Lewandowski łączony z AC Milan, Boenisch nie zgodził się na testy w Celtiku
Do zakończenia letniego okienka transferowego pozostało jeszcze sześć tygodni, ale transakcję roku mamy już chyba za sobą. Chodzi oczywiście o przejście Zlatana Ibrahimovicia z AC Milan do Paris Saint-Germain. Arabscy właściciele klubu ze stolicy Francji zapłacili za napastnika 20 milionów euro.
PSG zostało królem wakacyjnego polowania, oprócz "Ibry" klub wzmocnili Thiago Silva (wcześniej też Milan), Ezequiel Lavezzi (Napoli) oraz Marco Verratti (Pescara). Razem na nowych zawodników przeznaczono około 112 milionów euro.
Kwota, którą paryżanie wydali na 30-letniego Szweda, nie jest szokująca, w przeciwieństwie do jego zarobków. Trzyletni kontrakt, w ramach którego będzie zarabiał 14 milionów euro, oburzył nawet francuskiego wiceministra finansów. - Ta kwota nie jest imponująca. Ona jest nieprzyzwoita. Uważam, że piłkarz nie powinien zarabiać aż tyle. Zwłaszcza gdy na świecie panuje kryzys finansowy - powiedział Jérôme Cahuzac.
Mało prawdopodobne, aby największe kluby wzięły sobie do serca rady Francuza. - Zapewniam, że Ibrahimovicia zastąpi prawdziwy mistrz. Na pewno znajdziemy świetnego napastnika do 31 sierpnia - obiecał kibicom wiceprezydent Milanu Adriano Gallani. Podobno ma być to któryś z atakujących Manchesteru City, Edin Džeko lub Carlos Tévez.
Włoski "Corriere della Sera" donosi jednak, że Zlatana może zastąpić Robert Lewandowski. Według dziennika miałby on kosztować Milan około 20 milionów euro. Do podobnych informacji dotarł portal Milannews.it, powołujący się na niemieckie źródła. Dobrze zazwyczaj poinformowany "Bild" łączy polskiego napastnika z klubami Premier League.
"Lewy" wielokrotnie powtarzał, że chciałby kiedyś sprawdzić się na angielskich boiskach. W tym okienku media widziały go już w Arsenalu, Manchesterze City oraz United, Chelsea i Tottenhamie. Inni stawiali na kierunek włoski - przed Milanem Lewandowskim zainteresowane były ponoć Juventus, Inter i Roma. Czy w tych doniesieniach jest choć odrobina prawdy? Jeśli w najbliższym czasie Polak nie przedłuży kontraktu z Borussią (wygasa za dwa lata), może to oznaczać jego rychłą przeprowadzkę. Im krócej do wygaśnięcia umowy, tym mniejsze pieniądze będzie można dostać za "Lewego".
Ucichła za to sprawa transferu Łukasza Piszczka do Realu Madryt. Po fatalnym Euro w wykonaniu polskiego obrońcy wypadł on z czołówki listy życzeń Królewskich. Według najnowszych doniesień, najbliżej zespołu José Mourinho jest Micah Richards z Manchesteru City.
W propozycjach przebiera za to chyba Sebastian Boenisch. Pozostający bez klubu ulubieniec Franciszka Smudy odrzucił ostatnio zaproszenie Celticu Glasgow na testy. - Testy? Nie jestem juniorem. Moją grę można było zobaczyć podczas Euro - powiedział Boenisch szkockiemu "Daily Express". Mocne słowa jak na kogoś, kto przez ostatnie dwa sezony zagrał w klubie 422 minuty (sześć meczów). Więcej pograł nawet w kadrze narodowej (siedem spotkań, 522 minuty). A gra podczas Euro jest już ostatnią rzeczą, jaką może się pochwalić nasz reprezentacyjny as. Chyba że będzie aplikować o posadę pachołka treningowego.








