menu

Onyszko: Zagłębie spokojnie poradzi sobie z SønderjyskE

26 lipca 2016, 19:59 | Piotr Janas

Były bramkarz duńskich klubów i dwukrotny reprezentant Polski Arkadiusz Onyszko zdradził w rozmowie z nami, gdzie tkwi problem piłki nożnej w Danii oraz powiedział, co wie o piłkarzach SønderjyskE, czyli rywalach Zagłębia Lubin w III rundzie eliminacji do Ligi Europy.


fot. FOT. PAWEL LACHETA/

Śledzi Pan jeszcze duńską Superligę, czy po 11 latach spędzonych w Danii ma Pan jej już dość?

Śledzę, ale bardziej wyniki zespołów w których grałem niż całą ligę, ale oczywiście jestem w dalszym ciągu zorientowany. W końcu - jak Pan powiedział - trochę czasu tam spędziłem.

A co przychodzi Panu na myśl, gdy słyszy Pan SønderjyskE? Z tym klubem Zagłębie Lubin grać będzie w III rundzie eliminacji do Ligi Europy.

To klub z małego, około 20-tysięcznego miasteczka pod granicą z Niemcami. Stadion nie należy do nowoczesnych i nie imponuje. Za moich czasów SønderjyskE nie było potęgą, ani nawet średniakiem. Częściej grało o utrzymanie, aniżeli o miejsce w środku stawki, a o grze w europejskich pucharach w ogóle nie było mowy.

Co zatem się stało, że nagle SønderjyskE awansowało do eliminacji Ligi Europy?

Dokładnie nie wiem, ale myślę, że to pokłosie światowego kryzysu gospodarczego, który rozpętał się jakiś czas temu. Kluby w Danii mocno oberwały, ponieważ tam, żeby w ogóle przystąpić do rozgrywek na najwyższym poziomie, trzeba przedstawić gwarancje bankowe iż ma się pieniądze na pensje. Nie ma tak jak to przez długi czas było, a gdzieniegdzie do dziś jest w Polsce, że podpiszemy kontrakt z zawodnikiem, naobiecujemy mu złotych gór, a potem nie płacimy. Tam tego nie ma, ale krach gospodarczy bardzo wyrównał poziom tamtejszej Superligi i to niestety w dół. W zasadzie tylko FC Kopenhaga jest w stanie płacić niezłe pieniądze swoim graczom. Reszta nie zarabia zbyt dużo, ponieważ zawodowy piłkarz w Danii płaci podatek na poziomie 54-60 proc. swoich dochodów. To sprawia, że coraz więcej utalentowanych zawodników szybko wyjeżdża za granicę.

Zna pan jakichś piłkarzy występujących w zespole najbliższego rywala Zagłębia?

Z przodu mają doświadczonego napastnika Tommy’ego Bechmanna (34-lata - przyp. PJ). Jak na swój wiek jest szybki, dobrze wyszkolony technicznie i dysponuje ciekawym, trudnym dla bramkarzy uderzeniem. Gra tam też jeszcze skrzydłowy Johan Absalonsen, z którym występowałem z Odense BK. On także jest szybki i potrafi celnie dośrodkować będąc w pełnym biegu. Często notował asysty i strzelał - jak na bocznego pomocnika - sporo bramek (łącznie 242 mecze w Superlidze, 39 goli i 36 asyst - przyp. red.).

Jak Duńczycy podchodzą do rywalizacji z Zagłębiem? Cieszą się, czy woleliby grać z kimś innym?

Tamtejsze kluby grając w pucharach zawsze liczną, że wylosują silnego rywala. Po pierwsze - bo to wyzwanie sportowe, a po drugie - lepsze pieniądze. Droższe prawa do transmisji i więcej sprzedanych biletów. My w Polsce często liczymy, że trafimy na łatwiejszego przeciwnika i awansujemy dalej. Tam myślenie jest nieco inne, więc pewnie nikt nie skacze z radości, że rywalem będzie klub z Polski.

Kto Pana zdaniem jest faworytem tego dwumeczu?

Zdecydowanie Zagłębie. Polska liga jest silniejsza, a do tego duńską piłkę dobrze zna trener Piotr Stokowiec. Jako piłkarz grał w zespole Akademisk Boldklub. Tamtejszy futbol nie jest zbyt skomplikowany, rządzi stereotypowa angielska piłka. Nam bramkarzom zawsze kazano wykopywać futbolówkę najdalej jak potrafimy. Wszystkie stałe fragmenty, nawet te wykonywane z okolic środka boiska, kierowane są w pole karne. Nie ma rozgrywania 100 podań od tyłu ani niczego takiego. Nawet trenerzy nie poświęcają taktyce zbyt wiele czasu.

Jeśli już jesteśmy przy trenerach - zna pan szkoleniowca Jakoba Michelsena?

Prawdę mówiąc nie. A ile on ma lat?

W tym roku skończy 36. Nigdy nie grał zawodowo w piłkę.

Młodzi trenerzy w Danii nie są niczym wyjątkowym, choć akurat nie kojarzę kogoś, kto trenował nie będąc wcześniej piłkarzem. Z drugiej strony Jose Mourinho też nigdy wybitnym zawodnikiem nie był, a jakim jest trenerem wiemy doskonale. W Dani nierzadko spotykałem się z klubami, w których byli grający trenerzy. Nawet na poziomie Superligi były przypadki, kiedy trener lub II trener był wciąż aktywnym zawodnikiem. Z Michelsenem nigdy się nie spotkałem, co nie znaczy, że nie jest dobrym trenerem.

Jak zatem Pana zdaniem Zagłębie powinno zagrać, żeby zakwalifikować się do kolejnej rundy?

Powinno pressować. Myślę że wysoki pressing da lubinianom oczekiwany efekt. W Danii w obronie gra się na dużym ryzyku. Obrońcy często wchodzą w pojedynki 1 na 1, a że najlepiej wyszkoleni technicznie nie są, to często je przegrywają. Będę trzymał kciuki za Zagłębie, ale myślę, że spokojnie poradzi sobie ze SønderjyskE.

ROZMAWIAŁ - Piotr Janas