Arka Gdynia - FC Midtjylland: Komplet widzów na Lidze Europy?
W czwartek Arka Gdynia po 38 latach przerwy zagra ponownie w europejskich pucharach. Bilety na pojedynek z duńskim FC Midtjylland sprzedają się, niczym ciepłe bułeczki.
To będzie bez wątpienia wielkie, piłkarskie święto w Gdyni. W czwartek o godz. 20 na stadionie przy ul. Olimpijskiej zawodnicy gdyńskiej Arki wybiegną na murawę, aby zagrać w pierwszym meczu trzeciej rundy kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Europy. Przeciwnikiem żółto-niebieskich będzie duński FC Midtjylland. Arka wraca do europejskich pucharów aż po 38 latach przerwy, jej ostatnim i jak dotychczas jedynym rywalem w tych rozgrywkach był pod koniec lat 70. ubiegłego wieku bułgarski zespół Beroe Stara Zagora, a na boisku występowały wówczas klubowe legendy, jak Zbigniew „Chico” Bieliński, Janusz Kupcewicz, czy Bogusław Kaczmarek.
Nic więc dziwnego, że zainteresowanie wśród kibiców czwartkowym meczem jest ogromne. Bilety rozchodzą się w błyskawicznym tempie i jest niemal pewne, że na trybunach stadionu w Gdyni zasiądzie komplet ponad 15 tysięcy osób.
- Do poniedziałku osób uprawnionych do wejścia na stadion na podstawie biletów i karnetów było już 12,5 tysiąca - mówi Tomasz Rybiński, rzecznik Arki. - Daje to nadzieję, że w czwartek obiekt przy ul. Olimpijskiej wypełni się po brzegi. Osoby, które chcą jeszcze kupić bilet na pucharowe spotkanie, muszą się spieszyć.
Zawodnicy Arki liczyli po cichu na wylosowanie w trzeciej rundzie kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Europy jednej z europejskich potęg, jak AC Milan, Olympique Marsylia, Everton, czy Athletic Bilbao. Los jednak sprawił, że ich rywalem został dużo mniej renomowany zespół z Danii. Ale wcale to nie oznacza, że Arka będzie faworytem tego dwumeczu. FC Midtjylland to zespół „otrzaskany” w europejskich bojach. Warto przypomnieć, że Duńczycy na początku ubiegłego roku w meczu grupowym LE sensacyjnie pokonali 2:1 wielki Manchester United. Na „rozkładzie” mają ponadto mistrza Polski, Legię Warszawa.
Przez pierwszą i drugą rundę eliminacji podopieczni Jessa Thorupa przeszli, jak burza. Najpierw rozgromili 6:1 i 4:1 irlandzkie Derry, następnie urządzili sobie ostre strzelanie ze znacznie poważniejszym rywalem, Ferencvarosem Budapeszt. Po znakomitej grze zarówno u siebie, jak i na wyjeździe, Duńczycy zwyciężyli 4:2 i 3:1. Patrząc na ich poczynania na boisku, trudno podchodzić do tematu ich starcia z Arką z optymizmem. Jednak piłkarze z Gdyni wierzą w siebie i zamierzają walczyć.
- Nawet, gdybyśmy wylosowali europejskiego giganta, zawsze byłaby nutka nadziei - mówi Adam Marciniak. - Przed nikim na boisku się nie położymy.
Trener Arki Leszek Ojrzyński dodaje, że europejskie puchary są dla niego i dla zawodników piękną przygodą, ale jego zespół powinien być rozliczany przede wszystkim za postawę w lidze.
- Głównym naszym celem jest utrzymanie się w ekstraklasie - mówi Leszek Ojrzyński. - Mecze pucharowe są prestiżowym i miłym dodatkiem.
Dzięki występowi w kwalifikacjach do LE sporymi kwotami zasilony zostanie klubowy budżet. Oprócz wpływu z biletów, za sam udział w trzeciej rundzie tych rozgrywek UEFA wypłaca 235 tys. euro, czyli niemal milion złotych. Rewanżowy mecz w Danii odbędzie się 3 sierpnia.
TRZY WRZUTY. Arka piszę historię, Lechia ma problem