"Lewy" dostał zielone światło. Polak musi zagrać, bo Guardiola chce wypaść jak najlepiej
Robert Lewandowski dostał zgodę od lekarza na grę w półfinałowym spotkaniu Ligi Mistrzów. Trener Josep Guardiola zagra przeciwko klubowi, w którym spędził ponad połowę życia.
Tytuł nie oznacza, że w stolicy Katalonii nic złego się już nie wydarzy. Wręcz przeciwnie, szczególnie jeśli myślimy o FC Barcelona. Fani wprawdzie nie drżą przed możliwą grą Roberta Lewandowskiego w pierwszym składzie, ale z pewnością spokojniej oglądaliby półfinał Ligi Mistrzów na Camp Nou. Zwłaszcza przypominając sobie cztery bramki zdobyte w starciu z Realem Madryt dwa lata temu. We wtorek napastnik Bayernu Monachium przeszedł szczegółowe badania i nie ma przeciwwskazań, by w środę nie zagrał.
Na początku tygodnia Lewandowskiego przebadał Hans-Wilhelm Mueller-Wohlfahrt, były lekarz Bayernu. W niemieckiej telewizji stwierdził, że Polak jest gotowy, by zagrać cały mecz. – Wszystko okaże się w dniu meczu. Na ten moment wszystko pasuje idealnie – rzucił kapitan reprezentacji Polski do dziennikarzy, maszerując do odprawy na samolot do Barcelony.
Tym co pasuje jest oczywiście specjalna maska ochronna, wykonana z włókna węglowego. Jest konieczna po kontuzjach jakich Lewandowski nabawił się w półfinałowym meczu Pucharu Niemiec z Borussią Dortmund. Przez dynamiczne wejście jej bramkarza Mitchella Langeraka gracz Bayernu miał złamany nos, szczękę i wstrząśnienie mózgu. Szybko jednak doszedł do siebie. Karbonowa konstrukcja jest dopasowywana do jego twarzy i waży nie więcej niż 50 gramów. Najważniejsze, by nie odstawała od ciała na więcej niż 2-3 mm. W innym wypadku utrudniałaby widoczność. Według producentów wytrzyma każde starcie, nawet z Javierem Mascherano i Gerardem Pique.
– Robert trenował z zespołem w poniedziałek, mamy jeszcze zaplanowane zajęcia na Camp Nou. Po nich porozmawiam z nim i wtedy podejmę decyzję, czy zagra. Na mecz z Barceloną potrzebuję 11 piłkarzy w pełni sił – skomentował na konferencji Josep Guardiola.
Dla niego półfinałowa rywalizacja z Barceloną to ogromne przeżycie. W zespole ze stolicy Katalonii spędził ponad połowę życia. Przeszedł jego wszystkie szczeble. Zaczynał jako gołowąs w La Masii, skończył jako kapitan pierwszej drużyny. W czerwcu 2007 r. został trenerem. Prowadził drużynę rezerw, a rok wybrano go na następcę Franka Rijkaarda. Przez cztery lata zdobył 14 z 19 możliwych trofeów.
– Barcelona jest ważną częścią mojego życia, ale jestem tu, by wygrać – stwierdził Guardiola. – Oczywiście cudownie jest być tu z powrotem. To dla mnie wielka rzecz, spędziłem tu kawał życia. Teraz jednak pracuję w Bayernie i naszym celem jest zwycięstwo. Nie będzie to łatwe. Trudno znaleźć słabe punkty w tak mocnej drużynie. Barca uwielbia mieć piłkę, będziemy musieli się temu przeciwstawić. Poza tym konieczne jest strzelenie przez nas gola. Jeśli tego nie zrobimy, skomplikujemy sobie rewanżowe spotkanie w Monachium – dodał szkoleniowiec.
Inna sprawa, że w na drodze Guardioli staje Luis Enrique. Obaj przyjaźnią się od wielu lat. Razem zdobywali złoty medal na igrzyskach olimpijskich w 1992 r. Razem osiągali sukcesy jako piłkarze Barcy. Po tym jak Guardiola zostawił rezerwy klubu na rzecz pierwszej drużyny, Enrique zajął jego miejsce.
– Zawsze to mówię – Pep jest numerem jeden wśród trenerów. Po pierwsze tak myślę, a po drugie jest moim przyjacielem, a ja zawsze pozytywnie myślę o moich bliskich – podsumował Enrique, który w piątek skończy 45 lat. – Nie rozpatrujemy jednak tego meczu jako rywalizacji dwóch trenerów. To półfinał najważniejszych rozgrywek w Europie. Chcieliśmy spotkać się dopiero w Berlinie, ale niestety, tylko jeden z nas to awansuje – dodał.
Ligowa forma w tym przypadku nie będzie miała znaczenia. Z dziennikarskiego obowiązku odnotujmy, że Barcelona rozgromiła Cordobę 8:0, a Bayern, pewny mistrzostwa Niemiec, przegrał z Bayerem Leverkusen 0:2. Większe znaczenie będzie miała liczba kontuzji. Nie licząc Lewandowskiego, którego występ do momentu ogłoszenia składów będzie niepewny, w Bayernie nie zagrają m.in. m.in. Arjen Robben, Franck Ribery, David Alaba i Holger Badstuber. W zespole gospodarzy zabraknie Jeremy’ego Mathieu.
– Bayern jest wielkim klubem, że nie będzie miał problemu, by zastąpić kontuzjowanych. Dlatego to nie powinno być dla nich wymówką. Tak samo jak wymówek nie szukaliśmy dwa lata temu – stwierdził Lionel Messi.
Argentyńczykowi została przypomniana rywalizacja z sezonu 2012/2013. Wtedy zespoły Barcelony i Bayernu też spotkały się w półfinale Ligi Mistrzów. W Monachium gospodarze wygrali 4:0. Na Camp Nou Bawarczycy dopełnili dzieła zniszczenia, ogrywając rywali 3:0. – Od tamtego czasu wiele się zmieniło – uciął Messi, który nie grał w rewanżu, a Guardiola odpoczywał w Nowym Jorku.