Mourinho nie chciał Ligi Europy, teraz może być dla niego ostatnią deską ratunku
Manchester United powalczy w czwartek w Stambule o wyjście z grupy Ligi Europy. Zwycięstwo może poprawić notowania José Mourinho.
fot. (ap photo/dave thompson, file)
Los bywa złośliwy. Jeszcze niedawno José Mourinho traktował grę w Lidze Europy jako zło konieczne. Priorytetem była angielska Premier League i powrót w przyszłym sezonie do Ligi Mistrzów. Jak na ironię, niechciane rozgrywki mogą teraz podreperować nadszarpniętą reputację Portugalczyka.
Gdy Mourinho przedwcześnie kończył pod koniec ubiegłego roku swoją pracę w Chelsea Londyn, wydawało się, że to tylko chwilowy dołek w pełnej sukcesów karierze trenerskiej „The Special One”. Początek sezonu w Manchesterze United pokazuje jednak na razie, że kariera Portugalczyka znalazła się na poważnym zakręcie.
Wzmocnione latem Zlatanem Ibrahimoviciem i Paulem Pogbą (drugi kosztował ok. 105 mln euro, co jest najwyższą kwotą w historii) Czerwone Diabły miały walczyć o mistrzostwo Anglii. Na razie jednak zawodzą. Po 10 kolejkach zajmują dopiero ósme miejsce w ligowej tabeli, ze stratą ośmiu punktów do prowadzącego Manchesteru City.
Niechlubny indywidualny rekord śrubuje również Ibrahimović, który nie trafił do siatki od 540 minut. Tak fatalnej serii szwedzki snajper nie miał od dekady - poprzednim razem przydarzyła mu się podobna, gdy grał jeszcze w Interze Mediolan.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Manchesteru w Lidze Europy. Na starcie przegrał co prawda 0:1 z Feyenoordem, ale wygrał dwa kolejne mecze i prowadzi w grupie A.
Jeśli pokona w czwartek na wyjeździe Fenerbahce (które rozgromił pod koniec października na Old Trafford 4:1), zapewni sobie awans do fazy pucharowej. Kto wie, czy to nie pozwoli również popracować Mourinho dłużej, bo po ostatnich wpadkach jest według bukmacherów piątym w kolejce trenerem do zwolnienia z Premier League.
O tym, że Portugalczyk poważnie traktuje to spotkanie, mogą świadczyć powołani na nie piłkarze. Do Turcji poleciał niemal cały najsilniejszy skład. W Anglii został tylko zmagający się z urazem Chris Smalling, a także Michael Carrick, Memphis Depay, Antonio Valencia i niezgłoszony do Ligi Europy Bastian Schweinsteiger.
Brytyjski dziennik „Daily Mirror” spekuluje, że do podstawowego składu Manchesteru wróci Henrich Mychitarian, oglądający ostatnie mecze kolegów z ławki rezerwowych albo nawet z trybun. Transmisja o godzinie 19 w Eurosporcie.
Ciekawe z perspektywy polskich kibiców będą również dwa inne mecze. Ze względu na reprezentantów naszego kraju, rzecz jasna.
Fantastycznie spisujący się w tym sezonie Łukasz Teodorczyk (z dziewięcioma bramkami jest liderem klasyfikacji strzelców ligi belgijskiej, dwa razy trafił też do siatki w LE) i jego Anderlecht Bruksela zmierzą się z liderującym w grupie C FSV Mainz. W Niemczech było 1:1. Trudne zadanie czeka Krasnodar Artura Jędrzejczyka (grupa I), który przegrał u siebie 0:1 z Schalke. Teraz czeka go rewanż w Gelsenkirchen. Oba spotkania pokaże TVP Sport.