Legia pokazała sportową złość i rozbiła Górnika Łęczna
Piłkarze Górnika Łęczna nie sprawili sensacji i z kretesem polegli w Legią w Warszawie. Aż 5 bramek wbił Mistrz Polski beniaminkowi. Po dwa trafienia zaliczyli Ivica Vrdoljak i Orlando Sa, dla którego był to dopiero drugi i trzeci gol w barwach Wojskowych. Jedno trafienie dołożył Jakub Kosecki. Goście kończyli mecz w "10".
Trener Jurij Szatałow, zgodnie z zasadą „lepsze wrogiem dobrego”, w meczu z Legią postawił na dokładnie taką samą jedenastkę, jak z GKS Bełchatów. Od pierwszych minut na szpicy ponownie zagrał Fiodor Cernych, a na swoją szansę czekać musiał Shpetim Hasani. - Hasani rozpoczyna na ławce. Na razie przyzwyczaja się do swojego nowego imienia, „Stefan” – uśmiechał się przed pierwszym gwizdkiem szkoleniowiec drużyny gości.
Legia nie zagrała już tak rezerwowym składem, jak to miało miejsce w poprzednich meczach ligowych, ale mimo to na bramce zobaczyliśmy Konrada Jałochę, a w pomocy Helio Pinto.
Górnicy na boisko wyszli bardzo niepewnie. Pierwsze 45 minut przebiegało wyraźnie pod dyktando Legii, choć tylko dwa razy stworzyła sobie okazje do zdobycia bramki. Najpierw po wrzutce z rzutu rożnego głową uderzał Dossa Junior, a na kilka minut przed końcem pierwszej części sytuację „oko w oko” z bramkarzem zmarnował Marek Saganowski. W obu sytuacjach bardzo dobrze zachował się Silvio Rodić, który był jednym z najpewniejszych punktów zespołu Górnika.
Swoje okazje mieli także Górnicy, którzy tego dnia wyraźnie zmienili swoje zwyczaje. Z otwartej, ciekawej piłki do której przyzwyczaili swoich kibiców, przeszli na wariant gry z kontrataku. Wychodziło im to całkiem nieźle, ale do szczęścia brakowało dokładności.
Druga połowa to już całkowita zmiana obrazu gry i totalna dominacja gospodarzy. Już minutę po rozpoczęciu drugiej połowy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wynik otworzył Ivica Vrdoljak. Chwilę później było już 2:0. Po kontrataku długą, poprzeczną piłkę z boku boiska otrzymał Jakub Kosecki, który mając naprzeciw siebie tylko pustą bramkę po prostu musiał przekierować podanie do siatki.
Zespół z Łęcznej próbował, starał się, ale tego dnia nie miał argumentów. Górnicy zawody z Legią przegrywali we własnych głowach. Byli niedokładni, mieli problemy z komunikacją. Pokaz bezradności dał Tomislav Bozić, który faulował we własnym polu karnym Marka Saganowskiego. W efekcie sędzia Jarosław Przybył podyktował jedenastkę, którą pewnie na trzeciego gola zamienił Vrdoljak.
Do końca meczu gra beniaminka już się nie poprawiła, zwiększył się za to rozmiar porażki. Dwa trafienia do konta Legii dołożył wprowadzony w miejsce Marka Saganowskiego Orlando Sa. Górnik Łęczna nie pokazał pazura i z Warszawy wyjeżdża z niczym. To pierwsza porażka łęcznian w Ekstraklasie od maja 2007 roku. Legia z kolei podtrzymuje dobrą, sportową formę i dzięki trzem punktom wspięła się na trzecie miejsce w tabeli. Tak wysokie zwycięstwo z pewnością poprawi humory po ostatniej traumie, jaką był walkower w meczu z Celtikiem i wyrzucenie z Ligi Mistrzów.