Michał Pazdan: Nie napinamy się zbytnio na Ajax, po prostu musimy zagrać swoje
W czwartek Legia Warszawa rozegra pierwszy mecz 1/16 finału Ligi Europy z Ajaksem Amsterdam. Co prawda mistrz Polski ma nieco problemu w obronie, to na środku defensywy z pewnością zobaczymy Michała Pazdana. - Nie ma co się przejmować tym, jakim składem zagramy, jaka jest historia spotkań Legii z holenderskimi drużynami i tak dalej, i tak dalej. Skupiamy się przede wszystkim na tym, żeby zagrać swoje - zapowiada 29-letni reprezentant Polski.
fot. Bartek Syta/Polska Press
W wywiadach wielokrotnie mówił Pan, że w wolnym czasie lubi analizować mecze z różnych lig. Wziął już Pan na tapetę Ajax Amsterdam?
Ostatnio nie, a odkąd go wylosowaliśmy, to nawet nie chciałem. Nie lubię dużo wcześniej analizować przeciwnika, z którym się zmierzę. Wolę to robić w dniach bezpośrednio przed meczem. Pewnie w środę na zgrupowaniu, gdy będziemy mieli czas wolny, to jeszcze skorzystam z dodatkowych podpowiedzi. Daniel i Maciek [analitycy drużyny – red.] wszystko super nam przygotowują, więc z materiałem nie będzie problemu.
W tym roku Ajax ma za sobą pięć ligowych meczów, wy jeden.
To bez znaczenia. Zresztą, co mielibyśmy z tym zrobić? Patrząc na to, to zawsze zespół z zachodu będzie miał pod tym względem przewagę nad nami. Takim mamy klimat.
Wasz komfort to z kolei przyzwyczajenie do zimna.
No, też nie do końca, bo w Hiszpanii mieliśmy zupełnie inne warunki. Temperatura około 15 stopni Celsjusza, boiska super, naprawdę trenowaliśmy w ekstra warunkach. Tymczasem pierwszą kolejkę graliśmy z Arką w Gdyni – mróz, murawa była daleko od ideału. Ale nie zajmujmy się takimi sprawami. Po prostu na wszystko musimy być przygotowanym.
Sparingi a mecze o stawkę, to dwie różne rzeczy. Wasza gra przeciwko Arce was uspokoiła, czy czujecie, że coś jest nie tak?
Komfortu nam nie dał, ale uspokoił nas wewnętrznie. Na tyle, na ile pozwalało nam boisko, naprawdę wyglądaliśmy dobrze. Fizycznie jesteśmy za to bardzo dobrze przygotowani. Czuję to. Do tego cieszy, że od pierwszego meczu była w nas mocna determinacja. Analizowaliśmy tamto spotkanie i kilka rzeczy wyszło naprawdę fajnie. O dyspozycji i o tym, że jest ona taka czy śmaka, nie ma co mówić. Jest na to za wcześnie. To nic, że zagraliśmy mniej spotkań niż Ajax. Jeśli na boisku będzie zasuwać jeden za drugiego, to liczba rozegranych spotkań nie będzie miała żadnego znaczenia. Zresztą tym zdobyliśmy punkty w Lidze Mistrzów. Dzięki spójności, odpowiednich odległościach między formacjami, wzajemnym wsparciu. Wszystko grało i trąbiło.
Artur Jędrzejczyk nie może grać w europejskich pucharach, bo grał w nich z FK Krasnodar. Jakub Rzeźniczak jeszcze nie jest w pełni gotowy po złamaniu ręki, sprzedany został Bartosz Bereszyński. Martwi się Pan o defensywę?
Nie, choć wiadomo, że lepiej byłoby cały czas grać w takim samym ustawieniu. Jednak czasem się to nie udaje. Nawet w sparingach nie zawsze graliśmy tak, jak chcieliśmy, bo były kontuzje. Ale w meczach o stawkę wiem, że ci, co zagrają, będą w odpowiedniej dyspozycji. Muszą być. Trudno z marszu wejść i grać w takich spotkaniach, jak na przykład z Ajaksem. W ekstraklasie czasem uda się ukryć gorszą dyspozycję, ale na poziomie europejskich pucharach nie da rady. Musisz być naprawdę skoncentrowany i w świetnej formie fizycznej. Od tego zaczyna się reszta.
Po zajęciu trzeciego miejsca w Lidze Mistrzów cieszyliście się, że teraz będzie grać w Lidze Europy. Podczas przygotowań wciąż była ta ekscytacja?
Bardziej komfort. Świadomość, że trenujesz, by pokazać się nie tylko w polskiej lidze, ale też na europejskiej arenie. To banał, ale po to się gra w piłkę, żeby rywalizować na wyższym poziomie. Podobnie jest ze spotkaniami reprezentacji Polski. Te dodatkowe mecze jeszcze bardziej nakręcają.
W starciach z Ajaksem, podobnie jak ze Sportingiem, Legia będzie drużyną, która będzie czekać na to, co zrobi rywal?
Trudno, żeby było inaczej. Ajax chce w meczach dominować. Tak było i jest. Coś jak my w polskiej ekstraklasie. Ale wiemy jak wygląda gra z tej drugiej perspektywy. Poznaliśmy ją w meczach z Realem Madryt, czy Borussią Dort#mund. Momentami chcieliśmy iść na wymianę ciosów, ale w Europie trzeba być skoncentrowanym na obronie. Ona przynosi efekty.
Liga Mistrzów miała być przygodą. Sprawiliście jednak, że takim wyjątkowym meczem, w którym presja mogła być większa, było starcie ze Sportingiem. Jakie jest podejście przed Ajaksem?
U mnie, czy jak patrzę na chłopaków, to nie ma zbytniej napinki. Są to kolejne spotkania z wyższą rangą, do których musimy podejść maksymalnie skoncentrowanymi i być wyczulonym na najdrobniejsze szczegóły.
To chyba nastąpiła zmiana. Dojrzeliście. Przed meczami Ligi Mistrzów część z was mówiła, że nimi żyła od samego rana...
Czy ja wiem, czy tak było... Może ktoś tak powiedział, mając na myśli, że dla takich meczów się gra, bo to prawda. Są inne niż te w lidze. Ale nie ma sensu przesadnie się nimi ekscytować. Teraz nastawienie mamy podobne. Bez bojaźni, ale z szacunkiem. Chcemy zagrać fajne spotkanie, z dbałością o szczegóły. Ważne, żeby cieszyć się z tego, że się jest w Lidze Europy na wiosnę, bo to dla nas urozmaicenie. Na pewno nikt z nas nie myśli: „o rany, gramy z Ajaksem, co on z nami zrobi?”. Skupiamy się na zadaniach, jakie mamy na ten mecz. Nie myślimy o głupotach. Gdzieś już słyszałem, że Legia ma złe wyniki z drużynami z Holandii. No i? Przecież nikt z nas nie będzie na boisku myślał, że ileś tam lat temu tak czy inaczej wyglądający zespół Legii przegrał z PSV Eindhoven. Co to ma za znaczenie? Nawet nie ma znaczenia to, co było dwa lata temu. Zespół w większości się zmienił, jest inny trener...
Ale okazja do rewanżu jest.
Pewnie, choć mnie wtedy jeszcze w Legii nie było. Chłopaki, którzy byli wtedy w zespole, cieszyli się, że wylosowaliśmy Ajax. Ale to tak na zasadzie, żeby pokazać, że teraz drużyna jest lepsza. Jesienią fajnie wyglądaliśmy i teraz ma być tak samo. Nie ma co myśleć o statystykach, o pogodzie, liczbie meczów, kto gdzie zagra i tak dalej, i tak dalej.
Obecnej drużyny do tej sprzed dwóch lat nie będziemy porównywać, ale do tej z jesieni już tak. Czy Legia bez Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia będzie tak samo mocna?
To się dopiero okaże. Choć słyszę już opinie na temat Tomasa Necida, który po niecałych dwóch tygodniach treningów z nami zagrał jeden oficjalny mecz, i to na trudnym boisku. I już wiadomo, że to wolny napastnik, że nie da tyle, co Nikolić i Prijović... No nie wiem, wydaje mnie się, że zawodników trzeba oceniać po jakimś czasie, a nie po jednym spotkaniu. Może się coś zmieniło? Tomek nie ma łatwo, ale już widziałem, że może dać drużynie dużo, jeśli chodzi o grę tyłem do bramki, utrzymanie się przy piłce w trudnych momentach. To są fajne rzeczy, które dużo nam dadzą.
W ostatnich okresach transferowych był Pan jednym z tych, co do których było ryzyko, że odejdzie. Wprawdzie wciąż jest Pan w Legii, ale myśli Pan o transferze w lutym?
Nie myślę o transferze w lutym, ani w ogóle. Teraz jest czas, że skupiam się tylko i wyłącznie na meczach.
Pytał i notował Tomasz Biliński