Snajperzy Lecha Poznań odpalili. To dobry prognostyk przed Utrechtem
W czwartek o godz. 20 przy Bułgarskiej lechici w rewanżowym meczu III rundy eliminacji Ligi Europy zmierzą się z FC Utrecht. By awansować, trzeba wygrać.
fot. Grzegorz Dembiński
Awans do fazy play-off eliminacji Ligi Europy to najważniejszy w tej chwili cel Lecha. Szanse są duże, bo Kolejorz w Utrechcie zremisował 0:0, a rywale nie błyszczeli formą.
- To dobry wynik przed rewanżem. Wiemy, że musimy wygrać, dlatego jest większa motywacja w zespole. Utrecht nie był jeszcze perfekcyjnie przygotowany, ale z nami było podobnie. Musimy liczyć się z tym, że holenderski zespół zagra lepiej w Poznaniu niż u siebie. Ale my też będziemy lepsi - mówi trener Kolejorza Nenad Bjelica.
Lech na Galgenwaard prezentował się nieźle, ale zabrakło skuteczności, zwłaszcza w końcówce meczu, gdy Utrecht wyraźnie opadł z sił. Indolencja strzelecka była też głównym powodem słabego startu w ekstraklasie i trener Bjelica musiał nawet prosić o cierpliwość zaniepokojonych postawą napastników kibiców.
- Czasami napastnicy nie strzelają, a czasami zdobędą pięć bramek w trzech meczach. Musimy ciężko pracować. Ważne, że stwarzamy sobie sytuacje. Bramka przyjdzie. Jestem pewien, że nie tylko napastnicy, ale też cała drużyna będzie strzelała gole - uspokajał szkoleniowiec przed meczem z Piastem.
I rzeczywiście jego słowa się sprawdziły. Kolejorz rozgromił gliwiczan 5:1, a trener wreszcie mógł pochwalić krytykowanego wcześniej Nickiego Bille oraz Christana Gytkjaera, który zdobył swoje pierwsze bramki w poznańskich barwach.
Bjelica o swoich napastnikach
- Jest dopiero sierpień, a Nicki już ma swój rekord bramek w Lechu. Jestem z niego zadowolony i uważam, że będzie on naprawdę groźny dla przeciwników. Po tym, jak walczy i pracuje na treningach, jestem pewien, że jak dojdzie do lepszej formy, będzie strzelał jeszcze więcej goli - twierdzi Bjelica. - Christian natomiast pokazał, że może być bardzo niebezpieczny, bo wcale nie musi mieć wiele okazji, by strzelić bramki. W spotkaniu z Piastem miał je zaledwie trzy, a zdobył dwa gole. Pali się do gry jak każdy napastnik. Po tym, jak już trafił do siatki po raz pierwszy, może strzelać seriami. Jest mocny, lecz podobnie jak Nicki potrzebuje nieco czasu. Christian jest w treningu od trzech tygodni, więc też jeszcze nie pokazał pełni swoich umiejętności - dodaje trener.
- Kiedy zdobywasz pięć bramek w jednym meczu, to nie sposób potraktować to obojętnie. Taki wynik buduje drużynę i jest szczególnie ważny dla napastników. Strzeliłem ja, strzelił Nicki. Już nie mogę doczekać się czwartku - twierdzi Gytkjaer. - Trudno w tym momencie ocenić nasze szanse na awans. Wiem jednak, że mamy bardzo silny zespół. Wierzę, że udowodnimy to na boisku - stwierdził nowy napastnik Kolejorza.
- Losy awansu są w naszych głowach i nogach. Worek z bramkami się otworzył, bo zaczęliśmy grać szybciej i składniej. Musimy to powtórzyć w kolejnych meczach. Pokazaliśmy, że jesteśmy mocni i w ataku, i w obronie. Więc to Utrecht powinien się nas bardziej obawiać przed meczem rewanżowym - dodaje obrońca Robert Gumny.
Dwa gole Christiana Gytkjaera w meczu z Piastem. "Pokazał, że może być bardzo niebezpieczny"
źródło: MJ Media/x-news.pl.