Jagiellonia Białystok. Bartosz Kwiecień: W każdym zespole potrzeba zmian. W Jadze nadszedł ten moment
Żółto-Czerwoni kończą blisko trzytygodniowe urlopy. Wicemistrzowie Polski w środę rozpoczynają przygotowania przed startem drugiej części rozgrywek.
fot. Jagiellonia Białystok
fot. Przemyslaw Swiderski
fot. Przemyslaw Swiderski
Zimowe wakacje były krótkie i minęły bardzo szybko. Część piłkarzy wypoczywała wybierając egotyczne kierunki, podczas gdy inni ładowali akumulatory w Polsce. Tym, który postawił na spokój był m.in. Bartosz Kwiecień.
[przycisk_galeria]
- Rzeczywiście, wolnego nie było zbyt dużo, ale zdołałem odpocząć. W tym roku wybrałem Zakopane, do którego udałem się z dziewczyną i przyjaciółmi. A że kilka osób też związanych było z piłką nożną, to nie można było totalnie się od niej odciąć. Inne zajęcia, niż oglądanie meczów, sprawiły mi jednak większą frajdę - mówi pomocnik.
W poprzednim roku Kwiecień przeżywał huśtawkę nastrojów. Gdy wydawało się, że już wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie Jagiellonii, wtedy plany pokrzyżowała kontuzja, która wykluczyła go z kilku spotkań. Piłkarz zacisnął zęby i wrócił, choć formą tak jak na początku rozgrywek, już nie imponował.
- W tym roku życzyłbym sobie tylko zdrowia, o resztę zadbam sam. Ten gorszy okres w mojej grze wynikał właśnie z urazów - mniejszych lub bardziej poważnych, po których traciłem miejsce w składzie i nie grałem. Później trudno mi było wspiąć się na wysoki poziom. Mam jednak silny charakter i będę walczył o swoje. Pamiętam jak kiedyś też skorzystałem na nieszczęściu kolegi i wskoczyłem w jego miejsce. Do tego potrzebne są jednak ciężkie treningi, na które jestem tej zimy przygotowany - zapewnia Kwiecień.
Wytężona praca przed wiosenną częścią sezonu czeka nie tylko Kwietnia, ale całą formację defensywą, która jesienią odpowiadała za stratę 29 bramek. Szczególnie złe wspomnienia wywołują w piłkarzach i kibicach dwie kompromitujące klęski na własnym stadionie - ze Śląskiem Wrocław i Zagłębiem Lubin po 0:4.
Zobacz koniecznie: Bartłomiej Drągowski odrzucił ofertę Turków, bo chce grać w Jagiellonii Białystok;nf
- Wiosną nie możemy dopuścić do kolejnych tak wstydliwych porażek. Mogę zrozumieć jeden gorszy występ, ale nie dwa. To już nie jest przypadek - uważa 24-latek. - Ogólnie jesienią daliśmy sobie strzelić zbyt dużo goli. To nie przystoi wicemistrzowi Polski i kandydatowi do złota. Mając w pamięci to, jak prezentowaliśmy się w defensywie w poprzednim sezonie, w tym elemencie zrobiliśmy duży regres. Niewątpliwie mamy nad czym pracować. Ale jestem urodzonym optymistą i wierzę, że trener Mamrot, który mocno stawia na nasz indywidualny rozwój, coś wymyśli - dodaje.
Nasz rozmówca jest daleki od niepokoju związanego z rewolucją kadrową, która w tym okienku transferowym dotknie białostoczan. Przypomnijmy, że Jagę opuścił już Cillian Sheridan. Podobny los zaraz najprawdopodobniej spotka również Łukasza Burligę i Mariana Kelemena.
- Zawsze powtarzam, że nie ma ludzi niezastąpionych. Nawet Marian, który wielokrotnie ratował nam skórę i jest ulubieńcem kibiców, ma już godnego zmiennika. Grzesiek Sandomierski imponował formą na treningach już w końcówce poprzedniego roku, dlatego dostał szansę w Gliwicach i ją wykorzystał - ocenia były zawodnik Korony Kielce. - W każdym zespole potrzebne są zmiany. Trener uznał, że w Jadze właśnie nadszedł ten moment. Ci, którzy się nie sprawdzają, muszą odpaść. Tak to funkcjonuje w seniorskiej piłce, zwłaszcza w drużynach walczących o najwyższe cele. A my nią jesteśmy - kończy.
Kibiców Jagiellonii z pewnością ucieszy fakt, że awizowane wcześniej odejście Ivana Runje do Al-Ittihad najprawdopodobniej nie dojdzie do skutku. Arabowie za 4,5 mln euro pozyskali właśnie innego stopera - Manuela da Costę.
[xlink]27f568de-167e-d115-ded1-274bf1cb25f0,77e6027e-bd4b-99f2-1f8c-a823a88d9113[/xlink]