menu

Vardy "załatwił" Liverpool! "Lisy" Ranieriego sprytniejsze od ekipy Kloppa [ZDJĘCIA, WIDEO]

2 lutego 2016, 22:35 | Tomasz J. Górski

W spotkaniu 24. kolejki ligi angielskiej lider tabeli Leicester City pokonał na King Power Stadium Liverpool 2:0 po dwóch fenomenalnych bramkach Jamesa Vardy'ego. Drużyna Claudio Ranieriego utrzymała 3-punktową przewagę nad drugim Manchesterem City.

Mając w pamięci poprzedni sezon i rozpaczliwą walkę o utrzymanie, mało kto spodziewał się, że Leicester będzie śmiało zmierzać do gry w... Lidze Mistrzów. Dzisiaj piłkarze Claudio Ranieriego zrobili kolejne kroki w tym celu za sprawą pięknych bramek Jamesa Vardy'ego.

W pierwszej połowie Liverpool przeważał niemal w każdej statystyce. Posiadania piłki, rzutów rożnych czy w tworzeniu sytuacji. Jednak te klarowniejsze były po stronie „Lisów”, których gra była prosta do bólu – przechwyt i dalekie podanie na napastników. Taka gra charakteryzująca najczęściej drużyny w dolnych miejsc w tabeli idealnie wpasowała się w grę lidera Premier League. Już w 2. minucie wynik spotkania mógł otworzyć Riyad Mahrez, ale piłka po jego strzale zza pola karnego minęła o centymetry bramkę Simona Mignoleta. Chwilę później Belg musiał wejść na wyżyny swoich umiejętności by obronić główkę Shinji Okazakiego. „The Reds” nie pozostali dłużni – Emre Can zakończył składną akcję nożycami i Kasper Schmeichel pokazał, że refleks oraz talent bramkarski nie tylko odziedziczył po ojcu. Przez kolejny kwadrans niewiele działo się pod obiema bramkami. Dopiero później zadrżały serca kibiców gospodarzy po strzałach Christiana Fuchsa oraz Riyada Mahreza. Sęk w tym, że Austriak, chcąc wybić piłkę na rzut rożny, o mały włos nie pokonał własnego bramkarza. Na jego szczęście piłka przeleciała tuż nad poprzeczką i zsunęła się po górnej części siatki. Natomiast Algierczyk uderzył „rogalem” z prawie 30 metrów, ale Simon Mignolet zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką.

Po zmianie stron Liverpool dążył do strzelenia bramki. Tak jak w pierwszych trzech kwadransach, brakowało wykończenia lub dokładnego, ostatniego podania. W tym aspekcie lepiej prezentował się lider ligi i po godzinie kibice mogli cieszyć się z (pięknej) bramki Jamesa Vardy'ego. Mahrez wybił piłkę na uwolnienie na połowę, tam dopadł do niej najskuteczniejszy snajper „Lisów”, który posłał petardę z woleja. Futbolówka wpadła do siatki za kołnierz wysuniętego Mignoleta, który w tej sytuacji mógłby się spodziewać nawet hiszpańskiej inkwizycji, a nie takiego uderzenia.

Od tego momentu podrażnieni goście atakowali z większym animuszem. Chaos paraliżował grę z przodu, wprowadzony na murawę Christian Benteke może kilka razy dotknął piłkę.
Na dwadzieścia minut przed końcem spotkania znowu dał o sobie Vardy po „wyspiarskiej” grze Leicester. Piłka po uderzeniu Shinji Okazakiego z dystansu została zablokowana przez Mamadou Sakho i po dziwnej rotacji znalazła się „szesnastce” gości. Tam wyrósł jak spod ziemi James Vardy, który posłał ją w okienko obok bezradnego Simona Mignoleta.

Radość na trybunach (31 121 kibiców) była ogromna. A byłaby jeszcze większa, gdyby sędzia podyktował rzut karny za faul na Shinjim Okazakim. Andre Marrines nie wskazał na „jedenastkę”. Ostatecznie Leicester zdobył czternasty komplet punktów w tym sezonie.

Więcej o LIDZE ANGIELSKIEJ (TABELA)


Polecamy