menu

Radović: Miałem trzy konretne oferty z Polski

15 lipca 2016, 09:04 | Piotr Janas z Belgradu

Po zremisowanym 0:0 meczu Partizana Belgrad z Zagłębiem Lubin udało nam się porozmawiać chwilę z Miroslavem Radoviciem. Były piłkarz Legii Warszawa do Partizana przeszedł latem tego roku i w czwartek zaliczył oficjalny debiut w nowych - starych barwach (jest wychowankiem Partizana). Zagrał w pierwszym składzie i to z nr 10 na plecach.


fot. FOT. www.partizan.rs

Spodziewaliście się tak dobrej postawy Zagłębia w defensywie?

Obrna gości pod względem taktycznym wypadła bardzo dobrze. Kontrolowaliśmy ten mecz, stwarzaliśmy mnóstwo sytuacji, ale dzisiaj się nie udało. Za tydzień mamy rewanż i liczę, że Zagłębie bardziej się otworzy. Za nami tak na prawdę dopiero pierwsza połowa. Drugie starcie powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść, bo mamy lepsze indywidualności niż Zagłębie.

Dla was był to pierwszy w sezonie mecz o stawkę. Miało to jakieś znaczenie?

Wiadomo, że początki zawsze są ciężkie. Nie udało się wygrać, ale myślę, że publiczność mimo to mogła być zadowolona. Przeprowadziliśmy bardzo dużo fajnych akcji. Za tydzień musimy tylko poprawić skuteczność i zapewnić sobie awans.

Odchodząc od meczu, wrócił Pan niedawno do Europy. Jak podsumowałby Pan swój pobyt w Chinach?

Początek był bardzo fajny, obiecujący w moim wykonaniu. Potem przytrafiła mi się jednak paskudna kontuzja, przez którą straciłem miejsce w składzie i to już na dobre, bo na moje miejsce sprowadzono innego piłkarza z zagranicy. W Chinach jest bardzo restrykcyjnie przestrzegany limit obcokrajowców. Hebei China Fortune w którym występowałem zrobiło awans, więc ciężko było oczekiwać od trenera, żeby zaczął coś zmieniać w składzie. Postanowiłem odejść.

Rozważa Pan jeszcze grę w Polsce? W końcu ma Pan obywatelstwo naszego kraju.

Myślę, że jeszcze zagram w Ekstraklasie. Uwierzcie mi, że gdybym chciał, to już bym tam był. Miałem na biurku trzy bardzo konkretne i atrakcyjne pod względem finansowym oferty z Polski, ale na razie nie zdecydowałem się na żadną z nich.

Czyli Pewnie wśród nich nie było tej z Legii Warszawa. Wchodzi w ogóle gra w barwach innego polskiego klubu? Podobno interesował się Panem Lech Poznań?

Nie ma na świecie takich pieniędzy, które przekonałyby mnie do gry dla "Kolejorza". Przepraszam, ale jest to po prostu niemożliwe.

A kto Pana zdaniem może realnie zagrozić Legii w walce o mistrzostwo?

Stawiam na jakąś niespodziankę, którą może być Lechia Gdańsk. Graliśmy z nimi na obozie (Partizan przygotowywał się do sezonu w Gniewinie – przyp. PJ). Co prawda wygraliśmy 3:0, ale zapewniam, że wynik nie do końca oddaje to, co działo się na murawie. Wiadomo jak to jest w sparingach: dużo zmian i inna determinacja, ale ogólnie Lechia wygląda na bardzo mocną ekipę.

Pytał i notował - Piotr Janas