menu

Legii znowu zabrakło skuteczności. Piast wywiózł jedno "oczko" z Łazienkowskiej

7 sierpnia 2016, 19:51 | Joanna Bieńko

W drugim niedzielnym meczu Ekstraklasy, Legia Warszawa zremisowała bezbramkowo z Piastem Gliwice. Podopieczni Besnika Hasiego wyraźnie zdominowali zespół wicemistrza Polski, ale nie byli w stanie postawić kropki nad "i".

Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
fot. Bartek Syta / Polska Press
1 / 14

W pierwszej odsłonie to drużyna mistrza Polski sprawiała lepsze wrażenie. Warszawianie byli bardziej aktywni i konstruowali akcje realnie zagrażające bramce Jakuba Szmatuły, chociaż to goście z Gliwic byli bliżsi otworzenia wyniku meczu, kiedy to Bartosz Szeliga w sytuacji sam na sam z Malarzem posłał futbolówkę ponad poprzeczką bramki stołecznego golkipera. Potem zdecydowanie więcej działo się pod bramką gliwiczan, również za sprawą obrońców Piasta. Po dośrodkowaniu Thibaulta Moulina bliski trafienia samobójczego był Hebert, który potem zrehabilitował się wybijając głową groźny strzał Michała Kucharczyka.

Legioniści konsekwentnie próbowali zdobyć bramkę, ale równie konsekwentnie nie wykorzystywali swoich szans. Sytuację sam na sam ze Szmatułą zmarnował Michaił Aleksandrow, dając się dogonić obrońcom Piasta, którzy udaremnili zamiary Bułgara. Gorąco pod bramką Szmatuły zrobiło się również niedługo po akcji zawodnika z Bałkanów, kiedy Prijović uderzył w golkipera Piasta, od którego odbita piłka powędrowała pod nogi Nikolicia. Strzał Węgra został zablokowany na linii przez gliwickiego obrońcę.

Pierwsza połowa spotkania mogła zakończyć się mocnym akcentem, bowiem Michał Kucharczyk uderzył mocno z 25. metra, zmuszając Jakuba Szmatułę do efektownej i, co najważniejsze, skutecznej parady. Legia mogła jeszcze próbować szczęścia po rzucie rożnym, ale po nieudanym dośrodkowaniu Paweł Gil odgwizdał zakończenie pierwszej części meczu.

Drugie 45 minut rozpoczął Piast od świetnej sytuacji bramkowej. Bartosz Szeliga dośrodkował z lewego skrzydła do Marcina Pietrowskiego, który będąc niepilnowany i w dogodnej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Arkadiusza Malarza.

Gospodarze jednak szybko powrócili do sprawowania kontroli nad przebiegiem meczu i budowania kolejnych sytuacji bramkowych. Bramce gliwiczan zagroził najpierw Michał Kopczyński, którego silny strzał z odległości 25 metrów minął o centymetry słupek. Kolejną szansę na zdobycie gola dla stołecznej drużyny miał Nemanja Nikolić, który po pięknym dośrodkowaniu Steevena Langila uderzył wprost w Szmatułę.

Gracz z Martyniki pokazał się również niedługo potem, kiedy ze skrzydła wrzucił futbolówkę wprost na głowę Aleksandara Prijovicia, który nieznacznie się pomylił oddając strzał. Warszawianie do końca meczu próbowali przypieczętować swoją dominację w tym spotkaniu, jednak swoją kolejną na to szansę zmarnował. W doliczonym czasie gry po strzale Langila interweniował jeszcze Szmatuła. Mecz zakończył się podziałem punktów.

Wydaje się, że warszawska Legia była dziś lepszym zespołem niż Piast Gliwice. Mistrz Polski zdecydowanie dominował na murawie, miał więcej szans na zdobycie gola w szlagierze kolejki. Drużyna z Gliwic, która była objawieniem zeszłego sezonu, zupełnie nie przypominała siebie sprzed wakacji i miała naprawdę dużo szczęścia, że udało jej się wywieźć z Łazienkowskiej jeden punkt.


Polecamy