Leszczyński dla Ekstraklasa.net: Chcę postawić poprzeczkę wyżej, nie skreślajcie mnie
- Chcę spróbować czegoś innego, podjąć wyzwanie. W czerwcu minie sześć lat jak jestem tutaj i gram zawodowo w piłkę. W jednym miejscu nie ma co za długo siedzieć - powiedział po wygranym meczu z Puszczą Niepołomice 4:2 reprezentant Polski Rafał Leszczyński. Jaka przyszłość czeka utalentowanego 22-latka?
fot. Paweł Miecznik
Wygraliście z Puszczą Niepołomice 4:2, czym pozbawiliście gości szans na utrzymanie w 1. lidze. Jakie to uczucie cieszyć się, gdy widzisz rywali, którzy są załamani?
Ciężko mi się wypowiadać za kolegów. Osobiście cieszę się, że zagraliśmy dobry mecz, momentami było troszeczkę nonszalancji, gdzie mieliśmy już dwubramkowe prowadzenie, ale finalnie udało się wygrać 4:2 i to jest najważniejsze. A co do tego, że Puszcza spadła – liczy się cały sezon. Możemy mówić, że gdybyśmy jesienią w Niepołomicach nie przegrali 1:2 to do ostatniej kolejki liczylibyśmy się w walce o awans do T-Mobile Ekstraklasy. Na pewno dla nich to niemiłe uczucie. Dolcan niegdyś dwa lata z rzędu bronił się przed spadkiem i nikomu temu nie życzymy. Cieszymy się z tego, że utrzymaliśmy trzecie miejsce i chcemy to doprowadzić do końca.
Czy te dwa karne, które podyktował sędzia Bednarek, były zasłużone z Twojej perspektywy? Według mnie, jeden z nich nie powinien zostać odgwizdany.
Gdy sędzia Bednarek podyktował pierwszy rzut karny, podszedłem do niego i powiedziałem: „Nie chce Pan żebym zagrał na zero”. On też zaczął się śmiać i pozostało to na zasadzie: „OK, trudno, stało się”. Pierwszy rzut karny przestrzelony, drugi również wykonany na raty i dopiero po dobitce piłka wpadła do siatki. Fajnie, że dwukrotnie wyczułem intencje strzelca. Co do samych rzutów karnych to moje zdanie jest takie: gdyby to był rzut karny podyktowany dla nas, na pewno bym się cieszył, ale jeżeli takie rzuty karne są dyktowane, to tak naprawdę w meczu można odgwizdać dziesięć, czy piętnaście takich jedenastek. Jeden sędzia odgwiżdże, drugi nie – to jest sytuacja problematyczna. Inna jest perspektywa z boiska, bo jeżeli to ja mam bronić to wiadomo, że będę się upierał, aby rzutu karnego nie było. Nie widziałem jeszcze wideo, ale jednej „jedenastki” nie powinno być. Bo jeżeli mamy za takie faule gwizdać to jednocześnie podyktujmy piętnaście takich jedenastek i wygrajmy 15:2.
Za tydzień ostatnia kolejka i wyjazd do Chojnic. Musicie tam wygrać, aby zapisać się w annałach historii Dolcanu i zająć najlepsze miejsce w historii Waszych startów w 1. lidze.
To będzie mecz o trzy punkty, które przypieczętują nasze trzecie miejsce już bezsprzecznie. Co do Chojniczanki to oni walczą o życie. Muszą wygrać by zapewnić sobie utrzymanie. W zespole Chojniczanki występuje mój serdeczny przyjaciel Rafał Misztal, także myślę, że gdzieś tam ta wewnętrzna rywalizacja na boisku będzie (śmiech). Zapewniam, że jeżeli zagram, to dam z siebie sto jeden procent i przechylę szalę zwycięstwa na korzyść Dolcanu.
Ostatni mecz zagrałeś 5 kwietnia, w przegranym starciu z Flotą Świnoujście (1:2). W meczu z Puszczą widać było u ciebie głód gry.
Rozbrat z bramką trwał dziesięć spotkań, a normalne jest, że trenujesz po to, aby grać. Na treningach starałem się udowodnić trenerom, że to miejsce mi się należy, mimo tego że początek rundy nie był tak udany, jak sobie zaplanowałem. Niektórzy mówili, że sodówka mi odbiła.
A odbiła?
Nie było żadnej sodówki! Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że nie miałem w ogóle wolnego. Nie mam zamiaru na nikogo winy zrzucać. Po prostu nie trafiłem z formą, czułem się naprawdę zmęczony po powrocie z Emiratów Arabskich, bo byłem cały czas w cyklu treningowym. Przyznam, że dopiero miesiąc temu złapałem świeżość i dynamikę, ale co ja mogę więcej powiedzieć? Taka była decyzja trenerów i nie mam do nich pretensji. Wyniki pokazały, że decyzja została słusznie podjęta. Decyzja ich broni, a ja do nich nie mam absolutnie żadnej urazy i jak to się mówi: jedziemy dalej!
Podsumuj już teraz sezon w wykonaniu Dolcanu. Wskaż momenty zwątpienia i największej radości.
Nie było absolutnie żadnego momentu zwątpienia! Przez cały sezon byliśmy w górnej części tabeli. Przed sezonem każdy brałby czwarte miejsce w ciemno. Jednak przy odrobinie szczęścia i dwóch, no może trzech, lepszych spotkaniach mogło to się potoczyć tak, że obecnie walczylibyśmy o miejsce w T-Mobile Ekstraklasie. Nie oszukujmy się, ale żałujmy zmarnowanej okazji.
Szansa została zaprzepaszczona po meczu z Energetykiem ROW Rybnik.
Tak, ale w tym meczu świetnie spisywał się bramkarz Rybnika, który wyprawiał cuda w bramce. Swojemu zespołowi dał nadzieję na utrzymanie, a nas tym samym w pewien sposób pogrzebał. Nie udało się uciułać więcej, ale jednocześnie jesteśmy zadowoleni z tego, co w tym sezonie osiągnęliśmy.
Trener Robert Podoliński po sezonie odchodzi, a w waszym przypadku o braku ofert nie będzie mowy. Nie boisz się, że w przypadku gdy zostaniesz w klubie cały kolektyw, który był budowany przez trzy lata, rozsypie się?
Dyrekcja klubu i kierownictwo na pewno będą chciały zatrzymać czołowych piłkarzy i w następnym sezonie próbować walki o Ekstraklasę. Dlatego trudno odnieść mi się do przyszłości tej właśnie drużyny.
Zatem co z tobą? Zostajesz w Dolcanie czy ruszasz w dalszą piłkarską przygodę?
Na pewno sam przed sobą chcę postawić poprzeczkę wyżej i spróbować sił w wyższej klasie rozgrywkowej, oczywiście jeśli będzie taka możliwość. Mam jeszcze rok ważny kontrakt a moja przyszłość zależy od dyrektora Szczęsnego i prezesa Dolińskiego i to oni będą decydować o tym, czy dostanę zielone światło na transfer.
Czyli krótka piłka: jeżeli pojawi się dogodna oferta, możesz liczyć na transfer.
Chcę spróbować czegoś innego, podjąć wyzwanie. W czerwcu minie sześć lat jak jestem tutaj i gram zawodowo w piłkę. W jednym miejscu nie ma co za długo siedzieć. Są takie legendy jak Jacek Zieliński czy Ryan Giggs, ale czasy się troszeczkę zmieniły. Trzeba postawić poprzeczkę jeszcze wyżej i pokazać niektórym portalom, że kawał piłkarskiej drogi przede mnę. Nie skreślajcie mnie. Łatwo jest kogoś zgnoić, a później ciężko przyznać się do błędu. Wiem, że z mojej strony nie wyglądało to najlepiej, ale jeżeli dostanę zgodę od klubu - wtedy pomyślimy.
Rozmawiał w Ząbkach: Mateusz Faderewski