menu

Leicester zaprzecza prawom współczesnej piłki. Kopciuszek zdobędzie mistrzostwo Anglii?

8 lutego 2016, 23:00 | Tomasz Dębek/AIP

Na 13. kolejek przed końcem sezonu Premier League Leicester nie daje się dogonić gigantom. Klub Marcina Wasilewskiego będzie walczył o mistrzostwo z Tottenhamem, City i Arsenalem. Czy mimo skromnego budżetu i wąskiej kadry może wyjść z tej rywalizacji zwycięsko?

Angielscy dziennikarze wieszczą rychłe nadejście Apokalipsy. Leicester City, któremu prawie wszyscy wieszczyli kryzys formy i powrót na swoje miejsce w dole tabeli, nie chce oddać pozycji lidera Premier League. W sobotę Lisy ograły Manchester City 3:1 i na 13 kolejek przed końcem sezonu mają nad nimi już sześć punktów przewagi. Jeden mniej tracą do nich Tottenham i Arsenal.

Sukcesy Leicester zaprzeczają prawom, jakimi rządzi się współczesny futbol.

Szeroka kadra? Claudio Ranieri w piątym ligowym meczu z rzędu wystawił tę samą jedenastkę. Wielkie pieniądze i nazwiska? Bohaterem spotkania z City był Riyad Mahrez (gol i asysta) kupiony za 400 tys. funtów. Tyle The Citizens będą w przyszłym sezonie płacić Pepowi Guardioli za... dziewięć dni pracy.

Leicester ma w składzie najmniej zagranicznych piłkarzy w całej lidze (14), dysponuje też najmniej liczną kadrą (23 piłkarzy). Wartość całej drużyny według branżowego serwisu Transfermarkt wynosi 95,5 mln euro - mniej kosztują tylko zawodnicy Watfordu, Norwich City i Bournemouth. Dla porównania, tylko w tym sezonie City zrobiło transfery za ponad 203 mln euro. Ubodzy krewni byli jednak w stanie upokorzyć gospodarzy na Etihad Stadium. Plan Ranieriego, który zdecydował się na zaatakowanie wolno rozkręcających się piłkarzy City na początku pierwszej i drugiej połowy, opłacił się. Leicester strzelił gole w trzeciej i 48. minucie. Po 60. było 0:3. Nic dziwnego, że podobno pierwszym wyborem City nie był Guardiola, ale Ranieri.

„Chyba będę płakał. Trzy, k...a, zero! Sześć punktów przewagi! To się nie dzieje!” - zachwycał się na Twitterze legendarny napastnik reprezentacji Anglii i kibic Lisów Gary Lineker. A 55-latek po zatrudnieniu Ranieriego był sceptyczny, nazwał jego wybór przeciętnym.

64-letni Włoch po prowadzeniu 16 klubów w siedmiu krajach w końcu znalazł jednak swoje miejsce na świecie i nie ma zamiaru ruszać się z Leicester. - Nie myślę o mistrzostwie, ale o następnym meczu. Arsenal, za tydzień. Bardzo trudny przeciwnik. Ale oczywiście cieszymy się z wyników, gra sprawia nam radość, chcemy, żeby sen naszych kibiców trwał jak najdłużej - przekonuje Ranieri. Wiarę w jego zespół pokazują jednak bukmacherzy. Po zwycięstwie z City u wielu z nich Leicester jest faworytem do tytułu. - Nigdy nie wierzcie bukmacherom. Według ich przewidywaniom miałem być pierwszym trenerem, który w tym sezonie straci pracę. Ale w tym przypadku mam nadzieję, że będą mieli rację - uśmiecha się trener.

Z tytułu najbardziej zadowolony będzie kibic Leicester Keval Nakeshree. Przed sezonem postawił po pięć funtów na to, że Lisy będą prowadziły w tabeli w Boże Narodzenie i zdobędą mistrzostwo. Za pierwszy zakład skasował już pięć tysięcy funtów, drugi jest wart 33 tys.

Wyniki Leicester inspirują też innych piłkarzy. - Ich wyniki są niewiarygodne, a teraz pokonali City. Patrzę na tę drużynę i myślę sobie: Skoro oni mogą, to dlaczego nie my? - wyznał po meczu z Liverpoolem strzelec gola dającego remis Sunderlandowi Jermain Defoe.

Niektórzy wciąż upatrują faworytów gdzie indziej. - Tottenham ma wszystko, czego potrzebuje zespół myślący o tytule. Zespół się rozwinął, każdy wie, co ma robić na boisku.

Powstrzymanie ich jest niezwykle trudne. Kiedy tracą piłkę, rzucają się na rywali jak zwierzęta, by ją odzyskać. To najlepszy zespół, z jakim graliśmy w tym sezonie. To znaczy oni grali, my walczyliśmy o przetrwanie - komplementował Tottenham trener Watfordu Quique Flores.

- Wierzę w moich piłkarzy. A wiara jest w futbolu najważniejsza. Kiedy ją masz, wszystko może się zdarzyć. W oczach zawodników widzę energię i głód zwycięstw. Ale o tytule w szatni nie rozmawiamy - deklaruje Mauricio Pochettino. Jego zespół może się pochwalić najlepszą formą w Premier League, wygrali siedem z dziewięciu ostatnich meczów.

Finisz sezonu zapowiada się pasjonująco, oprócz czekającego na mistrzostwo już od 55 lat Tottenhamu na pewno nie odpuszczą też Arsenal (ostatni tytuł w 2004 r.) i City, nad którym wisi widmo nowego trenera. Z jak najlepszej strony będzie chciało mu się pokazać kilku zawodników, którym kończą się kontrakty, m.in. Pablo Zabaleta, Gael Clichy, Bacary Sagna i Yaya Toure.

Na razie wszystkie atuty są w rękach Leicester, które odpadło z wszystkich rozgrywek pucharowych i może skupić się tylko na lidze. A ich główni rywale grają jeszcze w Europie (Arsenal i City w Lidze Mistrzów, Tottenham w Lidze Europy). Na wiele pytań odpowie już następna kolejka, w której Kanonierzy podejmą Leicester, a The Citizens - Tottenham.

Współpraca: Jonathan Northcroft, „The Times”

Polska The Times