Hutnik Kraków pokonał Olimpię Elbląg. W meczu II ligi emocje były do końca, ale to nie była dobra reklama futbolu
Hutnik Kraków w 15. kolejce Betclic 2. Ligi wygrał na swoim stadionie z Olimpią Elbląg i umocnił w czołówce tabeli (zajmuje 4. miejsce). Na zwycięstwo gracze z Nowej Huty czekali ponad miesiąc.
Hutnik Kraków – Olimpia Elbląg 2:1 (1:1)
- Bramki: 1:0 M. Głogowski 7, 1:1 Kozera 20, 2:1 Misak 74.
- Hutnik: Frątczak - Tomal (63 K. Głogowski), Tarasovs, Daniel Hoyo-Kowalski, Jania - Słomka, Urbańczyk, Misak, Sowiński (75 Pietrzyk), Bełycz (46 Górski) - M. Głogowski.
- Olimpia: Witan - Wierzba (60 Szczydliński), Tiahło, Kuczałek, Mruk (60 Czernis) - Czapliński (50 Łaszak), Szałecki, Stępień (46 Kordykiewicz), Fadecki (75 Jacenko) - Kuzimski, Kozera.
- Sędziował: Sebastian Godek (Rzeszów). Żółte kartki: Górski - Szałecki, Stępień, Czapliński, Fadecki, Czernis. Widzów: 500.
[przycisk]g;ZDJĘCIA Z MECZU HUTNIK - OLIMPIA[/przycisk]
Dwie bramki w pierwszej połowie meczu Hutnik - Olimpia
Gospodarze w starciu z niżej notowanym rywalem bardzo się męczyli. Ostatecznie udało się zwyciężyć. - Ludzie, co wy robicie – można było na początku II połowy usłyszeć rozpaczliwy krzyk podenerwowanego kibica miejscowych. Po akcji Hutnika piłka przeleciała wzdłuż bramki gości, ale żaden z krakowian nie raczył się ruszyć.
Przy pierwszej takiej okazji, w 7 min, Michał Głogowski zrobił dwa kroki, dając swej drużynie prowadzenie. Ten gol jednak bardziej zmobilizował Olimpię. Częściej atakowała, więcej strzelała i po jednaj z kolejnych akcji nikt nie przeszkodził Dominikowi Kozerze. Bierność krakowian była zadziwiająca, ale strata bramki nie wpłynęła na nich pobudzająco.
[polecany]26927415[/polecany]
Zwycięski gola dla Hutnika był dość przypadkowy
Rozruszali się jakiś czas po przerwie. Sygnał dał M. Głogowski, lecz Andrzej Witan obronił jego uderzenie. Do tego przyjezdni wyraźnie opadli z sił. – To efekt zaległego meczu sprzed trzech dni – tłumaczył trener Olimpii, Karol Przybyła.
Skutek był taki, że gospodarze uzyskali zwycięskie trafienie. Pomógł... kiks M. Głogowskiego, po którym piłkę przejął Patrika Misak i kropnął z 20 metrów, czym zupełnie zaskoczył bramkarza. Zespół gości ocknął się dopiero w końcówce. W doliczonym czasie oddał dwa groźne uderzenia, lecz gola nie zdobył
- Nie można powiedzieć, że ten mecz był reklamą piłki. Spodziewaliśmy się trudnego rywala, który ma o co grać i tak było w pierwszej połowie. Gra była wówczas wyrównana, ale po przerwie byliśmy już lepszym zespołem – podsumował trener Hutnika, Maciej Musiał. napisał: