menu

Legia z Pucharem Polski! Trzy ciosy znokautowały Ruch

24 kwietnia 2012, 19:54 | Zbyszek Anioł

Legia Warszawa najlepsza w Pucharze Polski w sezonie 2011/2012! W finałowym meczu w Kielcach wygrała z Ruchem Chorzów 3:0. Niestety raz jeszcze negatywnie przypomnieli o sobie „kibice”, przez których spotkanie w drugiej połowie zostało przerwane.

Śledź relację NA ŻYWO z wręczania Pucharu Polski!

Z Danielem Ljuboją w pierwszym składzie rozpoczęła finałowe spotkanie Legia Warszawa, mimo, że jeszcze dzień przed meczem występ Serba był mocno zagrożony. W zespole Ruchu Chorzów natomiast za Żelijko Djokicia na prawej obronie zagrał Łukasz Burliga, a w ataku pauzującego za kartki Arkadiusza Piecha zastąpił, zgodnie z oczekiwaniami Andrzej Niedzielan.

Od pierwszej minuty obie drużyny były mocno wspierane przez swoich kibiców. Głośny doping trwał w najlepsze do samego końca. Nie zabrakło także środków pirotechnicznych, których podobno nie wolno wnosić na stadion. Niestety race rzucone przez fanów Legii znalazły się też na boisku.

A samo spotkanie odważniej rozpoczęli piłkarze z Warszawy i już w 8. minucie zadali pierwszy cios. Piłka szczęśliwe trafiła pod nogi Daniela Ljuboi, który wpakował ją do pustej bramki. Chorzowianie długo nie mogli się obudzić, grali jakby przestraszeni, dali się zdominować Legii i zepchnąć do obrony. Nie potrafili wykorzystać nawet złego wybicia Dusana Kuciaka od bramki.

Warszawianie parli do przodu, a futbolówka często przecinała pole karne Ruchu. Byli groźni zarówno atakując środkiem jak i skrzydłami, gdzie do ataku podłączali się boczni obrońcy – Jakub Wawrzyniak i Artur Jędrzejczyk. Legia mogła już pięć minut po pierwszym golu zdobyć kolejnego. Miroslav Radović po świetnym podaniu Janusza Gola, minął Peskovicia, który źle wyszedł z bramki, ale Serb z ostrego kąta nie był w stanie wpisać się na listę strzelców.

Słowacki bramkarz zrehabilitował się po pół godzinie gry, kiedy zatrzymał w sytuacji sam na sam Michała Żyro. Jednak już po chwili znowu popełnił błąd, wypuszczając piłkę po strzale z dystansu Michała Kucharczyka. Miał jednak szczęście, bo Ljuboja co prawda celnie dobił, ale był na spalonym.

Jednak w 41. minucie bramkarza Ruchu już nic nie uratowało. Kolejna szybka, świetnie rozegrana akcja Legii zakończyła się golem Mirsolava Radovicia, który dołożył idealnie nogę po centrze z prawego skrzydła Michała Żyro. Obaj prezentowali się wyśmienicie w całym meczu.

Chorzowianie w tym czasie byli bezproduktywni w ofensywie. Andrzej Niedzielan i Maciej Janowski miotali się bez celu między obrońcami Legii, którzy powstrzymywali ich z łatwością. Widoczny był brak dynamicznego Piecha. Pomocnicy Ruchu także nie potrafili ani razu chociaż jednym podaniem złamać warszawskiej obrony. Jakby tego było mało, już w 32. minucie kontuzji doznał Marcin Malinowski i musiał opuścić boisko.

Od początku drugiej połowy Waldemar Fornalik zaryzykował i za Marka Szyndrowskiego wprowadził Wojciecha Grzyba, który grał na prawej obronie. A lewą flankę został przesunięty słabo grający Łukasz Burliga.

Piłkarze Ruchu do przerwy nie przypominali drużyny z tego sezonu, ale początek drugiej części meczu mieli obiecujący. Od razu ruszyli do przodu, chcąc jak najszybciej strzelić kontaktowego gola. W pierwszych dziesięciu minutach byli w stanie oddać jednak tylko jeden celny strzał, dodatkowo anemiczny w wykonaniu Niedzielana. Chwilę później popularny „Wtorek” był już poza boiskiem.

A zanim je opuścił, Ruch Chorzów przegrywał już 0:3. Defensywie „Niebieskich” znowu uciekł Michał Żyro i tym razem wykorzystał sytuację sam na sam, nie dając Peskoviciovi szans. Jeżeli ktoś w przerwie myślał, że drużyna ze Śląska jeszcze dogoni Legię, to po tej bramce nie miał już złudzeń. Wątpliwości ani przez moment nie mieli za to fani ze stolicy, którzy śpiewali: - Puchar jest nasz!

Po trzeciej straconej bramce Ruch szybko stracił impet, co wykorzystała Legia i dalej atakowała. Momentami podopieczni Macieja Skorży pozwalali sobie na wyszukane i finezyjne zagrania. A chorzowianie bezradnie starali im się przeszkadzać. W Kielcach nie wychodziło im nic. To był jeden z najgorszych meczów Ruchu w tym sezonie. Jeżeli nie najgorszy.

W 68. minucie spotkania sędzia Hubert Siejewicz przerwał mecz, bo kibice Legii odpalili nie tylko race, ale i fajerwerki, które odbijały się od dachu kieleckiego stadionu. Do fanów z Warszawy próbowali przemawiać najpierw Michał Żewłakow, a potem także Radović i Ljuboja. Dopiero po pięciu minutach gra została wznowiona.

Po tym zdarzeniu mecz się wyrównał. Legia już nie grała tak ofensywnie jak wcześniej, mając więcej niż bezpieczny wynik. Ruch natomiast dalej nie potrafił przełamać indolencji w ataku. Mimo że chorzowianie mieli więcej miejsca na boisku, to i tak było za mało, by pokonać Dusana Kuciaka.

Legia zasłużenie zdobyła Puchar Polski. W najważniejszym meczu pokazała kawałek dobrego futbolu i jeśli tak będzie grać również do końca sezonu w lidze, to zdobędzie dublet. A Ruch jeszcze musi poczekać na swoją wielka chwilę. W Kielcach widać było, że chorzowianie nie są jeszcze na to gotowi.

Legia Warszawa - Ruch Chorzów 3:0 - czytaj zapis naszej relacji na żywo!

Gole: Danijel Ljuboja 8', Miroslav Radović 41', Michał Żyro 56'


Polecamy