Arka Gdynia już ładuje akumulatory przed startem Lotto Ekstraklasy
Żółto-niebiescy wypoczęci i w dobrych humorach wrócili do Gdyni z urlopów. Najpierw przeszli testy szybkościowe i wydolnościowe, potem czeka ich ciężka praca na dwóch zgrupowaniach.
fot. Fot. Piotr Hukało
To już koniec leniuchowania i teraz trzeba zrobić wszystko, aby dobrze przygotować się do zaplanowanego na 11 lutego, niezwykle prestiżowego meczu przeciwko Legii Warszawa na Stadionie Miejskim w Gdyni. Z takim właśnie nastawieniem przed dwoma dniami na ul. Olimpijską wrócili piłkarze Arki. Żółto-niebiescy zdają sobie sprawę, że skuteczne przeciwstawienie się w rundzie rewanżowej ekstraklasy mistrzowi Polski, a także spokojne utrzymanie się na najwyższym szczeblu rozgrywek umożliwi im tylko ciężka praca.
Podopieczni trenera Grzegorza Nicińskiego już od przyszłego tygodnia trenować będą dwa razy dziennie, hektolitry potu wyleją również na dwóch zgrupowaniach, najpierw w ośrodku przygotowań olimpijskich w Cetniewie, a od 22 stycznia do 7 lutego na Cyprze. W czwartek, po powrocie do klubu, arkowcy zostali zważeni i pobrano im krew do analizy. Wewnętrzna gierka na bocznej płycie Gdyńskiego Centrum Sportu miała wymiar jedynie symboliczny, bowiem piłkarskie popisy uniemożliwiał zalegający na murawie śnieg.
Zawodnicy bardzo uważali, aby już na początku okresu przygotowawczego w śnieżnej zamieci i na śliskiej nawierzchni nie nabawić się kontuzji. Na zajęciach zabrakło przeziębionego Yannicka Sambei. Nie pojawili się też Damian Mosiejko i Michał Nalepa. Pierwszy z tych wychowanków ma być wypożyczony do innego klubu, prawdopodobnie do Widzewa Łódź, lub Znicza Pruszków. Z kolei Nalepa decyzją sztabu szkoleniowego rozpocznie treningi z zespołem rezerw. Jest raczej przesądzone, że także i tego gracza czeka wypożyczenie do jednej z pierwszoligowych ekip.
Natomiast jeszcze przed czwartkowym treningiem wszystkich zadziwił Grzegorz Witt, drugi trener Arki, który mimo wybitnie nieprzychylnej pogody na zajęcia przyjechał... rowerem. Wśród zawodników spowodowało to niemałe rozbawienie. Piłkarze generalnie byli w dobrych humorach i chętnie dzielili się wrażeniami z okresu bożonarodzeniowo - noworocznego. Adam Marciniak żartował, że święta są tak naprawdę mało istotne, a liczy się zapach szatni, za którym już się stęsknił. Urodzony w Limanowej w Beskidach obrońca Damian Zbozień przyznał natomiast, że przy wigilijnym stole pofolgował sobie z potrawami.
- Na święta było bardzo dobrze, jak to w góralskiej rodzinie - mówił defensor Arki.
Dodał jednak, że już od nowego roku znowu zaczął trzymać dietę. Dało to dobry efekt, bo wrócił do Gdyni bez nadwagi.
Przemysław Stolc zdradził, że zimowy urlop spędzał w Zakopanem wspólnie z Michałem Marcjanikiem, Konradem Jałochą, Marcinem Warcholakiem, Pawłem Wojowskim i Tomaszem Wojcinowiczem, wypożyczonym z Arki do Finishparkietu Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie.
Nadszedł jednak najwyższy czas, aby zapomnieć o urlopach, bowiem po testach szybkościowo - wydolnościowych, które zakończą się dziś, żółto-niebieskich czekają po dwa treningi dziennie, a potem zgrupowania. Arka zagra też siedem sparingów, z KS Chwaszczyno (15 stycznia), Gryfem Wejherowo (21 stycznia), CFR Cluj (24 stycznia), Atlantasem Kłajpeda (26 stycznia), Cukaricki Belgrad (29 stycznia), Rad Belgrad (1 lutego) i Olimpią Grudziądz (5 lutego). Jest przesądzone, że przy tej okazji testowani będą nowi zawodnicy, bowiem dyrektor sportowy klubu Edward Klejndist przyznaje, że działacze robią wszystko, aby doszło do wzmocnienia kadry. Nie jest wykluczone, że ponownie pojawi się w Gdyni 20-letni Andrea Pinton. Obrońca z rezerw słynnego Interu Mediolan był już w Arce testowany pod koniec ubiegłego roku.
Pracował z Lewandowskim, poprowadzi Fabiańskiego. "Spędziłem w Monachium wspaniałe chwile. Trudno było wyjeżdżać"
Press Association/x-news