstała po corocznym posiedzeniu przedstawicieli klubów, znakomicie oddaje sposób myślenia ludzi nimi zarządzających. Ich marzeniem jest pozbawiony ambicji byt, odmierzany przelewami kolejnych telewizyjnych transz. Wypisz wymaluj Odra Wodzisław sprzed lat, gdy jedynym sensem jej ekstraklasowego istnienia było zwykłe trwanie.

[polecane]19466499,19466087,19462845,5735826;1;Zobaczcie koniecznie[/polecane]

Dwuzespołowa strefa spadku pokazuje także krótkowzroczność klubowych działaczy. Nikt z nich najwyraźniej nie pomyślał, że takie rozwiązanie mocno, bo o 1/3, przycina też strefę awansu z I ligi. A to w przyszłości, niewykluczone, że bliskiej, może mieć kluczowe znaczenie dla tych nieszczęśników, którzy znajdą się w duecie opuszczającym Ekstraklasę.

Podczas obrad z oddechem ulgi przyjęto natomiast rekomendację utrzymania szesnastozespołowej tabeli. Bynajmniej nie dlatego, że powiększenie mogłoby dodatkowo rozwodnić i tak mizerną jakość rozgrywek. Chodzi tylko i wyłącznie o niechęć do dopuszczenia kolejnych dwóch klubów do dzielenia (coraz większego przecież) finansowego tortu. Jednocześnie ligowy plankton nie zgadza się na naprawdę solidne różnice w wysokościach premii wypłacanych za każde miejsce zajęte na mecie sezonu, co wzmocniłoby i tak mocnych, a jednocześnie niespecjalnie - jak pokazuje doświadczenie - osłabiłoby słabszych. Co najwyżej ograniczyłoby im pole do sprowadzania zagranicznego szrotu, przekładającego się nie na jakość gry, a co najwyżej na miejsce w sumarycznym zestawieniu pieniędzy przekazywanych menedżerom.

Wszystkie te poczynania jasno pokazują, że największym problemem ligi, która coraz wyraźniej przypomina wydmuszkę opakowaną w piękne stadiony, jest mentalność kształtujących ją ludzi, którym bynajmniej nie spędza snu z powiek pozycja klubów Ekstraklasy w europejskim rankingu.

I jeszcze „last not least”. Warto przypomnieć, że degradację trzech drużyn zaklepała ta sama Spółka Ekstraklasa raptem 22 miesiące temu. Teraz organizator rozgrywek rekomenduje krok w tył. I w takim właśnie kierunku zmierza cała polska klubowa piłka, a jej prezesi są pod tym względem bardzo konsekwentni.

Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że wobec najświeższego pomysłu ligowców PZPN postawi twarde weto.

[polecane]16662561,16674629,19161369,16816629;1;Nie przegapcie[/polecane]