Legia - Wisła LIVE! Mecz, który nadal wywołuje dodatkowe emocje
Legia Warszawa podejmie na własnym obiekcie Wisłę Kraków w ramach 35. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Gospodarze cały czas walczą o mistrzostwo Polski, z kolei goście liczą na awans do europejskich pucharów.
fot. Polskapresse
Jedni najpierw wlekli się w kierunku mistrzowskiego tytułu, żeby w końcu stracić prowadzenie i zacząć gonić, punktując nieźle, ale grając w sposób, któremu daleko do mistrzowskiego stylu. Drudzy punktują i grają w kratkę, a co ważniejsze, mają ogromne problemy z utrzymaniem koncentracji i tracenie goli w końcówkach spotkań staje się powoli ich specjalnością. Kiedyś czekalibyśmy na ten mecz z wypiekami na twarzy, a dzisiaj to pojedynek, które nie jest w stanie już tak elektryzować. Mecz Legii Warszawa z Wisłą Kraków może stracił na znaczeniu, może nie jest to już hit, który będzie puszczany w najlepszym czasie antenowym, ale to z pewnością nadal jest starcie-klasyk, które może wywołać mnóstwo emocji. Mecz, w którym na boisku może się wydarzyć wszystko.
A w ostatnich spotkaniach rozgrywanych między tymi drużynami w Warszawie działo się naprawdę dużo – kibice mogli być usatysfakcjonowani i na pewno nie mieli prawa narzekać na brak zwrotów akcji. W poprzednim sezonie w rundzie rewanżowej drużyny zremisowały ze sobą 2:2, choć do przerwy Legia prowadziła 2:0 i grała z przewagą jednego zawodnika. Jedynym minusem tamtego meczu były puste trybuny. Zespoły zmierzyły się ze sobą ponownie w play-offach i wtedy Wisła, która grała z eksperymentalnie zestawionym środkiem obrony (Michałowie Czekaj i Nalepa), zebrała sromotne lanie, ulegając aż 0:5. W trwających rozgrywkach przy Łazienkowskiej 3 znów padł remis 2:2, ale tym razem to krakowianie byli bliżsi zdobycia kompletu punktów. Zwycięstwo stracili w końcówce i żeby było zabawniej, stało się to po bramce samobójczej. „Biała Gwiazda” po raz ostatni na obiekcie Legii wygrała w 2010 roku. Wtedy zmierzała dość pewnie po trzecie z rzędu mistrzostwo Polski. „Wojskowych” ograła gładko po hat-tricku Pawła Brożka, ale po mistrzostwo nie sięgnęła, bo w następnej kolejce w dosyć kuriozalnych okolicznościach dała się wyprzedzić Lechowi.
Teraz Wisła nie walczy już o mistrzostwo. W Krakowie kolejny rok walczą z ostatecznym wyjściem z kryzysu finansowego, ale kiedy wydaje się, że odpowiednia brama jest tuż, tuż, ta zaraz się oddala i ponownie zaczynają się dyskusje o problemach. Na ten moment Wisła zrealizowała jeden cel. A dokładniej mówiąc, jeden mały cel. Takim był awans do grupy mistrzowskiej. Teraz, wierząc w noworoczne zapowiedzi prezesa klubu Roberta Gaszyńskiego, kolejnym zadaniem powinno być zajęcie miejsca gwarantującego grę w europejskich pucharach. Jednak zdaniem niektórych zrealizowanie tego celu przy obecnej kadrze wcale nie będzie Wiśle na rękę.
– Trzeba sobie powiedzieć wprost, że ta liga jest w tym momencie tak słaba, że Wisła ze swoimi licznymi problemami, spokojnie te puchary może wywalczyć. Może kogoś zaskoczę, ale zastanawiam się, czy z ekonomicznego punktu widzenia te puchary w ogóle są Wiśle teraz potrzebne. Nie ma się co czarować – z tym składem byłoby praktycznie niewykonalne awansować do fazy grupowej Ligi Europy. Pozostałyby ze dwa wyjazdy do Kazachstanu czy Azerbejdżanu. Trzeba by zapłacić za czartery, klub, w którym pięć razy obraca się każdą złotówkę, jeszcze dopłaciłby do takich eskapad, a awansu do grupy pewnie i tak by nie było. Może lepiej niech Kaziu Moskal ma czas na spokojnie przygotowanie drużyny do nowego sezonu – zastanawiał się w rozmowie z Dziennikiem Polskim były zawodnik Wisły, Andrzej Iwan.
Prawda jest taka, że Wisła może awansować do europejskich pucharów, ale i tak musi dobrze punktować w najbliższych spotkaniach. Również dzisiaj przeciwko Legii. A to łatwe nie będzie, zwłaszcza po ostatnim meczu z Jagiellonią, który wiślacy przegrali 1:2, tracąc bramki w ostatnich minutach.
– W niedzielę gramy z Legią, która tylko i wyłącznie myśli o tytule mistrzowskim i jeśli tego nie osiągnie, będzie to dla nich porażka. Niech nikt nie myśli, że zamierzamy ułatwić Legii wykonanie zadania, wiele razy ktoś inny im pomógł i to wystarczy – argumentował swoje stanowisko Moskal, który zapewne dokona pewnych roszad względem ostatniego meczu ligowego. Po absencji kartkowej wraca Dariusz Dudka, pod uwagę brany jest także kontuzjowany ostatnio Donald Guerrier, natomiast z gry z powodu urazu wypadł Michał Miśkiewicz.
Wydaje się, że pod względem nieobecności gorszą sytuację ma Legia. Z powodu zgromadzenia czterech żółtych kartek nie zagrają Michał Masłowski i, co ważniejsze, Orlando Sa, który w ostatnim czasie zdobył zaufanie Henninga Berga i decydował o wynikach spotkań. Oprócz tego urazy męczyły ostatnio Guilherme, Jakuba Koseckiego oraz Ivicę Vrdoljaka, więc i z nich Norweg nie będzie mógł najprawdopodobniej skorzystać. Berg oraz kibice Legii wierzą natomiast w Ondreja Dudę, który wiosną cały czas szuka formy, a wiele wskazuje na to, że to jego ostatnie tygodnie przy Łazienkowskiej. Słowaka w swoim składzie widzi podobno Inter Mediolan.
– Złapał na początku roku ciężką kontuzję, a kiedy wrócił do gry, wiele zmieniło się w naszym zespole, bo odszedł Radović. Duda nie grał w piłkę przez dwa-trzy miesiące i trudno było mu wrócić do optymalnej formy, zwłaszcza że ma dopiero dwadzieścia lat, a wahania formy w takim wieku to normalna rzecz. W meczu z Pogonią to jednak właśnie akcja Ondreja zadecydowała o golu Orlando i naszym zwycięstwie – przypomniał trener Legii, zaznaczając, że Słowak wystąpi w spotkaniu z Wisłą.
Mimo problemów kadrowych Legię zadowoli dzisiaj tylko wygrana. Dla niej to jedyny sposób, żeby utrzymać bliski kontakt z Lechem. A może nawet wyprzedzić poznańską drużynę, jeżeli ta zanotowałaby wpadkę w meczu z Pogonią Szczecin.
– Jesteśmy w dobrej formie: fizycznie, piłkarsko i mentalnie, i zwyciężamy. Ostatnio tylko w meczu ze Śląskiem nie byliśmy wyraźnie lepsi od rywali, ale miało to związek z tym, że graliśmy w dziesiątkę po czerwonej kartce Tomasza Brzyskiego. Zostały nam trzy mecze, chcemy je wygrać i zdobyć mistrzostwo. To będzie bardzo ciekawy ostatni tydzień sezonu w ekstraklasie. Reforma sprawia, że rozgrywki są bardziej emocjonujące – przekonuje Berg, który nie chce na razie dyskutować o zawodnikach, którzy mieliby wzmocnić Legię w kolejnym sezonie (głośno mówi się o Nemanji Nikoliciu).
– Wolałbym rozmawiać o graczach, którymi dysponujemy na ten moment. W tej chwili skupiamy się tylko na nich i na niedzielnym meczu z Wisłą – dodał Norweg.