menu

Legia zwyciężyła w Lubinie i zbliżyła się do lidera na jedno "oczko" [ZDJĘCIA, RELACJA]

21 lutego 2016, 17:21 | Kaja Krasnodębska

Piłkarze Legii Warszawa wygrali na wyjeździe z Zagłębiem Lubin (2:1) i dzięki temu zbliżyli się do liderującego Piasta Gliwice na jeden punkt. Po przerwie gospodarze szybko złapali kontakt, ale to wszystko, na co było ich dzisiaj stać.

Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
1 / 16

Nie wytrzymała ciśnienia. Podczas meczu Zagłębia z Legią pękła piłka! [WIDEO]

Punktualnie o godz. 15:30 piłkarze Legii rozpoczęli grę, lecz pierwsi na połowie rywali znaleźli się gospodarze. Łukasz Janoszka łatwo dał się jednak złapać na pozycji spalonej. Kolejne minuty należały już do legionistów. Premierowa akcja Aleksandara Prijovicia nie przyniosła jeszcze bramki. Gol padł po tej drugiej. Szwajcar wykorzystał fatalne ustawienie defensorów Zagłębia, wygrał starcie z Damianem Zbozieniem i najspokojniej jak się tylko dało umieścił piłkę w siatce.

Nie minęły więc jeszcze trzy minuty, a Wojskowi już prowadzili. To tylko pobudziło ich do dalszych ataków, a w konsekwencji kolejnych strzałów. Dobrze weszli w mecz i wykorzystali element zaskoczenia. Wraz z upływem czasu coraz lepiej prezentowało się także Zagłębie. Po około kwadransie gry podopieczni Piotra Stokowca stanęli przed kilkoma naprawdę groźniejszymi sytuacjami. Jedna z nich przyniosła spore kontrowersje, gdyż po dośrodkowaniu Djorde Cotry w polu karnym piłka odbiła się od ręki Igora Lewczuka. Gwizdek arbitra uparcie jednak milczał.

Decyzja sędziego nie spodobała się bynajmniej lubinianom. Ci jednak nie zamierzali się awanturować. Zamiast tego kontynuowali swoje ataki na bramkę Arkadiusza Malarza. Szczęścia szukali zarówno z bliska jak i daleko, lecz ich strzały okazywały się niecelne lub po prostu zbyt lekkie aby zaskoczyć tak doświadczonego golkipera. Nie próżnowała także Legia, która ponownie rozkręciła się pod koniec pierwszej części gry. Najpierw nieźle w polu karnym zachował się Nemanja Nikolić, który uciekł obrońcom i podaniu Artura Jędrzejczyka uderzył głową, a chwilę później superstrzelec Wojskowych w tempo skierował futbolówkę do nadbiegającego Michała Kucharczyka. Ten posłał ją w kierunku stojącego w bramce Zagłębia Martina Polacka, lecz na tyle niefortunnie odbiła się od jego nogi, że spoczęła w siatce.

Mimo całkiem dobrej postawy lubinianie przegrywali więc 0:2. Taki rezultat wyraźnie im się nie podobał, więc robili wszystko aby zmienić go jeszcze przed przerwą. Próby Krzysztofa Piątka, centry Filipa Starzyńskiego czy rajdy Dorde Cotry nie przyniosły jednak upragnionego celu i gdy piłkarze obu drużyn schodzili do szatni, tablica wyników uparcie wskazywała dwubramkowe prowadzenie podopiecznych Stanisława Czeczesowa.

W przerwie w szatni gospodarzy musiało zdarzyć się coś magicznego, gdyż na drugą połowę podopieczni Zagłębia wybiegli pełni chęci na odwrócenie losów spotkania. I od razu wzięli się do roboty. Szybko przebili się na połowę legionistów i praktycznie nie wyszli z niej dopóki nie zdobyli bramki. Ta sztuka udała się w 50. minucie Krzysztofowi Piątkowi, który wykorzystał fantastyczne podanie Filipa Starzyńskiego wyminął Michała Pazdana i umieścił piłkę w siatce. Nie ostudziło to ich zapału i wciąż parli do przodu. Nie minęło wiele czasu, a przed fantastyczną szansą stanął Łukasz Janoszka, który wygrał starcie z Igorem Lewczukiem, by znaleźć się w sytuacji sam na sam z Arkadiuszem Malarzem. Tym razem górą z tego starcia wyszedł golkiper Legii.

Po tym gra nieco się wyrównała, a futbolówka coraz więcej czasu zaczęła spędzać w środku boiska. To nie pasowało ani Stanisławowi Czerczesowowi ani Piotrowi Stokowcowi, toteż obaj zdecydowali się na roszady. Na murawie pojawili się Ondrej Duda oraz Luis Carlos – dwaj ofensywnie zawodnicy, którzy mieli zwiększyć ofensywne szyki obu zespołów. I rzeczywiście, szczególnie ten drugi od razu ruszył do walki. Już chwile po pojawieniu się na murawie, sprawdził refleks Arkadiusza Malarza.

Luis Carlos nie był bynajmniej jedynym z podopiecznych Piotra Stokowca, który marzył co najmniej o wyrównaniu. Cały zespół konsekwentnie przedostawał się na połowe Legii i w szeregach defensorów, czynił pewne spustoszenie. Ogromną pracę wykonywał Arkadiusz Woźniak, którego od sukcesu dzieliły tylko dobre interwencje Arkadiusza Malarza. Efektowne szanse tworzyli sobie także legioniści. Z dobrej strony pokazywał się szczególnie Ondrej Duda, który wyraźnie chciał pokazać, że jego ambicje wykraczają daleko poza ławkę w aktualnie drugiej w tabeli drużynie Ekstraklasy. Dobrze rozumiał się Kasprem Hamalainenem i razem z nim fajnie wymieniał podania w okolicach pola karnego Martina Polacka.

Ostatnie dziesięć minut to głównie ataki Wojskowych. Praktycznie nie wychodzili z połowy Zagłębia i spokojnie rozgrywali sobie na niej piłkę. Zadowoleni z wyniku nie naciskali już jednak zbytnio na samą bramkę. Poza celnym strzałem Ondreja Dudy, golkiper Miedziowych nie musiał już interweniować.


Polecamy