Festiwal zmarnowanych okazji. Kwestia awansu roztrzygnie się w Amsterdamie
Liga Europy. Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała z Ajaksem Amsterdam w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Europy. Sytuacji do zdobycia bramek nie brakowało, ale strzały zatrzymywali bramkarze lub... prawidłowych goli nie widział sędzia. Kwestia awansu do kolejnej fazy rozgrywek rozstrzygnie się w rewanżu.
[przycisk_galeria]
Gospodarze dzisiejszego spotkania wydawali się być drużyną lepszą od tej, której dwa lata temu przy pustych trybunach przyszło podjąć Ajax Amsterdam. Wtedy po pierwszym spotkaniu, przegranym przez legionistów 0:1 po bramce Arkadiusza Milika mało kto liczył na odrobienie strat w spotkaniu u siebie, dodatkowo bez warszawskiej publiczności. Warszawianie przegrywali 0:3 już do przerwy, a dwie bramki strzelił wspomniany były piłkarz Górnika Zabrze. Zawodnikom Henninga Berga nie pomógł nawet doping prowadzony przez kibiców Legii spod Torwaru. Dziś sytuacja wyglądała całkowicie inaczej - skład gości składał się głównie z zawodników młodych, nieogranych na arenie międzynarodowej. Mistrzowie Polski z pewnością mieli prawo myśleć o dobrym wyniku.
Jacek Magiera nie zaskoczył swoją jedenastką. Zgodnie z zapowiedziami kontuzjowanego Jakuba Rzeźniczaka zastąpił przyzwoicie spisujący się w Gdyni Maciej Dąbrowski. Środek pola pod nieobecność Thibaulta Moulina tworzyła para Michał Kopczyński - Tomasz Jodłowiec, a największym zagrożeniem dla bramki Holendrów miał być kwartet Vadis Odjidja-Ofoe - Miroslav Radović - Waleri Kazaiszwili - Tomas Necid. Jeśli chodzi o zestawienie Ajaksu, to jedynym zaskoczeniem była obecność Kenny'ego Tete, zastępującego dziś Joela Veltmana, który nabawił się ponoć niegroźnej kontuzji. Śmiało można było stwierdzić, że obie ekipy występowały w składach zbliżonych do optymalnych.
Chwilę po pierwszy gwizdku Davida Fernandeza Borbalana mecz rozpoczęli goście. Od pierwszych minut na skrzydle szalał Miroslav Radović - parę razy efektownie ominął Daley'a Sinkgravena, odbierał mu piłkę i pokazywał się z dobrej strony. Goście powinni wyjść na prowadzenie już w ósmej minucie meczu, jednak sędzia podjął bardzo kontrowersyjną decyzję. Po strzale Davy'ego Klassena z około jedenastu metrów piłkę na linii bramkowej utrzymał Arkadiusz Malarz, a przynajmniej tak zadecydował sędzia stojący za jego bramką. Na kolejną dobrą okazję musieliśmy czekać do piętnastej minuty meczu, kiedy niepewnego wybicia Andre Onany nie wykorzystali gospodarze - główkę Michała Pazdana odbił sam bramkarz zespołu gości. Po chwili golkiper zrehabilitował się, w dobrym stylu broniąc mierzony strzał Vadisa Odjidji-Ofoe z około dwudziestu pięciu metrów.
Dit was 100% een doelpunt van Davy Klaassen. #legaja pic.twitter.com/FKeZfVoPwN— Bas Scharwachter (@BasScharwachter) 16 lutego 2017
Potwierdzenie gola dla Ajaksu @GOL24pl #LegiaAjax pic.twitter.com/paWHZWSJkX— Jacek Czaplewski (@JacekCzaplewski) 16 lutego 2017
W pierwszych trzydziestu minutach obie drużyny stworzyły sobie kilka sytuacji bramkowych, wydaje się że więcej z nich mieli gospodarze. Akcje Ajaksu zasługiwały na pochwałę, Legia parę razy dała się zaskoczyć precyzyjnym oskrzydleniem akcji, ale Kasper Dolberg i Bertrans Traore byli znakomicie pilnowani przez Michała Pazdana i Macieja Dąbrowskiego. Wojskowi starali się atakować prawą stroną boiska, gdzie nadal brylował Miroslav Radović, zagrożenie wciąż sprawiał Vadis Odjidja-Ofoe, który był niespodziewanie mało widoczny w rozegraniu, ale za to bardzo groźny wewnątrz oraz tuż przed polem karnym gości. Tuż po upływie dwóch kwadransów meczu Holendrzy mieli znakomitą okazję na wyjście na prowadzenie. Zmarnował ją Hakim Ziyech, strzelając wprost w Arkadiusza Malarza po stracie Tomasza Jodłowca w środku pola. Chwilę potem przed stuprocentową sytuacją stanął Tomas Necid, który po złym wybiciu Daley'a Sinkgravena stanął sam z piłką przed Andre Onaną, ale świetnie zatrzymał go bramkarz Ajaksu.
Jeszcze przed przerwą piłkarze Petera Bosza po raz kolejni mogli trafić do bramki Legii. Doskonałe dośrodkowanie zmarnował młody Kasper Dolberg, mogło to przypominać sytuację Tomasa Necida sprzed kilku minut - napastnik Ajaksu z kilku metrów wyraźnie spudłował, wywołując wiwaty i salwy śmiechu na trybunach. Po chwili sędzia zakończył pierwszą połowę, nie doliczając ani minuty. Do tej pory oglądaliśmy niezły mecz, w którym oba zespoły stwarzały sobie sytuacje strzeleckie, przy lepszej skuteczności wynik mógłby być inny. Żaden z zespołów nie osiągnął większej przewagi, Legia stworzyła sobie trochę więcej sytuacji, ale to szanse Ajaksu były groźniejsze. Cieszyć mogło, że mistrzowie Polski stylem gry wcale nie odstawali od wicemistrzów Holandii.
Drugą połowę rozpoczęli legioniści. Pierwszą dobrą okazję w drugiej części meczu stworzyli sobie właśnie piłkarze Jacka Magiery, kiedy po wybitym dośrodkowaniu w pole karne piłka trafiła tuż przed szesnastkę pod nogi Vadisa Odjidji-Ofoe. Belg z mniej więcej osiemnastu metrów posłał piłkę z dala od słupka bramki Ajaksu. Po stronie gości po zmianie stron imponował Amin Younes, skrzydłowy sprawiał defensywie Legii bardzo wiele problemów, schodząc z lewej flanki kilkla razy był bliski oddania strzału na bramkę Wojskowych. Jacek Magiera zareagował na przebieg meczu, przeprowadzając pierwszą zmianę. Tomasa Necida zastąpił Michał Kucharczyk. Kilkadziesiąt sekund później Guilherme wszedłna boisko w miejsce Waleriego Kazaiszwilego. Pierwszy ze zmienników moment po wejściu pokazał swoje możliwości wykonując bardzo groźne dośrodkowanie, po którym piłkę spod linii bramkowej wybił na rzut rożny jeden z obrońców. Roszady ożywiły grę Legii - mistrzowie Polski przycisnęli gości i zamknęli ich na ich własnej połowie. Było to skutkiem wejścia Kucharczyka, po którym zmienił się on stronami z Radoviciem.
Bardzo dobrą zmianę dał popularny "Kuchy", sprawiał obrońcom wicemistrza Holandii naprawdę wiele problemów, jak choćby w 67. minucie, kiedy po jego rajdzie i niemal idealnym podaniu do piłki nie zdążył Guilherme. Akcje mistrzów Polski nader często przerywał sędzia, oglądaliśmy dużo fauli, nikt nie zamierzał się poddawać, rozpoczynał się ostatni kwadrans spotkania. W 84. minucie drugą żółtą kartką został ukarany Kenny Tete, co stawiało Legię w korzystniejszej sytuacji na ostatnie kilka minut spotkania. Mimo to nie oglądaliśmy już więcej dogodnych sytuacji strzeleckiej. Legia może mówić o pechu, bo Ajax nie był dziś w wyśmienitej dyspozycji, zdecydowanie był drużyną do pokonania. Zabrakło skuteczności pod bramką przeciwnika. Za tydzień rewanż w Amsterdamie (godz. 19., transmisja na antenie Eurosportu), losy awansu do następnej rundy Ligi Europy pozostają nierozstrzygnięte. Póki co Legia nie jest bez szans.
Atrakcyjność meczu: 6/10
Piłkarz meczu: Arkadiusz Malarz
[przycisk_galeria]
Na nich Legia zarobiła najwięcej. Na które miejsce wskoczył Nikolić? [TOP 10]