UEFA bezlitosna! Legia poza Ligą Mistrzów!
Legia Warszawa nie powalczy w IV rundzie eliminacji do piłkarskiej Ligi Mistrzów! UEFA okazała się bezlitosna i zweryfikowała wynik środowego rewanżu w Edynburgu na 3:0 dla Celtiku za występ nieuprawnionego do gry Bartosza Bereszyńskiego. Mistrz Polski wystąpi w IV rundzie eliminacji do Ligi Europy, natomiast o grę w ‘piłkarskim raju’ zagrają popularni The Bhoys.
fot. sylwester wojtas
Genezą całego zamieszania jest jeszcze mecz w minionej edycji Ligi Europy pomiędzy Apollonem Limassol a Legią Warszawa, w którym obrońca Legii Bartosz Bereszyński obejrzał czerwoną kartkę. Decyzją Komisji Dyscyplinarnej były gracz poznańskiego Lecha miał pauzować przez trzy mecze i rzeczywiście tak było, gdyż popularny ‘Bereś’ nie wystąpił w spotkaniach 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów z St. Patrick's Athletic, a następnie także i w pierwszym spotkaniu na Pepsi Arenie z Celtikiem Glasgow.
Teoretycznie więc Bereszyński mógł zagrać w meczu rewanżowym, w którym wszedł na boisko w 87. minucie, gdy Legia prowadziła w dwumeczu już 6:1 i sprawa awansu była już więcej niż jasna. Problem polegał jednak na tym, że sprawę i panujące w europejskich pucharach przepisy zupełnie pokpili działacze Wojskowych, którzy nie wpisali Bereszyńskiego na listę zawodników zgłoszonych do 2. rundy eliminacyjnej, w związku z czym mecze z St. Patrick’s nie naliczały się na poczet kary legionisty.
Przepisy UEFA mówią jasno (rozdział 11, art. 18., pkt. 1): „Żeby być uprawnionym do gry w rozgrywkach UEFA, piłkarze muszą być zarejestrowani w UEFA przed upływem odpowiedniego terminu. (…) Tylko piłkarze uprawnieni mogą odbywać kary, np. za kartki.” W związku z tym, nie ulega wątpliwości, że niezgłoszony do meczów z St. Patrick's Bartosz Bereszyński nie mógł wystąpić przeciwko Celtikowi. Nadzieja Legii była jednak budowana na tym, że Bereszyński w praktyce tę karę jako zawodnik Wojskowych odcierpiał, a ponadto wszedł na boisko w Edynburgu, gdy losy dwumeczu były już przesądzone.
Co ciekawe, podobna sytuacja miała miejsce przed czterema laty. Wówczas w rozgrywkach Ligi Mistrzów w drużynie VSC Debreczyn pojawił się nieuprawniony zawodnik - Peter Mate. Doszło do tego w doliczonym czasie gry meczu 4. rundy eliminacji Champions League, w którym mistrz Węgier rywalizował z Liteksem Łowecz. UEFA odrzuciła wtedy wniosek bułgarskiego klubu o walkower. Europejska Unia Piłkarska uznała, że Mate wszedł na boisko, gdy kwestia awansu do Ligi Mistrzów była już przesądzona. Debreczyn musiał natomiast zapłacić karę finansową w wysokości 15 tysięcy euro.
- Wynikło nieporozumienie, ale sprawa jest opanowana. Pojawiły się już komentarze, że grozi nam walkower, ale to jest absurd. UEFA poprosiła nas wyłącznie o wyjaśnienie - powiedziała wczoraj w rozmowie z PAP rzeczniczka prasowa Legii Izabela Kuś. Ta wypowiedź jednak nie miała wiele wspólnego z prawdą, bowiem w piątek europejska federacja okazała się bezlitosna i za ten błąd przyznała Celtikowi walkower 3:0 za spotkanie rewanżowe, dzięki czemu to znacznie słabsi na boisku Szkoci awansowali do kolejnej rundy.
Mistrz Polski poinformował w komunikacie, że złożył wniosek o wydanie uzasadnienia i po jego otrzymaniu wniesie odwołanie.
Agencja Reutersa cytuje natomiast Dominika Ebebenge, dyrektora ds. rozwoju Legii, który do Nyonu poleciał wraz z Leśnodorskim. Według niego klub może się odwołać do Trybunału Arbitrażowego przy Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim w Lozannie. - Decyzja jest niesprawiedliwa i całkowicie nieproporcjonalna do sytuacji. To był tylko błąd człowieka. Podobne przypadki w przeszłości nie były tak karane - stwierdził Ebebenge.
źródło: własne /