Lech Poznań: Wszyscy w Kolejorzu wierzą w awans. "FK Haugesund na wyjazdach prezentuje się gorzej"
Kto wybierze się na mecz II rundy eliminacyjnej Ligi Europy Lech Poznań - FK Haugesund (czwartek, godz. 20) nie będzie na pewno narzekał na brak emocji.
fot. Grzegorz Dembiński
W obu ekipach panuje ogromna mobilizacja. Norwegowie po zwycięstwie u siebie 3:2 nabrali apetytu na awans i piszą na swojej oficjalnej stronie o kolejnym wyjeździe w LE... do Holandii lub na Maltę (kolejni potencjalni rywale zwycięzcy naszego dwumeczu). W klubie przy Bułgarskiej nikt jednak nie dopuszcza do siebie myśli, że III runda ominie Kolejorza.
W czasie, kiedy poznaniacy zremisowali na inaugurację ekstraklasy z Sandecją Nowy Sącz (0:0), ich rywale pokonali na własnym boisku w lidze niżej notowane Aalesund 2:0, po golach Ibrahima Shuaibu i Tore Arne Andreassena. Pierwszy z nich wpisał się na listę strzelców również w spotkaniu z Kolejorzem. Widać, że czarnoskóry napastnik jest więc w wysokiej formie.
Podopieczni Nenada Bjelicy nie mają za dużo czasu na dopracowanie poszczególnych elementów gry, ale na wtorkowych zajęciach panowało przekonanie, że karta się musi w końcu odwrócić, bo Lech dysponuje większym potencjałem niż Norwegowie i na pewno będzie w stanie wypracować przy wsparciu swoich kibiców co najmniej kilka dogodnych sytuacji strzeleckich.
– Nawet zwycięstwo 1:0 da nam awans. Rywal na wyjazdach prezentuje się znacznie gorzej niż w pojedynkach u siebie. My też zresztą jesteśmy groźniejsi u siebie, więc nie możemy tracić optymizmu. Wierzymy w awans i na pewno zameldujemy się w kolejnej rundzie LE – przekonywał Robert Gumny, który został przez fanów Lecha uznany, w specjalnym głosowaniu, najlepszym zawodnikiem niedzielnego spotkania z Sandecją.
Podobną opinię wyraził inny wyróżniający się zawodnik Kolejorza, a mianowicie Mario Situm. Chorwacki pomocnik podał już też receptę na FK Haugesund.
– Musimy zagrać bardziej kombinacyjnie niż w pierwszym pojedynku. Pocieszające jest to, że w niedzielę stworzyliśmy dużo więcej sytuacji niż w Norwegii. Tak samo będzie w czwartek. Jeśli wykorzystamy te okazje, to na pewno awansujemy. Mam nadzieję, że worek z bramkami rozwiążemy już w najbliższym meczu – stwierdził Situm.
Ważne dla ekipy Bjelicy jest to, że w przededniu arcyważnego spotkania w zespole nie ma poważniejszych problemów kadrowych. We wtorkowych zajęciach z drużyną nie uczestniczył jedynie Argentyńczyk z hiszpańskim paszportem Vernon De Marco, który wciąż trenuje indywidualnie.
Na małe problemy zdrowotne narzeka też Nicklas Baerkroth. Szwed podczas pierwszego meczu z FK Haugesund podkręcił staw skokowy i nie zagrał w niedzielnym meczu z Sandecją. W czwartek powinien już być jednak do dyspozycji chorwackiego szkoleniowca.
Drużyna z Bułgarskiej przed konfrontacją z Norwegami będzie miała jeszcze jedna zajęcia. W środę o godz. 19 lechici wezmą udział w oficjalnym treningu na głównej płycie. Wcześniej na Inea Stadionie będą natomiast ćwiczyć Norwegowie.
Paweł Wojtala: Pierwsze mecze zawsze są ciężkie
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? r.patroniak@glos.com