Legia rozbiła Górnika. Pewne zwycięstwo Wojskowych w hicie kolejki
15 lat czekają na wygraną przy Łazienkowskiej 3 piłkarze Górnika Zabrze i po piatkowym meczu będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Budząca się z wolna z zimowego snu Legia pokonała podopiecznych Adama Nawałki 3:0, dzięki trafieniom Marka Saganowskiego, Danijela Ljuboji i Władimira Dwaliszwilego.
Zobacz więcej zdjęć z meczu Legia Warszawa - Górnik Zabrze
W rundzie jesiennej w meczu tych drużyn padł remis 2:2. Pamiętną bramkę strzelił wówczas Dominik Furman, który kapitalnym uderzeniem pokonał Łukasza Skorupskiego. Bramkarz Górnika zapewne nie wspominał najmilej wrześniowego meczu z Legionistami. Po jego ogromnym błędzie, pierwszą bramkę dla Wojskowych zdobył Marek Saganowski. Dla "Górników" trafiali wtedy Przemysława Oziębała i Adam Danch. Lista kontuzjowanych graczy Wojskowych przed tym spotkaniem była długa. W meczu z zabrzanami nie mogli zagrać między innymi: Tomasz Jodłowiec, Michał Żyro, Jakub Rzeźniczak i Dickson Choto. Adam Nawałka nie mógł skorzystać z Przemysława Oziębały i Michaela Bembena.
Piątkowe spotkanie rozpoczęło się minutą ciszy ku pamięci byłego obrońcy Legii, 8-krotnego reprezentanta i późniejszego selekcjonera reprezentacji Polski, Władysława Stachurskiego, który zmarł w środę w wieku 67 lat.
Żenujące zachowanie wobec fanów Górnika
Kibice Górnika wykupili na ten mecz 1550 biletów, ale nie dane im było oglądać swoich ulubieńców. Problemy pojawiły się przy wpuszczaniu fanów na trybunę. Kibice z Zabrza częściowo weszli wprawdzie na stadion z okrzykami „Piłka nożna dla kibiców” na ustach, ale po kilku minutach go opuścili. Dlaczego? W ramach solidarności z pozostałymi. Górników wpuszczano bowiem niesamowicie wolno, co wywołało ich naturalny sprzeciw, za który spotkali się zresztą z gazem i pałkami ochroniarzy. „Żyleta” w początkowych fragmentach meczu mocno zaakcentowała swój sprzeciw dla tej dziwnej sytuacji, skandując „Wpuśćcie kibiców, hej ku**, wpuście kibiców” oraz „Piłka nożna dla kibiców”.
DO PRZERWY: Saganowski 1:1 Skorupski
Pierwsza groźna akcja miała miejsce w 7. minucie meczu, gdy Radović zagrał po ziemi w pole karne do Saganowskiego, który wyłożył futbolówkę na 16. metr Danielowi Łukasikowi, ale pomocnik Legii nieczysto uderzył na bramkę Skorupskiego, marnując dobrą okazję na strzelenie gola.
Trzy minuty później błyskawiczny kontratak uruchomił dalekim podaniem na lewe skrzydło do Wawrzyniaka Dusan Kuciak. Lewy obrońca Legii popędził pod pole karne Górnika i dośrodkował idealnie do Danijela Ljuboji, który przyjął sobie piłkę na pierś, ale został zablokowany przy próbie uderzenia. Pierwszy celny strzał zabrzanie oddali za sprawą akcji Pawła Olkowskiego i uderzenia głową Michała Zahorskiego, który trafił jednak wprost w Dusana Kuciaka.
W 21. minucie spotkania z lewej strony piłkę wstrzelił przed bramkę Seweryn Gancarczyk, poprawiając tym samym wcześniejsze niedokładne dośrodkowanie z prawego skrzydła Wojciecha Łuczaka, a uderzenie „krzyżakiem” Tomasza Zahorskiego zablokował w ostatniej chwili Artur Jędrzejczyk.
Zdecydowanie najlepszą okazję przy wyniku bezbramkowym zmarnował w pierwszej połowie Marek Saganowski. Po szybkim wznowieniu gry z rzutu wolnego Ljuboji do Radovicia w 24. minucie Serb „związał” w polu karnym dwóch rywali i zagrał piłkę do niepilnowanego „Sagana”, ale Skorupski świetnie skrócił kąt i obronił uderzenie napastnika gospodarzy.
Sposób na dobrze spisującego się w bramce Łukasza Skorupskiego znalazł wreszcie w 33. minucie Marek Saganowski, który zdobył swoją 6. bramkę w tegorocznych rozgrywkach T-mobile Ekstraklasy. Akcję napędził na lewej stronie boiska Kuba Kosecki, który po bardzo dobrym podaniu Daniela Łukasika zszedł z futbolówką do środka boiska i uderzył mocno na bramkę Górnika. Skorupski zdołał sparować futbolówkę do boku, ale czaił się tam na nią Miro Radović i zagrał ją błyskawicznie przed bramkę do niepilnowanego Saganowskiego, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko wpakować ją do siatki.
W samej końcówce pierwszej połowy mieliśmy jeszcze dwie ciekawe sytuacje. Najpierw swoją szansę miał Górnik w małym podbramkowym zamieszaniu po dośrodkowaniu Olkowskiego, ale piłkę wyekspediował z własnego pola karnego Inaki Astiz. Później do siatki trafił Saganowski, ale arbiter liniowy zasygnalizował pozycję spaloną i sędzia Tomasz Musiał bramki nie uznał. Jak pokazały powtórki „Sagan” spalił o włos.
Błysk odradzającego się Ljuboji
Drugą część spotkania dobrze rozpoczęli Legioniści – w 47. minucie piłkę w polu karnym otrzymał od Bartosza Bereszyńskiego Marek Saganowski, ale tym razem płaskie uderzenie napastnika gospodarzy między nogami Szeweluchina pewnie złapał Łukasz Skorupski.
W 55. minucie meczu Legia mogła podwyższyć prowadzenie, ale bardzo egoistycznie zachował się Jakub Kosecki, który zamiast podać do lepiej ustawionego w polu karnym Ljuboji zdecydował się na uderzenie z trudnej pozycji lewą nogą i nie zagroził w żaden sposób bramce Górnika.
Górnik starał się zrobić coś pod bramką Kuciaka, ale atakom gości brakowało jakości. W 61. minucie o ułamek sekundy szybszy od Łuczaka był na przedpolu bramki golkiper Legii i skończyło się tylko na poturbowaniu Słowaka przez zawodnika Górnika.
W 68. minucie meczu błysnął po raz pierwszy tej wiosny Danijel Ljuboja, który po dalekim wybiciu Kuciaka i zgraniu głową Saganowskiego wpadł z piłką w pole karne i wykorzystując niezdecydowanie Szeweluchina uderzył bardzo precyzyjnie lewą nogą z ostrego kąta, umieszczając futbolówkę tuż przy prawym słupku bramki Łukasza Skorupskiego. Dla Serba było to już 11 trafienie w tym sezonie.
W 77. minucie ostro wślizgiem zaatakował Przybylskiego na 18. metrze Artur Jędrzejczyk, jednak Kwiek trafił z rzutu wolnego prosto w mur.
240 sekund później Radović z Koseckim dali pod bramką Górnika próbkę swoich technicznych umiejętności zakończoną bardzo dobrym dośrodkowaniem "Kosy" spod linii końcowej na 5. metr do Saganowskiego, jednak naciskany przez Szeweluchina snajper Legii nie zdołał zmieścić piłki w siatce.
Jednym z najlepszych zawodników Legii był w tym meczu z całą pewnością Miroslav Radović, który w samej końcówce miał okazję na zdobycie swojej czwartej w sezonie bramki, jednak po wbiegnięciu w pole karne między dwójkę piłkarzy Górnika uderzył wprost w Skorupskiego, a z dobitką nie zdążył wprowadzony w miejsce Saganowskiego Dwaliszwili.
W doliczonym czasie gry bohaterem Legii został właśnie Władimir Dwaliszwili. Najpierw dobrą trójkową akcję Radović-Kosecki-Dwaliszwili kończył strzałem do pustej już bramki Gruzin, ale w ostatnim momencie Skorupskiego zaasekurował Szeweluchin, a później po rzucie rożnym sprowadzony z Polonii napastnik dostał piłkę pod linią końcową boiska, spokojnie odwrócił się z nią mimo (biernej) asysty dwóch rywali i wpakował do siatki lewą nogą uderzając w kierunku dalszego słupka.
Legia była dziś zespołem zdecydowanie lepszym, przypominając długimi fragmentami drużynę, która jesienią zdecydowanie. Fani z Ł3 z pewnością odetchnęli dziś z ulgą, patrząc na występ swoich ulubieńców. Górnik natomiast wypisał się tą porażką z walki o mistrzostwo Polski. Do prowadzącej Legii traci już 9 punktów. Gościom nie można odmówić ambicji, ale zabrakło w tym wszystkim po prostu jakości. I napastnika, bo Górnika nie zbawi ani bezproduktywny dziś Tomasz Zahorski, ani tym bardziej mający olbrzymie zaległości treningowe Ireneusz Jeleń. W ekipie zabrzan mimo utraty trzech bramek, na wyróżnienie zasłużył Łukasz Skorupski, a także Paweł Olkowski, który "szarpał" na prawym skrzydle.
W najbliższej kolejce podopiecznych trenera Urbana czeka derbowe spotkanie na Konwiktorskiej z Polonią. Górnik 28 marca podejmować będzie na własnym stadionie Widzew Łódź.
LEGIA WARSZAWA - serwis specjalny Ekstraklasa.net