Liga Europy. Lech Poznań znów to zrobił! Stracił gola w ostatniej akcji meczu
Liga Europy. Lech Poznań już w trzecim meczu z rzędu stracił gola w ostatniej akcji meczu. Tym razem pozbawił on Kolejorza jakiejkolwiek zdobyczy punktowej w wyjazdowym meczu ze Standardem Liege. Po godzinie gry Lech prowadził 1:0 i grał w przewadze jednego zawodnika. Stracił jednak bramkę, a końcówkę oddał po tym, gdy czerwoną kartkę obejrzał Djordje Crnomarković. Standard Liege strzelił gola w samej końcówce, wycisnął maksimum z rewanżu z Lechem i pozbawił polski zespół złudzeń na awans.
Standard Liege - Lech Poznań 2:1 (0:0)
Nie ma wątpliwości, że był to najgorszy mecz Lecha w Lidze Europy w tym sezonie. Kolejorz był zepchnięty do defensywy w meczu ze Standardem Liege i dopiero czerwona kartka pozwoliła myśleć lechitom o akcjach w ofensywie. Najpierw jednak swoje okazje mieli Belgowie. W 16. minucie prostą stratę zaliczył Jakub Moder. Po kilku szybkich podaniach okazję miał Collins Fai, którego strzał z "szesnastki nad poprzeczką Filip Bednarek. Po chwili znów było groźnie pod bramką Lecha. Uderzenie z pola karnego, po dośrodkowaniu z lewej strony, Obbiego Oularé'a skutecznie sparował polski bramkarz.
W doliczonym czasie pierwszej połowy drugą żółtą kartkę obejrzał Obbi Oularé. Zawodnik Standardu faulował Jakuba Modera, mocno uderzając go łokciem w twarz.
Lech wykorzystał grę w przewadze dopiero po kwadransie. Najpierw setkę zmarnował jeden z zawodnikó, dobitka Ishaka została zablokowana. Po dosłownie minucie szwedzki napastnik pokonał bramkarza rywali. Pressing Mikaela Ishaka w polu karnym sprokurował niedokładne wybicie Noë Dussenne pod nogi Tymoteusza Puchacza. Ten w szesnastce zostawił piłkę napastnikowi, który uderzeniem przy bliższym słupku trafił do siatki.
Na niewiele się to zdało, bo trzy minuty później fatalny błąd Pedro Tiby wykorzystali Belgowie. Gospodarze wyszli trzech na dwóch. Piłkę na lewej stronie dostał William Balikwisha, którego strzał paruje Filip Bednarek, ale pod nogi Abdoula Tapsoby, a ten z bliska posłał ją do pustej bramki.
Na kwadrans przed końcem jednego zawodnika stracili i goście. Drjordje Crnomarković był daleko od własnej bramki, ale nieprzepisowo zatrzymał rozpędzonego rywala i siły się wyrównały.
Kolejorz z tracenia goli w doliczonym czasie gry robi powoli swoją tradycję. W trzecim meczu z rzędu traci bowiem bramki i punkty przez brak koncentracji na sam koniec spotkania. Najpierw w Warszawie z Legią, potem u siebie z Rakowem, a teraz ze Standardem w Lidze Europy. W ostatniej akcji meczu Lech "nadział" się na kontrę, w której w końcowej fazie Laurent Jans zacentrował z lewej strony w pole karne do Konstantinosa Laifisa, a ten głową skierował piłkę do siatki tuż przy dalszym słupku.
W przypadku kolejnej niefrasobliwości Kolejorza w obronie, należałoby delikatnie zmienić cytat z Gary'ego Linekera: Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak Lech Poznań traci gola w ostatniej akcji meczu.
Zobacz też: