menu

Leszek Ojrzyński: Moim zawodnikom należą się gratulacje. Na boisku zostawili serce

30 sierpnia 2015, 18:53 | Bartłomiej Stachnik

Górnik Zabrze ciągle bez wygranej. Tym razem zremisował u siebie z Cracovią 1:1. Trener Leszek Ojrzyński był zadowolony z postawy swojego zespołu. Oto, co powiedział po ostatnim gwizdku.

Górnik Zabrze - Cracovia 1:1
Górnik Zabrze - Cracovia 1:1
fot. Arkadiusz Gola / Polska Press

- Szkoda, że zdobyliśmy tylko 1 punkt. Zawodnikom należą się jednak gratulacje, bo na boisku zostawili dziś sporo serca. To serce zgubiło nas jednak w 42 minucie, kiedy to straciliśmy bramkę. Zabrakło nam sił, poszliśmy wysoko po wybiciu piłki od bramkarza, zrobiła się dziura i Zjawiński strzelił gola. Mogliśmy się lepiej zachować. Znów musieliśmy bowiem gonić wynik. Graliśmy prostopadłe podania i po jednym z nich zawodnik Cracovii faulował. Wykonaliśmy rzut wolny, po którym padła bramka. Dużo zdrowia kosztował nas ten mecz - tłumaczył na konferencji pomeczowej trener Górnika, Leszek Ojrzyński.


- Skład wyjściowy miał wyglądać zupełnie inaczej, ale na rozgrzewce Magiera doznał urazu i w ostatniej chwili do jedenastki wskoczył Kwiek, którego później zastąpił Janota. Prawdopodobnie to uraz przywodziciela, ale mądrzejsi będziemy po badaniu USG. Szkoda, bo liczyliśmy, że Magiera pomoże nam dziś przy stałych fragmentach gry. Musieliśmy więc przeprowadzić inne zmiany, niż zakładaliśmy. Chociażby Radek Sobolewski dograł mecz do końca. Pomógł nam swoimi interwencjami, że nie straciliśmy 2. gola. A trzeba zaznaczyć, że na zmęczeniu popełnialiśmy głupie błędy. W doliczonym czasie gry mieliśmy jednak sytuację, po której mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Strzały zostały jednak zablokowane. Generalnie oddaliśmy chyba 17, czy 18 strzałów niecelnych i tylko 1 celny. Ten, po którym padła bramka. Brakuje nam skuteczności. Graliśmy jednak z bardzo dobrym zespołem, który wyśrubował bardzo dobrą passę. Dodajemy więc punkt. W dalszym ciągu jesteśmy w samym dole tabeli i pracujemy dalej, by wspiąć się w górę - zakończył Ojrzyński.


Polecamy