Liga Europy. Dwie poprzeczki i remis. Legia bez zaliczki przed rewanżem z Atromitosem
Pierwsze spotkanie III rundy eliminacji Ligi Europy toczyło się pod dyktando Legii Warszawa, ale wicemistrzowie Polski nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Wojskowi wypracowali sobie kilka dogodnych sytuacji, a po strzałach Arvydasa Novikovasa i Carlitosa piłka zatrzymywała się na poprzeczce. Rewanżowe spotkanie odbędzie się w środę 14 sierpnia o godz. 18.
[przycisk_galeria]
Gdyby Legia Warszawa była maszyną z sześciostopniowym pokrętłem mocy, to w czwartkowym meczu to gałka została przekręcona - w porównaniu do dotychczasowych spotkań w sezonie - z jedynki na czwórkę. Piłkarze Aleksandara Vukovicia szybciej biegali, grali z niewidoczną wcześniej determinacją. Jakby to wszystko, co wydarzyło się do tej pory, to była zasłona dymna.
Wprawdzie nie wszystkie podania były celne, kilka były kompletną pomyłką. Tak jak parę nieudanych dryblingów Arvydasa Novikovasa czy niedokładności Marko Vesovicia. Jednak ginęły one w podkręconym tempie. Od początku rywalizacji trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy to wicemistrz Polski dyktował warunki gry. Jakby wreszcie słowa trenera z końcówki sezonu o "zapier..." wreszcie dotarły do piłkarzy (o ile we wcześniejszych meczach obecność na boisku Domagoja Antolicia mogła dziwić, o tyle w czwartek przerywał akcje gości jak profesor).
Po drugie rywal w końcu jest bardziej wymagający niż słabiutkie ekipy z Gibraltaru i Finlandii, a z taką grą jak przeciwko poprzednim ekipom legioniści nie mieliby co marzyć o premiach za awans. Choć akurat w pierwszej potyczce rywalizacji zawodnicy Atromitosu byli jak posągi na Akropolu. Ograniczyli się tylko do wznawiania gry. Przy wysokim pressingu legionistów nie byli w stanie sklecić choćby jednej akcji. Niewykluczone, że powodem jest wczesna pora sezonu, bo liga grecka startuje dopiero 24 sierpnia (w drugiej rundzie kwalifikacji do LE Atromitos wyeliminował słowacki DAC Dunajska Streda 5:3). W każdym razie pięć, dziesięć, 15, 20 minut i można było liczyć dalej. Natarcia gospodarzy trwały. Jakby nakręceni nieustannym, głośnym i robiącym duże wrażenie dopingiem.
Jednak wszystkim szarżom brakowało właściwej decyzji w końcowej fazie akcji i dokładnego podania. W pierwszej i drugiej połowie było kilka zagrań ze skrzydeł wzdłuż bramki, ale albo gracze nie dosięgnęli nogą piłki, albo w nią nie trafiali czysto. Wydawało się, że w 20. minucie Walerian Gwilia ma idealną sytuację, by zagrać prostopadle do Sandro Kulenovicia, ale wybrał podanie na skrzydło do Novikovasa, zwalniając akcję. W podobnej sytuacji na początku drugiej połowie był Antolić. 29-letni chorwacki pomocnik zagrał do swojego młodszego rodaka, ale za mocno i z akcji nic nie wyszło.
Bardzo blisko strzelenia gola był Noikovas chwilę po przerwie. Z rzutu wolnego przed polem karnym tak kopnął, że piłka odbiła się od poprzeczki. W końcówce jego strzał obronił bramkarz. Pozostałe próby były bardziej niecelne, ewentualnie blokowali je obrońcy ateńskiej drużyny, którzy po każdym takim razie załamywali ręce jakby nie dowierzając, że do takich sytuacji dopuścili. Nie mieli za to problemu, by skutecznie przeszkadzać Kulenoviciowi. 19-letni Chorwat miał tylko jedną dogodną okazję. W 65. minucie za daleko kopnął sobie piłkę, a następnie jego strzał wylądował w bocznej siatce bramki.
Chwilę później piłkarz - za którego w tym tygodniu grającego w Championship Barnsley chciało zapłacić ponad dwa mln euro, ale z transferu nic nie wyszło, bo okres transferowy w Anglii zakończył się w czwartek o godz. 18 - zszedł z boiska, a towarzyszyły mu... gwizdy kibiców. Zastąpił go niegrający ostatnio za dużo Carlos Lopez. W 74. minucie, także z rzutu wolnego, choć z drugiej strony pola karnego, trafił w to samo miejsce na poprzeczce, co Novikovas. Natomiast trzy minuty później z kolejnego rzutu wolnego, ale na wprost bramki kopnął w bramkarza. Zrobił zdecydowanie więcej niż Kulenović.
Jeszcze lepszą sytuację miał Luquinhas, ale z kolei jego strzał z trudem nad poprzeczkę skierował bramkarz Atromitosu. Sytuacji było dużo, gola żadnego. Szkoda wobec dobrej, choć nieskutecznej gry. Rewanż odbędzie się w środę 14 sierpnia w Atenach. Do tego czasu oba zespoły nie rozegrają innego meczu. Ekstraklasa S.A. zgodziła się przełożyć spotkanie stołecznej ekipy z Wisłą Płock w czwartej kolejce PKO Ekstraklasy, by lepiej przygotowała się do decydującej o awansie do czwartej rundy Ligi Europy potyczki.
[xlink]788d4774-a993-6b67-51d5-6fdb22a3c15e,6426dc67-3c16-87b5-afe7-3169740e4b26[/xlink]