Lechici byli na deskach, ale zdołali się podnieść. Nieznaczna porażka z Haugesund
Liga Europy. Ekipa Kolejorza przegrywała w Norwegii już 0:3, ale w ostatnim kwadransie pokazała charakter. Podopieczni Nenada Bjelicy za sprawą trafień Radosława Majewskiego i Darko Jevticia z rzutu karnego ulegli FK Haugesund tylko jedną bramką. Wyjazdowa porażka 2:3 kwestię awansu do trzeciej rundy pozostawia otwartą.
fot. Roger Gorączniak
- W tym momencie jesteśmy w dobrej dyspozycji, natomiast za dwa tygodnie możemy być w wysokiej. Zagraliśmy dwa mecze o stawkę, do tego dwa sparingi. Wszystko, co chcieliśmy zrobić nam się udało - mówił przed konfrontacją z Haugesund Nenad Bjelica, trener Lecha Poznań.
Przed spotkaniem z FK Haugesund do Ligi Europy zgłoszono m. in. Christiana Gytkjaera i Denissa Rakelsa. Duńczyk od pierwszych minut otrzymał szansę gry i od razu miał spotkać się na boisku z bratem. Od początku roku w FK Haugesund występuje bowiem Frederik Gytkjaer. Spotkanie z Kolejorzem rozpoczął jednak na ławce rezerwowych. Co ciekawe dla Christiana Gytkjaera podróż do Norwegii była sentymentalna także dlatego, że w latach 2013-16 zagrał w barwach Haugesund aż 91 meczów, w których zdobył 44 bramki.
Już pierwsze minuty pokazały, że Norwegowie to przynajmniej jedna piłkarska półka wyżej niż Macedończycy. Haugesund rozpoczęło mecz agresywnie i w 5. min. mogło prowadzić 1:0, jednak zespołowa akcja została zakończona strzałem wprost w Matusa Putnockiego. Gospodarze przede wszystkim cechowali się walecznością, bardzo dobrą motoryką i nic dziwnego, że w pierwszym kwadransie to oni osiągnęli zauważalną przewagę. W pierwszej części gry najbardziej aktywni wśród lechitów byli Maciej Makuszewski i Abdul Tetteh, lecz wyraźnie brakowało im nieco wsparcia ze strony kolegów.
W 24. min. gospodarze potwierdzili swoją dobrą formę. Z ostrego kąta nie do obrony uderzył Abdi, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki, a zaskoczony Matus Putnocky niewiele mógł zrobić. Lech grał nerwowo, bez pomysłu, często faulował i widoczne było, że ustępuje rywalom pod względem motorycznym. Norwegowie w każdej akcji udowadniali, że wierzą w awans do kolejnej rundy, grali bez pardonu, z pazurem, czyli byli przeciwieństwem podopiecznych Nenada Bjelicy. Na przerwę piłkarze Haugesund schodzili z zasłużonym prowadzeniem, które wywalczyli sobie ciężką pracą. A mogli prowadzić wyżej, lecz Stolas z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę.
Po przerwie lechici nieco się ożywili i częściej próbowali grać z pierwszej piłki. Już w 50 min. po dośrodkowaniu z prawej strony szczęścia próbował Lasse Nielsen, lecz dosłownie z kilku metrów strzelił obok bramki. Wyśmienitą okazję w 69. min. zmarnował Majewski, który z bliska nie potrafił pokonać norweskiego golkipera. Co gorsza, w trzy minuty lechici stracili dwie bramki i w 74. min. było już 3:0 po fatalnych błędach stoperów i przytomnym zachowaniu Hajradinovicia i Ibrahima. Lech wtedy poczuł, że awans do kolejnej rundy się oddala. Lechici szybko odpowiedzieli bramką strzeloną głową przez Majewskiego.
Końcówka meczu pokazała, że Norwegowie podstawieni pod ścianą, również się gubią. W 90. min. Darko Jevtić wykorzystał rzut karny i był to najważniejszy moment meczu.Mimo tego, że przez większość meczu podopieczni Bjelicy byli ospali, bez życia to wciąż mają szanse na awans. Tyle, że w rewanżu muszą być inną drużyną - taką jak Norwegowie w pierwszej połowie czwartkowego spotkania.
LIGA EUROPY w GOL24
Więcej o LIDZE EUROPY - newsy, wyniki, terminarze, tabele
#TOPSportowy24 - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/b9519ec3-6e97-55ed-902e-065dd48f52fc,8e010679-7caf-a48d-1dd9-eae31a376261,embed.html[/wideo_iframe]