Leszek Ojrzyński, trener Arki Gdynia: Sukces mój, piłkarzy, Grzegorza Nicińskiego i kibiców
Szkoleniowiec Arki Leszek Ojrzyński był dumny ze swoich zawodników po wygranym finale Pucharu Polski z Lechem Poznań. Jak podkreślił, jest to sukces także jego poprzednika, Grzegorza Nicińskiego, który doprowadził gdynian do finału.
fot. Bartek Syta / Polska Press
Zgodnie z wcześniejszą deklaracją szkoleniowiec Arki osobiście uhonoruje Nicińskiego medalem. Chce mu w ten sposób podziękować za wkład, jaki wniósł w sukces Arki.
- Medal jeszcze wisi na szyi, ale na pewno oddam go Grzegorzowi Nicińskiemu - mówi Leszek Ojrzyński. - Ten finał to jest jego zasługa. Trafiłem jako szczęściarz na ten mecz i dziękuję opatrzności, że tak się stało. Kiedy przychodziłem do Gdyni, jednym z celów, który przede mną stał, było zdobycie pucharu. Udało się. Zawodnicy zrobili kawał dobrej roboty, momentami mieliśmy też szczęście. W dogrywce okazaliśmy się jednak lepszą drużyną. Szacunek za to dla chłopaków. Po uderzeniu Luki Zarandii na 2:0 wiedziałem, że jesteśmy blisko. Jednak pamiętałem finał Ligi Mistrzów, kiedy Bayern Monachium był blisko, a Manchester United w doliczonym czasie odebrał im trofeum. To siedziało mi w głowie. Po bramce Trałki na 1:2 Lech próbował prostymi środkami przedrzeć się pod naszą bramkę. Całe szczęście, że mieliśmy zaliczkę dwóch goli.
Dzięki temu sukcesowi żółto-niebiescy zagrają też w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. Nie wiadomo jednak, czy pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego.
- Jak Arka się nie utrzyma w ekstraklasie, to mnie w klubie nie będzie - zdradza szkoleniowiec. - Tak ustaliłem z prezesem klubu. Wtedy w europejskich pucharach zastąpi mnie ktoś inny. Jeśli jednak ekstraklasę uda się utrzymać, zostanę w Gdyni i będziemy wtedy się zastanawiać, jak to wszystko poukładać. Będę rozmawiał z Michałem Globiszem, Edwardem Klejndistem, czy Januszem Kupcewiczem na temat kształtu drużyny. Ze zdaniem tych osób bardzo się liczę.
Leszek Ojrzyński wierzy, że dzisiejszy sukces pomoże Arce utrzymać się w lidze.
- Mamy nadzieję, że zdobycie pucharu da nam pozytywnego kopa - mówi. - W końcu usiądziemy, uśmiechniemy się. Nie możemy jednak za dużo się cieszyć. Po piwku można wypić, ale teraz jest też czas na regenerację. Jutro o godz. 8 rano jest śniadanie, a potem wracamy do Gdyni. Już w autokarze, przy okazji powrotu, myśleć będziemy o poniedziałkowym starciu ligowym na wyjeździe z Cracovią.
Szkoleniowiec Arki był pod wrażeniem postawy fanów z Gdyni. Przez całe spotkanie dopingowali oni Arkę.
Chciałem podziękować kibicom - mówi Leszek Ojrzyński. - Doping był fantastyczny. To nam bardzo pomogło. Dzisiejszy dzień jest naszym wspólnym świętem.
TRZY WRZUTY. Podsumowanie wydarzeń sportowych na Pomorzu
dziennikbaltycki.pl