Boniek o walkowerze za mecz Legia - Jagiellonia: Nie było innej możliwości prawnej!
Walkower i trzy punkty przyznane Jagiellonii Białystok za przerwany mecz z Legią Warszawa wciąż budzą w środowisku piłkarskim spore kontrowersje. W niedzielnym programie Liga+ Extra wszelkie wątpliwości rozwiał prezes PZPN, Zbigniew Boniek, który przyznał, że nie było innej możliwości prawnej, jak przyznanie trzech punktów gościom z Białegostoku.
- Ekstraklasa ma swoją Komisję Ligi, która podejmuje decyzje, jednak ja powiem jedną rzecz. Moja opinia jest taka, jak wszystkich ludzi na całym świecie w piłce nożnej. Jeżeli mecz został przerwany z winy organizatora imprezy, klubu, który ten mecz organizuje, to nie ma innej możliwości, jak walkower. Niestety, to jest przykre, ale tak jest - mówił prezes PZPN w programie prowadzonym przez Tomasza Smokowskiego i Andrzeja Twarowskiego.
- Co by się stało, jakby mecz nie był przerwany, kibice Legii by nie poszli i nie powiedzieli tym stewardom w pewnym momencie: „Panowie, na bok, teraz my przejmujemy bezpieczeństwo na stadionie”, tylko by siedzieli? Pewnie Jagiellonia by dostała 100-200 tysięcy złotych kary, kibice przez rok czy półtora nie pojechaliby na wyjazd, a mecz by się odbył. Natomiast niestety, na całym świecie tak jest – kiedy mecz jest przerwany z winy organizatora imprezy, to czy się to komuś podoba, czy nie, takie zawsze były sankcje.
Zbigniew Boniek przypomniał też, że dziesięć lat temu analogiczna sytuacja miała miejsce w meczu obu zespołów w Pucharze Polski w Białymstoku i wyrok był dokładnie taki sam. - Identyczna sytuacja była w meczu Pucharu Polski kilka lat temu w Białymstoku. Wtedy było podobnie, mecz został przerwany i Jagiellonia została ukarana walkowerem. Nikt jakoś wtedy nie podnosił głosu, że coś było nie tak. Nie było i nie ma innej możliwości prawnej, jak walkower, a dokończenie meczu już w ogóle nie wchodziło w rachubę. - mówił były gwiazdor Juventusu Turyn oraz AS Roma, którego zdaniem tych zdarzeń można było uniknąć, gdyby odpowiednio zachował się dyrektor ds. bezpieczeństwa klubu z Łazienkowskiej.
- Jedni i drudzy się prowokowali, ale to klub był organizatorem imprezy. Mnie jest bardzo przykro, że tak się stało, natomiast szef bezpieczeństwa Legii mógł pół godziny przed meczem poprosić policję o interwencję, bo zachowanie kibiców Jagiellonii jest tak niebezpieczne, że może dojść do przerwania imprezy. Policja mogłaby wtedy zapobiec temu wszystkiemu.
Prezes PZPN zaznaczył, że najważniejsze w tej całej sytuacji jest egzekwowanie prawa. - Sytuacja jest analogiczna, jak z egzekwowaniem przepisu o wystawieniu młodzieżowca. Czasem zdarza się, że ktoś tam się pomyli w obliczeniach i za te pięć minut bez młodzieżowca później jest walkower. Jednak przepis jest przepis. Gorzej by było, gdyby tego nie respektowano i nie byłoby walkowera.