menu

Legia zamierza wystawić rezerwy na Superpuchar? Zażenowanie w Bydgoszczy

7 lipca 2014, 21:52 | Jakub Seweryn

Powrót do kalendarza meczu o Superpuchar Polski miał być wielkim piłkarskim świętem. Wszystko wskazuje jednak, że po raz kolejny oczekiwania brutalnie zderzą się z rzeczywistością. Powód? Postawa drużyny aktualnego mistrza Polski, Legii Warszawa.

Przygotowujący się do walki w eliminacjach Ligi Mistrzów Wojskowi nie zamierzają bowiem wystawiać w starciu z Zawiszą Bydgoszcz swojej wyjściowej jedenastki, która z kolei ma dzień wcześniej rozegrać sparing z izraelskim Hapoelem Beer-Szewa.

- Słyszałem opinie, że z Zawiszą mamy zagrać rezerwowym składem. To nieprawda. Przecież nasze rezerwy grają w III lidze. O Superpuchar zagrają piłkarze pierwszej drużyny. Dla tych młodych będzie to świetna okazja na oswojenie się z meczami o stawkę. Nikt nie powinien mówić, że pierwsza jedenastka Legii jest słabsza niż druga. Przypominam końcówkę ostatniego sezonu, kiedy zupełnie inne jedenastki pokonały najpierw Pogoń, a potem Lecha - dyplomatycznie odpierał zarzuty szkoleniowiec Legii, Henning Berg, choć nikt nie ma wątpliwości, że to tylko gra słowna polegająca na zastąpienia jednego określenia drugim, znacznie łagodniejszym i lepiej brzmiącym.

Z takiego traktowania bardzo niezadowolony jest prezes bydgoskiego Zawiszy, Radosław Osuch, który w dodatku ma ogromne zastrzeżenia do organizacji spotkania. Trudno mu się dziwić, gdyż bydgoszczanie, zdobywcy Pucharu Polski, traktują środowy mecz bardzo poważnie, zmieniając między innymi swój plan przygotowań. O ile niebiesko-czarni, przez eksperymentalne zestawienie rywala, mieliby więcej szans na dołożenie kolejnego trofeum do swojej kolekcji, to też nie da się ukryć, że wizerunkowo mają oni wiele do stracenia. Ewentualne zwycięstwo nad drugą jedenastką Legii przez wielu byłoby deprecjonowane, podczas gdy porażka byłaby dla bydgoskiego zespołu małą kompromitacją.

Przez moment wydawało się, że Zawisza zdecyduje się nawet zbojkotować środowy pojedynek. Prezes Osuch jednak zaprzeczył tym pogłoskom. - To nie chodzi o żadne groźby. Po prostu, jako zdobywca Pucharu Polski, chcemy być poważnie traktowani - deklarował.

Nie ma co ukrywać, że walka o awans do Champions League powinna być dla warszawskiej Legii priorytetem, ale czy rzeczywiście takie zamieszanie jest potrzebne? Oczywiście, niewykluczone jest, że nawet rezerwowi mistrza Polski będą w stanie zwyciężyć w środowy wieczór, ale cała otoczka tego meczu sprawia, że atmosfera będzie daleka od oczekiwanego futbolowego święta. Warto sobie zadać pytanie - czy sparing z wicemistrzem Izraela, który w niedawnym sparingu z trudem ograł eksperymentalną jedenastkę bydgoskiego Zawiszy 1:0, jest rzeczywiście tego wszystkiego wart?

Agencja TVN/x-news


Polecamy