Jose Mourinho znów nie taki wyjątkowy. Na Old Trafford odetchnęli z ulgą
LIGA ANGIELSKA. MANCHESTER UNITED. JOSE MOURINHO. Władze Manchesteru United nie chciały już taplać się w mizerii. We wtorek zwolniły Jose Mourinho, który odchodzi w dobrze znany sobie ostatnio sposób, czyli skonfliktowany ze współpracownikami. Drużynę do końca sezonu ma prowadzić tymczasowy trener.
fot. OLI SCARFF/AFP/East News
Gwoździem do trumny Jose Mourinho był beznadziejny mecz Manchesteru United przeciwko Liverpoolowi w miniony weekend. Choć angielskie "Metro" sugeruje, że zmiana była planowana już w poprzednim tygodniu. Tak czy inaczej "Czerwone Diabły" przegrały aż 1:3, a mogły wyżej, bo na Anfield Road gospodarze atakowali raz za razem. Portugalczyk mógł odnieść wrażenie deja vu, bo trzy lata temu, też w grudniu, jako menedżer Chelsea, przegrał 1:3 z... Liverpoolem Jürgena Kloppa. I po tym spotkaniu został zwolniony.
- Chciałbym, żeby odchodząc z klubu, myślał o sukcesach, które z nim odniósł, a nie o gorszym okresie, który przeżywał z zespołem w ostatnich miesiącach - podkreślił niemiecki trener Liverpoolu. - Jose to niezwykle ambitny gość, lubiący rywalizację. W karierze zdobył wiele trofeów i podejrzewam, że ten czas wkurza go tak samo, jak innych w United. Tego, co wygrał z drużyną, nikt mu nie odbierze. Nie da się ukryć, że Mourinho jest wybitnym menedżerem.
"The Special One" menedżerem na Old Trafford został latem 2016 roku. Po niewypale, jakim okazało się powierzenie drużyny Louisowi van Gaalowi, miał być "rycerzem na białym koniu". - Kiedy Mourinho został zatrudniony dwa i pół roku temu, byłem wśród jego największych zwolenników. Miałem wrażenie, że zapewni Manchesterowi United stabilność, której ten klub tak bardzo potrzebował - przyznał we wtorek na swoich profilach w mediach społecznościowych jeden z najlepszych obrońców w historii klubu Rio Ferdinand.
Zaczęło się obiecująco, bo w debiucie Manchester United zdobył Tarczę Wspólnoty, wygrywając z Leicester. Na koniec sezonu cieszył się z Pucharu Ligi Angielskiej i Ligi Europy (po pokonaniu Ajaksu Amsterdam). Ostatni sukces oprócz trofeum dał "Czerwonym Diabłom" kwalifikację do Ligi Mistrzów. To nieco osłodziło gorycz po szóstej pozycji w Premier League.
Po pierwszym sezonie opowiadał, że na Old Trafford będzie pracował przez następne 15 lat, nawiązując do 27, jakie spędził na stanowisku menedżera sir Alex Ferguson. Jednak 55-letni dziś Portugalczyk nie zdążył dodać więcej pucharów do klubowej gabloty. Choć były przesłanki, że będzie inaczej. Na starcie sezonu zespół Mourinho przegrał walkę o Superpuchar Europy z Realem Madryt, ale w kolejnych miesiącach robił swoje. Mimo narzekań na nieatrakcyjny styl gry drużyny, w styczniu władze klubu przedłużyły z nim kontrakt do 2020 roku (dzięki niemu ma otrzymać ok. 25 mln euro odszkodowania za przedwczesne jego zerwanie). W końcu swoje największe sukcesy odnosił dzięki perfekcyjnie zorganizowanej defensywie. W lidze wyprzedził go tylko Manchester City, a Puchar Anglii na Wembley sprzątnęła mu sprzed nosa Chelsea.
Tyle że w międzyczasie w szatni i gabinetach na Old Trafford zaczęły kiełkować konflikty. Mourinho nie chciał lub nie potrafił wykorzystać kreatywnych graczy, jak Paul Pogba, Juan Mata czy Anthony Martial. Nie liczył się z pieniędzmi, żądając ogromnych transferów. Najdroższym, który kosztował United 105 mln euro, był Pogba.
Dziś to jeden z tych, którzy najbardziej odetchnęli z ulgą. Francuski pomocnik planował odejść z klubu w styczniu. Według angielskich mediów, chęć mu przeszła. Chwilę po ogłoszeniu zwolnienia Mou Pogba wrzucił na profile w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym zawadiacko się uśmiecha i dodał napis: "Podpisz to!". Media na Wyspach i kibice nie mają wątpliwości, że to prztyczek w nos dla Mourinho. Firma Adidas, z którą mistrz świata związany jest umową, tłumaczyła go, że post był zaplanowany i jest związany z nowym projektem.
Mourinho poza 105 mln na Pogbę wydał 85 mln euro na Romelu Lukaku, 59 mln na Freda, 44 mln na Nemanję Maticia i 42 mln na Henricha Mychitariana. Część z nich nie wykorzystywała swojego potencjału przy stylu preferowanym przez Mourinho.
- To właściwy czas na opuszczenie klubu. Sprawy nie miały się ku lepszemu - ocenił Ferdinand. Z kolei były pomocnik United, Lee Sharpe, jest zdziwiony decyzją. - Głównie dlatego, że w ciągu 15 dni zagrają pięć meczów. To nie jest czas na zmiany. Z drugiej strony władze chyba zdały sobie sprawę, że z Mourinho drużyny nie stać na zajęcie miejsca w czwórce - stwierdził w radiu "BBC 5", narzekając też na kiepską defensywę, co miało być kluczowe dla przedwczesnego zakończenia współpracy.
Po 17 kolejkach Premier League „Czerwone Diabły” zajmują szóste miejsce. Do piątego Arsenalu tracą osiem punktów, do pierwszego City - aż 19. Już teraz mają stracone 29 goli - tyle samo, co w całym sezonie 2016/17 i jedną więcej niż rok później. W Lidze Mistrzów czeka ich dwumecz z Paris Saint-Germain. Do końca tygodnia ma być wiadomo, kto tymczasowo poprowadzi zespół. Wśród faworytów są Ole Gunnar Solskjaer, Laurent Blanc czy pracujący w Tottenhamie Mauricio Pochettino. Ten ostatni jest też typowany do objęcia zespołu na dłużej. Na razie treningi prowadzi dotychczasowy asystent Michael Carrick. A Mourinho? Spekuluje się, że może wrócić do Realu Madryt, z którego został zwolniony w 2013 roku.
Legenda Manchesteru United: topowe kluby kupują na potęgę, zapominając o wychowankach