Liga Europy. Lech Poznań dostał lanie od Benfiki. Eksperymentalny skład nie podołał
Liga Europy. Lech Poznań wyszedł na mecz z Benficą Lizbona w mocno rezerwowym składzie. Trener Dariusz Żuraw dał wyraźny sygnał, że dla Kolejorza to czas na zdobywanie ligowych punktów, a nie europejskie puchary. Na boisku zobaczyliśmy więc m.in. Nikę Kaczarawę, Karlo Muhara, czy Filipa Marchwińskiego. Rezultat? Kiepska gra i wysoka porażka.
Benfica Lizbona - Lech Poznań 4:0 (1:0)
Po czterech spotkaniach liderem grupy D było Glasgow Rangers z ośmioma punktami na koncie i bilansem bramek 8:5. Na drugim miejscu była Benfica z takim samym dorobkiem na koncie, ale w bramkach ma 12 strzelonych bramek i 7 straconych. Trzecie miejsce zajmował "Kolejorz" z trzema oczkami (bilans bramek - 6:8), ale szanse na awans były iluzoryczne.
I właśnie z takim nastawieniem lechici podeszli do meczu z Benficą. "Drugi garnitur" i zepchnięta do defensywy drużyna wicemistrzów Polski. Pierwszy gol powinien paść już w 22. minucie. Pizzi przyjął piłkę w polu karnym i zdecydował się na techniczne uderzenie w stronę dalszego rogu. Filip Bednarek wybił piłkę przed siebie pod nogi Darwina Nuneza, który uderzył nad poprzeczką. Trafienie padło już w 36. minucie. Z prawego narożnika centrował Pizzi do najwyżej skaczącego Jana Vertonghena, z którym nie poradzili sobie Bohdan Butko i Michał Skóraś. Obrońca głową skierował piłkę do siatki. Wyciagnięty jak struna Filip Bednarek był bezradny.
Po przerwie dwa gole dla Benfiki padły w zaledwie dwie minuty. Najpierw po zagraniu z własnej połowy piłkę przed polem karnym przyjął Darwin Nunez. Rozklepał obronę Lecha z Pizzim i po podaniu zwrotnym uderzył nie do obrony. Nie minęło 60 sekund, jak kolejny raz piłkę z siatki musiał wyciągać Filip Bednarek. Wysoki pressing i kontra, którą uderzeniem po dalszym rogu z prawej strony pola karnego sfinalizował Pizzi.
Dwie szybko stracone bramki zupełnie odcięły prąd Kolejorzowi. Jeżeli Dariusz Żuraw miał plan na ten mecz, to spalił on na panewce równie szybko co Jerzego Brzęczka na mecz Ligi Narodów z Włochami.
Już na sam koniec meczu czwartego gola wpakował Julian Weigl. Niemiec zdecydował się na strzał zza pola karnego. Piłka po odbiciu się od lewego słupka zatrzepotała w siatce. Wyciągnięty jak struna Filip Bednarek nie zdołał skutecznie interweniować.
Po piątej kolejce fazy grupowej Lech Poznań jeszcze nie spadł na czwarte miejsce w tabeli, ale jest bardzo blisko. Trzecie miejsce zapewnia mu jeden strzelony gol więcej nad Standardem Liege.