Leicester 2, Chelsea 1 - sensacji nie było, lider pokonał szesnastą drużynę Premier League [RELACJA, ZDJĘCIA]
Sensacji nie było, lider Premier League pokonał szesnastą drużynę. Chelsea stać było tylko na chwilę, w której pogroziła przeciwnikom, ale to Leicester przez większość meczu miało wszystko pod kontrolą.
Chelsea dostała piłkę, miała ją przez 65% czasu gry, ale niewiele potrafiła z nią zrobić. Dość powiedzieć, że mimo tak miażdżącej przewagi w posiadaniu oddała zaledwie trzy strzały celne, a przeciwnicy mieli ich pięć. „Lisy” świadomie przybrały taką taktykę i wiedziały co robią, bo w drużynie dowodzonej przez Mourinho wciąż brak błysku, polotu czy chociażby pomysłu na wygrywanie.
A na Leicester patrzyło się z przyjemnością. Może nie atakowali zbyt często, ale jak już atakowali to zachwycająco. Również bramki były przepięknej urody. Najpierw świetnie wynalazł przestrzeń w polu karnym Vardy, a podanie Mahreza pozostało mu tylko skierować do bramki. Później strzelił ten, który wcześniej asystował. Stając naprzeciwko Azpilicuety potrafił kilkoma zwodami kompletnie wywieść go w pole i wpakować piłkę w okienko
Kiedy Leicester prowadziło już 2:0 całkowicie oddało inicjatywę i skupiło się całkowicie na defensywie. Tylko przez 10 minut wydawało się, że może się to zemścić, bo Chelsea wypracowała sobie pierwsze dogodne sytuacje. Najpierw doskonałą okazję zmarnował Diego Costa, chwilę później - po dośrodkowaniu z rzutu rożnego - źle dołożył nogę Ivanović. Wreszcie po dograniu Pedro, Loic Remy skierował piłkę do siatki
To było jednak właściwie ostatnie słowo Chelsea w tym meczu. Claudio Ranieri natychmiast zareagował zmianami, a „The Blues” znów wrócili do swojej jałowej gry. Nawet pięć doliczonych minut, które spotkało się z mocnym niezadowoleniem trybun, nie dało żadnego efektu i po końcowym gwizdku kibice Leicester mogli świętować kolejne zwycięstwo.
Leicester znów jest na czele tabeli i może poważnie myśleć o zajęciu miejsca w czołowej czwórce, ale może ambicją piłkarzy powinno być zdobycie mistrzostwa? Chelsea natomiast znajduje się już tylko punkt nad strefą spadkową, a kolejne mecze drużyny wcale nie pozwalają sądzić, że coś w jej grze się w najbliższym czasie zmieni. Jak długo będzie jeszcze trwał kredyt zaufania Romana Abramowicza?