Islandia znów to zrobiła, Faraon wrócił na tron
Islandia sprawiła niespodziankę i zadebiutuje w mistrzostwach świata w Rosji. W Afryce po 28 latach czekania awans wywalczył Egipt.
fot. Damian Kosciesza /gol24.pl
Do końca eliminacji przyszłorocznych mistrzostw świata został jeszcze miesiąc. Już teraz wiemy jednak, że na rosyjskich boiskach zabraknie paru reprezentacji, które regularnie meldowały się na ostatnich wielkich imprezach. Słabą formę faworytów wykorzystali ci, których na mundialu nie było od wielu lat. Znalazł się też jeden debiutant.
Mundial powrotów
Reprezentacja Polski to nie jedyna drużyna, która wraca na mistrzostwa świata po wielu latach. W identycznej sytuacji do zawodników Adama Nawałki są reprezentanci Arabii Saudyjskiej. „Synowie Pustyni” ostatni raz na imprezie tej rangi grali w Niemczech (2006 r.). Teraz wracają i kto wie, czy los nie przydzieli ich do grupy z Polską (będą losowani z czwartego koszyka, Biało-Czerwoni - z pierwszego).
Po ośmiu latach na największej piłkarskiej imprezie na świecie zobaczymy reprezentację Serbii. Piłkarze Slavoljuba Muslina dopiero od niedawna grają pod swoją flagą. Jako reprezentacja Serbii debiutowali na mundialu dopiero w Republice Południowej Afryki (2010 r.). Wcześniej byli połączeni z Czarnogórą i właśnie jako Serbia i Czarnogóra występowali na mistrzostwach świata w Niemczech.
Jeśli mówimy o niespodziankach, to nie sposób nie wspomnieć o najmniejszym uczestniku turnieju w Rosji - Islandii. Kraj, który liczy sobie około 334 tys. mieszkańców, po raz kolejny zachwycił piłkarski świat. Po imponującym debiucie w mistrzostwach Europy we Francji (doszedł do ćwierćfinału), „Wikingowie” mogą bukować bilety do Rosji. W grupie eliminacyjnej okazali się lepsi m.in. od Chorwatów, Ukraińców, czy Turków. Teraz z malutkiej wysepki gejzerów będą mogli wypłynąć na ocean zwany mundialem.
Tuż za plecami Islandczyków trwała walka o miejsce w barażach. W bezpośrednim starciu Chorwacja ograła Ukrainę 2:0 i zachowała szansę na awans.
Cud Egiptu, rozpacz Syrii
Cierpliwość popłaca - myśli sobie każdy Egipcjanin. Jeśli Polacy narzekali na 12 lat absencji w mistrzostwach świata, to co dopiero mają powiedzieć kibice reprezentacji Egiptu? Po 28 latach wicemistrzowie Afryki wrócili na piedestał. Mohamed Salah i spółka mieli jednak sporo szczęścia. W meczu z Kongiem, najsłabsza drużyną w grupie, dopiero kontrowersyjny rzut karny w 95. minucie zadecydował o awansie „Faraonów” (2:1). Mimo tego, że największą gwiazdą Egiptu jest Salah z Liverpoolu, to symbolem reprezentacji pozostaje 44-letni bramkarz Essam El-Hadary.
- Na pewno będę bronił bramki naszej kadry w Rosji - zapewnił golkiper. Jeśli jego słowa się potwierdzą, to w wieku 45 lat będzie najstarszym zawodnikiem, który zagrał w mistrzostwach świata. Do tej pory rekord należał do Kolumbijczyka Faryda Mondragona, który na mundialu w Korei i Japonii (2002 r.) miał 43 lata.
- Obiecuję, że zrobimy wszystko, by spełnić marzenia naszych kibiców. Awans do tej fazy eliminacji już jest cudem - powiedział przed rewanżem z Australią trener reprezentacji Syrii Ayman Al-Hakim. Drużyna z kraju, który od lat zmaga się z wojną sprawiła, że przynajmniej raz na jakiś czas jego mieszkaniec mógł się uśmiechnąć. Syryjczycy byli o włos od tego, by zagrać w fazie play-off. Ambitnie grająca drużyna dopiero po dogrywce uległa staremu bywalcowi mistrzostw świata. Gola na wagę awansu strzelił weteran „Kangurów” Tim Cahil. W decydującej fazie eliminacji Australijczycy zagrają z USA, Panamą lub Hondurasem (mecze odbędą się w nocy z wtorku na środę).
Uczestnicy mistrzostw świata w Rosji:
Rosja, Belgia, Niemcy, Anglia, Polska, Islandia, Serbia, Japonia, Iran, Korea Południowa, Arabia Saudyjska, Brazylia, Nigeria, Egipt, Meksyk, Kostaryka.