Belgowie i F91 Dudelange nie zamierzają zlekceważyć polskich klubów
Ewentualne porażki Lecha i Jagiellonii w III rundzie eliminacji Ligi Europy nie powinny być rozczarowaniem. Genk oraz Gent rokrocznie docierają do fazy grupowej. Legia musi wygrać. Budżet Dudelange to wartość samego Jarosława Niezgody.
fot. Bartek Syta / Polska Press
Cztery miliony euro - tyle wynosi budżet F91 Dudelange, z którym Legia zmierzy się w kolejnej rundzie eliminacji Ligi Europy. Dokładnie na taką samą sumę portal transfermarkt.de wycenia powracającego do zdrowia Jarosława Niezgodę. I choć 23-letni napastnik przeciwko Luksemburczykom jeszcze nie zagra, na papierze to warszawianie będą faworytem. W praktyce może okazać się zupełnie inaczej, rywale nie zamierzają się bowiem mistrza Polski wystraszyć.
Przy okazji meczu z Legią do Polski z powodu urazu nie przyjedzie Yannick Sambea, który rok temu w barwach gdynian sięgnął przy Łazienkowskiej 3 po Superpuchar Polski. Latem zamienił Lotto Ekstraklasę na zespół, w którym występuje m.in. 19-krotny reprezentant Serbii Milan Bisevac, Stelvio Cruz mający za sobą grę w juniorskich reprezentacjach u boku Rui Patricio czy kontuzjowany teraz Sanel Ibrahimović.
- To dobry zespół, pełen jakościowych zawodników - przyznał pochodzący z Luksemburga Chris Philipps. W czwartek zmierzy się z doskonale znaną sobie drużyną, w której występuje także kilku jego kolegów z reprezentacji kraju. - Chcą grać w piłkę i tym zapewnili sobie mistrzostwo. Nie zmienią swojego stylu przyjeżdżając do Warszawy. Wiem, że jesteśmy lepsi. Musimy pokazać to na boisku - dodał.
- Moim zdaniem niesłusznie odpadli z eliminacji Ligi Mistrzów. Nie byli słabszym zespołem - skomentował przegrany dwumecz Luksemburczyków z Vidi FC Aleksandar Vuković. Czwartkowy przeciwnik Legii przed własną publicznością zremisował z Węgrami 1:1, by na wyjeździe przegrać 1:2. - Daleki jestem od zlekceważenia Dude-lange, a wręcz przeciwnie, uważam ich za trudnych przeciwników. Obiecuję jednak, że zrobimy wszystko, aby ich pokonać - ocenił trener Wojskowych.
Znacznie trudniejsze zadanie czeka Lecha i Jagiellonię, które w ramach III rundy eliminacji Ligi Europy zmierzą się z drużynami z Belgi: KRC Genk oraz KAA Gent. Z tej okazji do naszego kraju na chwilę wróci najlepszy zawodnik sezonu 2016/2017, były gracz Legii, Vadis Odidja Ofoe. Z powodu kontuzji ominął ligowe spotkanie, ale na starcie w Białymstoku będzie już gotowy. W przeciwieństwie do bramkarza, 12-krotnego reprezentanta Chorwacji Lovre Kalinicia. To jedno z wielu osłabień, do jakich doszło latem w KAA Genk. Belgię na Ligue 1 zamienili pomocnik Stefan Mitrović oraz Samuel Kalu. Za transfer tego drugiego, podobnie jak za środkowego obrońcę Samuela Gigota, rywal Polaków otrzymał osiem milionów euro. Luki w zespole powoli są łatane, ale w dwóch ligowych kolejkach podopieczni Yvesa Vanderhaeghe zdobyli zaledwie jeden punkt. Po pierwsze, zwycięstwo w tym sezonie (KAA zaczyna eliminacje od trzeciej rundy), przyjadą więc na Podlasie. Ich największą gwiazdą zdaje się być Japończyk Yuya Kubo, który przez dłuższy czas występował w szwajcarskim BSC Young Boys.
W poprzedniej rundzie Ja-giellonia sprawiła niespodziankę w Portugalii, o powtórzenie sukcesu przeciwko Belgom będzie jeszcze ciężej. Choć nie należą do ścisłej czołówki swojej ligi (po raz ostatni zarówno po mistrzostwo, jak i krajowy puchar sięgnęli w 2010 roku), to regularnie kwalifikują się do rozgrywek europejskich. Kilkukrotnie awansowali nawet do fazy grupowej Ligi Europy, a w sezonie 2016/2017 przegrali w 1/8 finału z KRC Genk.
Klubem, z którym na wyjeździe zmierzy się Lech. Teraz rywal Kolejorza też wydaje się być mocniejszą ekipą od przeciwnika Jagiellonii. W sezon 2018/2019 wszedł mocno, zwyciężając nawyjeździe z Lokeren aż 4:0. Bohaterem meczu był Ukrainiec Rusłan Malinowski, który zdobył gola i miał dwie asysty. Środkowy pomocnik, kupiony rok temu z Szachtara Donieck za 4 mln euro, kolejne trafienie dopisał sobie także w ten weekend. Wystarczyło to jedynie na remis, ale efektowny gol z rzutu wolnego powinien dać Kolejorzowi do myślenia. Przed dziewięcioma laty, podczas swojej ostatniej wizyty w Belgii, odpadli po rzutach karnych.
Teraz samo doprowadzenie do nich wydaje się być trudnym zadaniem. W ubiegłym sezonie Genk z Ligą Europy pożegnał się dopiero w ćwierćfinale, przegrywając dwumecz z Celtą Vigo. Z uwagi na zdobyte trzykrotnie mistrzostwo kraju, miał też okazję wystąpić w Lidze Mistrzów. By podjąć u siebie Lecha w poprzedniej rundzie eliminacji Ligi Europy, Genk dwa razy wysoko, bo 5:0 i 4:1 pokonał luksemburski Fola Esch.
W obu spotkaniach wystąpił ściągnięty z Pogoni Szczecin Jakub Piotrowski. Reprezentant Polski do lat 21, który ma za sobą 42 występy w Lotto Ekstraklasie, w jednym z tych meczów zanotował dwie asysty, czym zapracował sobie na zaufanie trenera. Wiele wskazuje na to, że wystąpi również przeciwko Kolejorzowi. Jak dotąd, podobnie jak kilku innych zawodników, oszczędzano go w lidze. W Belgii Lecha nikt zdaje się nie lekceważyć.