Boruc kontra Rangers. Czemu Szkoci go nienawidzą?
Od 2006 roku Artur Boruc jest wrogiem publicznym numer jeden w oczach kibiców Glasgow Rangers. W czwartek bramkarz Bournemouth będzie wspierał Legię na Łazienkowskiej.
fot. Bartek Syta
- Zapraszam was na czwartkowe spotkanie z Glasgow Rangers, na którym planuję być. Trzymajmy kciuki razem, bądźmy tam, dopingujmy, abyśmy w Lidze Europy grali jeszcze dłużej - powiedział w komunikacie do kibiców Legii Artur Boruc.
Król @ArturBoruc zgłasza gotowość na mecz z @RangersFC [unicode_pictographs]%F0%9F%91%91[/unicode_pictographs] Cała Legia zawsze razem i... #PoAwans! [unicode_pictographs]%F0%9F%94%A5[/unicode_pictographs]➡️ https://t.co/HlxxY0e7DH pic.twitter.com/d1PbnpajoZ— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) 20 sierpnia 2019
Wypowiedź byłego bramkarza Celtiku wywołała oburzenie w Szkocji. Polak jest od lat znienawidzony przez lokalnych rywali Glasgow Rangers po tym jak w 2006 roku ... przeżegnał się przed trybuną The Gers.
- Kibice dalej o tym pamiętają, a Artur z pewnością nie jest tam lubiany - powiedział były piłkarz Rangers Dariusz Adamczuk.
- Zawsze żegnam się przed meczem i dalej będę to robił - powiedział 13 lat temu Boruc.
Historycznie Rangers są protestanckim klubem, a Celtic katolickim. Według fanów gest Polaka był umyślny. Złość kibiców Th Gers była na tyle wielka, że w 2009 roku grożono Borucowi podczas meczu reprezentacji w Belfaście, gdzie znajdowało się wielu sympatyków Rangers. Tego samego roku dom Polaka został obrabowany.
To jednak nie koniec prowokacji Boruca. W 2008 roku podczas Old Firm Derby Polak miał pod koszulką meczową podobiznę papieża Jana Pawła II. Po tym spotkaniu prokuratura rozpatrywała liczne skargi fanów Rangers przez pół roku, ale ostatecznie "Król Artur" nie musiał zapłacić żadnej kary. Skończyło się na ostrzeżeniu ze strony policji.
Nie wiadomo czy Boruc będzie chętny wziąć udział w meczu wyjazdowym Legii w Glasgow, ale jeśli by się na to zdecydował to może dojść do nieprzyjemnych incydentów.