Długa praca w ekstraklasie popłaca. Dariusz Gęsior: Ci, którzy przetrwali kryzys, dziś się cieszą
Długa praca trenerów w klubach Lotto Ekstraklasy popłaca. Nawet jeśli po drodze zdarzają się kryzysy. Przykład? Waldemar Fornalik po 607 dniach pracy w Piaście Gliwice doprowadził drużynę do mistrzostwa Polski. 439 dni Piotra Stokowca w Lechii Gdańsk zaowocowało trzecim miejscem w lidze i Pucharem Polski. - Nie da się wprowadzić swojej koncepcji w pół roku czy rok. Kto przetrwał trudny okres, dziś się cieszy - stwierdził były piłkarz klubów ekstraklasy Dariusz Gęsior.
Rozgrywki Lotto Ekstraklasy zakończyły się 19 maja i do tego dnia policzyliśmy dni pracy trenerów w klubie. Wprawdzie rekordziści pod tym względem są w grupie spadkowej, ale większość szkoleniowców w mistrzowskiej też w ostatnim czasie nie musiała zmieniać miejsca zamieszkania.
Patrząc więc na górną połowę tabeli, aż 706 dni w Jagiellonii pracuje Ireneusz Mamrot. W minionym sezonie miał szansę na zdobycie Pucharu Polski, ale przegrał w finale z Lechią Gdańsk. W lidze o włos wyprzedziła go Cracovia, która dzięki czwartemu miejscu zagra w eliminacjach Ligi Europy.
Oba zespoły także mają za sobą długą pracę z jednym szkoleniowcem. Z końcem sezonu licznik Michała Probierze w Cracovii zatrzymał się na 697 dniach. Natomiast Piotr Stokowiec w Lechii, z którą zajął trzecie miejsce, spędził do ostatniej kolejki 439 dni. Nowy mistrz Polski, Piast Gliwice, pod wodzą Waldemara Fornalika działał już 607 dni.
- A rok temu, dzięki wygranej w ostatniej kolejce utrzymał się w ekstraklasie - przypomniał Dariusz Gęsior, piąty piłkarz w klasyfikacji największej liczby meczów rozegranych w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce (427). - Gdy zaczyna się prace w klubie, ma się określoną grupę, z niektórymi piłkarzami obowiązują dłuższe umowy itd. Dlatego nie da się zbudować zespołu po swojemu w pół roku czy rok. Widać to też po Piotrze Stokowcu, któremu w Lechii jakiś czas zajęła wymiana zawodników, zanim drużyna znalazła się w czołówce. Wydawało się, że Legia powinna być mistrzem co rok, bo ma ogromny budżet. Ale to nie takie proste. Budowa drużyny nie sprowadza się do tego, że kupuje się zawodników i oczekuje, że będą dobrze grała. Drużyna to nie indywidualności, a kolektyw, który rozumie się i idzie w jednym kierunku - dodał były pomocnik Ruchu Chorzów, Widzewa Łódź, Pogoni Szczecin, Amiki Wronki, Wisły Płock i Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski.
Wicemistrz olimpijski z igrzysk w Barcelonie (1992 r.) i 22-krotny reprezentant Polski ocenia tegoroczne osiągnięcia Lechii za duże sukcesy, mimo fazy finałowej. - Kryzysy zawsze się zdarzają, bo nie da się grać dobrze i równo przez cały sezon. Sztuką jest to przetrwać i nie wykonywać nerwowych ruchów. Ci, którzy się wstrzymali, dziś się cieszą. Natomiast jeśli prezes zatrudnia trenerów i zwalnia go po dwóch miesiącach, to nie szkoleniowiec jest winny, a prezes, który go zatrudnił - nie miał wątpliwości selekcjoner reprezentacji Polski do lat 19.
Z ciekawości - Waldemar Fornalik został zatrudniony w Piaście 19 września 2017 r. Niespełna tydzień wcześniej z Legii został zwolniony Jacek Magiera i zatrudniony Romeo Jozak. Do końca tego sezonu trener stołecznego zespołu zmieniał się cztery razy, jeśli weźmiemy pod uwagę dwa razy Aleksandara Vukovicia (najpierw jako tymczasowy za Deana Klafuricia do czasu przyjścia Ricardo Sa Pinto, i drugi po zwolnieniu Portugalczyka).
Natomiast w Lechu pracował wtedy Nenad Bjelica, którego później zastąpiło trio Jarosław Araszkiewicz, Tomasz Rząsa i Rafał Ulatowski, następnie Ivan Djurdjević, później tymczasowo Dariusz Żuraw, wkrótce Adam Nawałka, a ostatnio ponownie Dariusz Żuraw. Tym razem ponoć na dłużej.