Legia - Trabzonspor LIVE! Legia prowadzi 2:0, wygranie grupy już bardzo blisko
Faza grupowa Ligi Europy wkracza w decydującą fazę. Mistrz Polski staje przed szansą wywalczenia bardzo korzystnego awansu z pierwszego miejsca grupy "L". Legioniści są w uprzywilejowanej pozycji, gdyż do osiągnięcia zamierzonego celu wystarczy im remis. Ekipę gości urządzać będą jedynie trzy punkty. Szkoda, że przy okazji tego ciekawego pojedynku stadion pozostanie prawie pusty.
Prawie, bo kara nałożona na Legię przez UEFA za zamieszki w Lokeren nie obejmuje dziennikarzy. To jedynak marne pocieszenie dla drużyny gospodarzy, która będzie musiała obejść się bez swojego "dwunastego" zawodnika. Piłkarze mistrzów Polski wielokrotnie podkreślali i zapewne podkreślać będą, że kibice dodają im sił w ważnych meczach. Niestety, ci sami kibice (a w zasadzie ich nierozgarnięta część) przysparza klubowi z Warszawy wielu problemów. Samo zamknięcie obiektu dla publiczności jest olbrzymią stratą finansową, a do tego dochodzą jeszcze, regularnie na Legie nakładane, kary pieniężne. Za rasistowskie zachowanie, race i zamieszki na Legię nałożono 105 tysięcy euro grzywny. Kasę jaką klub z Łazienkowskiej wydaje na wybryki swoich kibiców zliczano już nie raz, ale dołujące liczby nijak wpływają na zachowanie nieodpowiedzialnej części fanów Wojskowych.
Nawet bez kibiców Legia jest jednak w uprzywilejowanej pozycji przed czwartkowym meczem. Z 12 punktami i tylko dwiema straconymi bramkami przewodzi w grupie "L". Potknięcie w belgijskim Lokeren sprawiło, że Wojskowi muszą o pierwsze miejsce walczyć ze zdecydowanie groźniejszym Trabzonsporem. W zeszłym sezonie Turcy ograli mistrzów Polski dwukrotnie, wygrywając oba, grupowe mecze po 2:0. Wydaje się jednak, że fatalny dla Legii sezon 2013/2014 w Lidze Europy odszedł w zapomnienie. W obecnych rozgrywkach Wojskowi już raz pokonali Trabzonspor, choć nie udałoby się to bez sporej dawki szczęścia. W czwartek zwycięstwo nie będzie obowiązkiem Legii, co działa na korzyść gospodarzy. Drużyna Henninga Berga powoli wylizuje się także z kontuzji. Do gry wróciła największa gwiazda Wojskowych, czyli Miroslav Radović, a w świetnej dyspozycji znajduje się także niedoceniany przez norweskiego szkoleniowca Orlando Sa. Powoli do treningów wracają również Bartosz Bereszyński oraz Tomasz Brzyski. W spotkaniu z Trabzonsporem nie zagra Jakub Rzeźniczak, który musi pauzować za kartki. To chyba największa bolączka Berga, który będzie musiał wystawić, obok Inakiego Astiza, Igora Lewczuka, który do pewnych punktów drużyny na pewno nie należy. Reszta drużyny musi po prostu zadbać o to, żeby Lewczuk miał jak najmniej okazji do interwencji.
Trabzonspor do meczu z Legią przystąpi po dotkliwej porażce na wyjeździe z Besiktasem (0:3). Co ciekawe była to dopiero pierwsza porażka tego trenera od kiedy objął zespół. W tabeli są dopiero na miejscu siódmym, choć do czwartego, które premiuje do gry w europejskich pucharach brakuje im zaledwie trzech punktów. Takiej samej liczby oczek podopieczni Ersuna Yanala potrzebują w meczu z Legią. Defensywa Wojskowych musi przede wszystkim uważać na rosłego Oscara Cardozo, który, po niemrawym początku w nowym klubie, zaczął regularnie strzelać gole. Obecnie ma ich w lidze tureckiej osiem, co stawia go w najlepszej trójce napastników tych rozgrywek. Eksperci podkreślają, że Trabzonspor pod wodzą Yanala gra zdecydowanie bardziej ofensywnie. To jednak nie powinien być problem dla Legii, której zdecydowanie lepiej gra się przeciwko drużynom z inicjatywą niż klasycznym "autobusom", co pokazywała w tym sezonie wielokrotnie.