Klopp (chyba) zwolnił Mourinho! Liverpool w efektownym stylu zdobył Stamford Bridge! [RELACJA]
Piłkarze Liverpool odnieśli spektakularne zwycięstwo w meczu wyjazdowym 11. kolejki Premier League przeciwko Chelsea. Jest to pierwsza ligowa wygrana Juergena Kloppa i najprawdopodobniej ostatni mecz Jose Mourinho w roli trenera The Blues.
Mecz rozpoczął się idealnie dla Chelsea. Już w 4. minucie Azpilicueta otrzymał piłkę na prawym skrzydle, po czym dobiegł do linii końcowej i dośrodkował w kierunku Ramiresa. Brazylijczyk wykorzystał bierność Alberto Moreno i strzałem głową skierował piłkę do siatki. Londyńczycy prowadzili, ale po reakcji Jose Mourinho nie było widać żadnej radości. Czyżby przeczuwał, że to dopiero początek drogi przez mękę, która czekała go w tym spotkaniu?
Później było nico nudnawo. Patrząc na grę można było dojść do wniosku, że grają co najwyżej dwie drużyny ze środka tabeli i prawdę mówiąc, tak właśnie było, bo Liverpool przed tym meczem był dziewiąty, a Chelsea zajmowała 15. pozycję. Lekką przewagę mieli goście, ale nic z tego nie wynikało z wyjątkiem kilku niegroźnych strzałów.
Wszystko się zmieniło w doliczonym czasie gry. Wówczas odpowiedzialność wziął na siebie Philippe Coutinho. Brazylijczyk prostym zwodem minął Ramiresa i precyzyjnym strzałem z 18 metrów umieścił piłkę w siatce bramki Asmira Begovicia. Jaka była reakcja Mourinho? Portugalczyk natychmiast obrócił się na pięcie i po chwili zniknął w ciemnościach korytarza prowadzącego do szatni.
W drugiej połowie Chelsea miała coraz większe kłopoty. Trudno było wskazać choć jednego zawodnika, który grał na poziomie, jaki "The Blues" prezentowali w poprzednim sezonie. Najgorzej prezentował się chyba Eden Hazard, do którego Jose Mourinho stracił cierpliwość w 60. minucie. Belg, o którym "The Special one" mówił, że może grać na tym samym poziomie co Messi i Cristiano Ronaldo opuścił boisko, a w jego miejsce pojawił się Brazylijczyk Kenedy.
Od tego momentu z każdą minutą na boisku robiło się coraz goręcej. W pewnym momencie Diego Costa zwariował i upadając kopnął w pierś Martina Skrtela, co umknęło uwadze sędziego. Kamery to dostrzegły, więc być może reprezentant Hiszpanii nie uniknie kolejnej kary. Następnie jednego z zawodników Chelsea sfaulował Lucas i wydawało się, że sędzia za chwile pokaże mu drugą w tym spotkaniu żółtą kartkę, ale tym razem arbiter nie był zbyt surowy. Co ciekawe, piłkarzem który najbardziej domagał się kartki dla zawodnika Liverpoolu był nikt inny jak Diego Costa.
W 72. minucie Chelsea była o kilka centymetrów od prowadzenia. Piłka po zaskakującym uderzeniu Oscara niemal z połowy boiska o mały włos nie przelobowała Simona Mignoleta. Belg wyciągnął się jak struna i końcami palców sparował futbolówkę zmierzającą w światło bramki. Ta akcja chyba zdekoncentrowała gospodarzy bowiem po chwili Liverpool prowadził 2:1. Sakho zagrał długą piłkę do Benteke, ten zgrał ją do Coutinho a Brazylijczyk kapitalnym strzałem pokonał rozpaczliwie interweniującego Begovicia.
Już dwie minuty później Moreno miał doskonałą szanse by podwyższyć wynik meczu na 3:1, lecz tym razem Hiszpan przegrał pojedynek z golkiperem Chelsea. Nie minęło dużo czasu, a po podaniu Jordona Ibe Christian Benteke strzałem z odległości około 11 metrów pokonał Asmira Begovicia i strzelił trzecią bramkę dla "The Reds".
Chelsea w końcówce ruszyła do przodu, ale wszystkie akcje były przeprowadzane bardzo chaotycznie. Mnożyły się niedokładne podania i proste straty, nie widać było też współpracy przy pressingu. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że londyńczycy byli bezbronni, ale też niekoniecznie mieli ochotę po tę broń sięgnąć. Teraz pozostaje tylko czekać na decyzje władz klubu, dotyczącą przyszłości Mourinho, ale sądząc po grze tej drużyny, zmiana trenera wydaje się być kwestią czasu.