"Lewandao" - tajna broń Fornalika na Ukraińców?
Nie chcę robić mu krzywdy takim stwierdzeniem - mówi Waldemar Fornalik pytany o to, czy nie powołał przypadkiem do reprezentacji Mariusza Lewandowskiego przede wszystkim ze względu na jego dobrą znajomość Ukraińców (od 2000 roku gra w tamtejszej lidze, najpierw w Szachtarze Donieck, a ostatnio w FK Sewastopol).
Kadrowicze wracają do pełni sił. Super gol Boruca (WIDEO)
Selekcjoner sam jednak dodaje, że był to jeden z powodów. - Liczymy na jego pomoc, bo z pewnością zna plusy i minusy tych piłkarzy, którzy zostaną powołani do kadry Ukrainy.
Co na to piłkarz? - Kadra wciąż mnie kręci. Nigdy nie straciłem nadziei, że jeszcze w niej zagram, nigdy też sam z niej nie zrezygnowałem - mówi. Do reprezentacji wraca po czterech latach przerwy, poprzednio zagrał w niej w kończącym fatalne dla nas eliminacje do poprzednich mistrzostw świata meczu ze Słowacją (przegranym 0:1).
Franciszek Smuda go skreślił, co Lewandowski skwitował raz dosadnie, że selekcjoner nie lubi graczy, którzy coś osiągnęli w piłce i mają w dodatku coś do powiedzenia. Złośliwie, ale coś w tym faktycznie było, jeśli się pamięta, jak były selekcjoner pozbył się z kadry Michała Żewłakowa i Artura Boruca (powszechna jest opinia, że picie wina w samolocie przez tych dwóch było tylko pretekstem). Nie dostawał jednak (do teraz) powołań również za kadencji Fornalika i wydawało się, że jego czas zwyczajnie minął.
Tym bardziej że w maju skończył 34 lata.
Wiek nie przeszkadza mu w dobrej grze na Ukrainie, bo choć nie gra już w Szachtarze (z którym wywalczył w 2009 r. Puchar UEFA), to jednak regularnie wychodzi w pierwszym składzie Sewastopolu. Został nawet kapitanem drużyny. Nie brak jednak opinii, że wraca do reprezentacji, bo przed dwoma arcytrudnymi meczami z Ukrainą i Anglią Fornalik potrzebuje nie tylko banku informacji, ale też kogoś, kto zadba o dobrą atmosferę w szatni. Scementuje drużynę, w której nie brak co prawda indywidualności, ale nie tworzą one zespołu (najlepiej świadczy o tym niedawne zamieszanie wokół Ludovica Obraniaka). Stąd w kadrze Lewandowski i inny weteran Marcin Wasilewski.
Za ich czasów inaczej to wyglądało. Lewandowski był pewniakiem u Leo Beenhakkera. Do tego stopnia, że ten wybaczył mu nawet niesubordynację podczas eliminacyjnego meczu z Kazachstanem, gdy zdjęty z boiska już w pierwszej połowie nie podał ręki trenerowi, a w dodatku nie usiadł na ławce rezerwowych. Smuda wyrzuciłby go za coś takiego z kadry, Beenhakker natomiast... wystawił go kilka dni później w pierwszym składzie w meczu z Portugalią. Polska wygrała wówczas 2:1, a on był jednym z najlepszych na boisku. Rok później, w Lizbonie, było 2:2, a Lewandowski strzelił jedną z bramek.
Nie popisał się tylko podczas Euro 2008, bo to właśnie po jego faulu w doliczonym czasie gry meczu z Austrią podyktowany został rzut karny i rywalom udało się wyrównać na 1:1, co ostatecznie pogrzebało nasze szanse na wyjście z grupy. Pół Polski, z premierem Tuskiem na czele, chciało zastrzelić za to angielskiego sędziego Howarda Webba, tymczasem... UEFA wyemitowała później film szkoleniowy, w którym ta konkretnie sytuacja przedstawiona została jako przykład prawidłowej decyzji arbitra.
- Nie dziwię się, że Mariusz wraca do kadry, dziwię się, że nie było go w niej przez cztery lata. Oczywiście nie wiem, w jakiej teraz jest formie, ale skoro dostaje powołanie, to znaczy, że na nie zasługuje. To był zawsze bardzo ambitny facet, oddany drużynie. Żył reprezentacją, dbał o dobrą atmosferę... - stwierdził kilka dni temu Beenhakker w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Koledzy mówili o nim "Lewandao". Lekko złośliwie, bo nigdy nie imponował techniką. Dobrze organizował za to grę w środku pola, a gdy zaszła potrzeba, radził sobie również jako środkowy obrońca, a wiadomo, że właśnie z obsadzeniem tej ostatniej pozycji Fornalik ma w eliminacjach największe problemy. Może więc jednak w tym szaleństwie jest metoda...