Liga angielska. Chelsea lepsza od City. Mecz na najwyższych obrotach, niesamowity Diego Costa
Liga angielska. Znakomite widowisko na Etihad Stadium! Manchester City wprawdzie prowadził po golu samobójczym, ale po przerwie Chelsea Londyn zaczęła strzelać do właściwej bramki i skończyło się 3:1. W doliczonym czasie gry sfrustrowany Sergio Aguero chamsko sfaulował Davida Luiza, za co wyleciał z boiska. Tak samo zresztą jak Fernandinho, który popchnął Cesca Fabregasa w tłum kibiców.
Cóż to było za spotkanie! Hit z pewnością nie zawiódł kibiców. Takie mecze ogląda się z przyjemnością! Zawrotne tempo, kontrowersje, zmieniający się co chwila obraz gry. To wszystko mieliśmy dziś na Etihad Stadium w Manchesterze. Goście dzięki fantastycznej grze z kontry zaaplikowali rywalom 3 bramki, co pozwoliło im odnieść 8. z rzędu ligowe zwycięstwo. The Blues umocnili się na prowadzeniu w tabeli Premier League. Pep Guardiola desygnował do gry zespół w ustawieniu, w którym nominalnie gra... Chelsea. 3 obrońców, 4 zawodników w środku pola z szeroko ustawionymi skrzydłowymi oraz trzech atakujących z Sergio Aguero na szpicy. The Blues? Niemal niezmieniony skład od dłuższego czasu. Jedyna korekta to Cesc Fabregas, który zastąpił w środku kontuzjowanego Nemanję Maticia.
Mecz rozpoczął się od badania terenu. Żadna z drużyn nie chciała ryzykować w pierwszych minutach, jednak już od startu, spotkanie było prowadzone na wysokich obrotach. Delikatną przewagę osiągnęli gospodarze, którzy częściej gościli na połowie The Blues. Pierwszy groźny strzał oddali jednak goście, a mianowicie Eden Hazard. Po zgraniu piłki przez Pedro, Belg uderzył z 20 metrów, ale obok słupka. W odpowiedzi zza szesnastki uderzał Aguero, jednak Courtois przeniósł piłkę nad poprzeczką.
W 25. minucie piłka znalazła się w siatce Chelsea. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego świetnie główkował Fernandinho, jednak arbiter słusznie dopatrzył się spalonego i bramki nie uznał. Kilka sekund później przed stuprocentową szansą stanął Hazard, jednak w niewyjaśnionych okolicznościach nie uderzał na pustą bramkę, tylko próbował odgrywać do wbiegającego Costy. W 31. minucie doszło do jednej z bardziej kontrowersyjnych akcji tego meczu. Błąd popełnił dobrze dysponowany tego dnia Azpilicueta, który źle odegrał piłkę do bramkarza. Futbolówkę przejął Aguero, jednak na drodze stanął mu David Luiz, od którego Argentyńczyk odbił się jak od ściany. W efekcie padł na murawę pewny, że Brazylijczyk za chwilę uda się w stronę szatni swego zespołu, a gospodarze będą grali z przewagą. Tak się jednak nie stało. Anthony Taylor nakazał kontynuowanie gry, co spotkało się z ogromnym oburzeniem zarówno trybun, jak i graczy City. Powtórki pokazały, że arbiter miał prawo puścić grę, ale gdyby odgwizdał faul, to z pewnością by się z tej decyzji wybronił.
Ostatnie 10 minut pierwszej połowy to już zdecydowana dominacja City. W 35. minucie kolejny raz przed szansą stanął Aguero, jednak bramka Thibaut Courtois była dziś dla niego jak zaczarowana. Tym razem na drodze stanął mu Azpilicueta, który zablokował jego uderzenie z 7 metrów. Kilka minut przed końcem ponownie szansę miał Argentyńczyk, lecz główkował obok słupka. Gdy już wydawało się, że pierwsza odsłona zakończy się bezbramkowym remisem, Gary Cahill niefortunnie interweniował przy wrzutce Navasa, przez co skierował piłkę do własnej siatki. Etihad eksplodowało z radości, a arbiter zaprosił piłkarzy na przerwę.
Druga połowa zaczęła się ponownie od inicjatywy po stronie gospodarzy. Zaledwie kilka minut po wznowieniu przed znakomitą szansą stanął De Bruyne, ale jego strzał obronił Courtois. W ciągu kolejnych 10 minut gospodarze powinni byli zakończyć ten mecz. Najpierw fatalny błąd popełnił Alonso, przez co Aguero znalazł się sam przed pustą bramką. Gola jednak nie zdobył, gdyż w ostatniej chwili zablokował go Cahill. Dosłownie kilka sekund później powinien paść kolejny gol. Z prawej strony mocno zagrał Navas, a De Bruyne spudłował z 2 metrów, trafiając w poprzeczkę. Stare porzekadło rzecze, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. I istotnie, zemściły się.
Fabregas fantastycznie wypatrzył na połowie rywala Diego Costę, którego pilnował tylko Otamendi. Hiszpan posłał długą piłkę w kierunku swego reprezentacyjnego kolegi, a ten nie miał problemów z ograniem fatalnie dziś dysponowanego Argentyńczyka i pewnie dał wyrównanie swej drużynie. Minęło 10 minut i Chelsea już prowadziła. Fantastyczną kontrę wyprowadził Hazard do spółki z Costą, który jak dziecko ograł... Otamendiego i wypuścił na czystą pozycję Williana. Ten popędził w kierunku bramki Bravo i dopełnił formalności pewnym strzałem. Po tej bramce The Blues nieco spuścili z tonu, dając szansę na wykazanie się podopiecznym Pepa Guardioli.
Manchester City bił głową w mur. W obronie szalał David Luiz i mimo słabszej dyspozycji Marcosa Alonso, gospodarze nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce Courtois. Gdy wszyscy oczekiwali już na informację o ile zostanie przedłużona druga połowa gry, kolejną zabójczą kontrę wyprowadziła Chelsea. Świetną długą piłkę do Hazarda posłał Alonso, a Belg nie miał problemu z ograniem..a jakże, Otamendiego. Znalazł się sam na sam z Bravo i pewnym strzałem zapewnił swej drużynie 3 punkty na Etihad Stadium. W końcówce meczu doszło jeszcze do nieprzyjemnych incydentów. Najpierw Aguero brutalnie sfaulował Davida Luiza, za co wyleciał z boiska, następnie doszło do przepychanek, w których zbyt aktywny był Fernandinho. Brazylijczyk wepchnął bowiem Cesca Fabregasa w trybuny, za co również został ukarany czerwoną kartką.
Chelsea odniosła zatem 8. ligowe zwycięstwo z rzędu. Gospodarze natomiast przegrali po raz pierwszy w tym sezonie na własnym obiekcie.
LIGA ANGIELSKA w GOL24
Więcej o LIDZE ANGIELSKIEJ - newsy, wyniki, terminarz, tabela
Kontuzje, choroby, bestialskie faule – piłkarze, którzy wracają do gry pomimo przeciwności losu